Ten kraj miał ocenzurować "Supermana". Pewnych scen nie zobaczą widzowie

natemat.pl 8 godzin temu
Indie są znane z tego, iż często cenzurują zachodnie filmy. Jak podaje portal Bollywood Hungama, kolejnym blockbusterem, który padł ofiarą cenzury, miał zostać "Superman" w reżyserii Jamesa Gunna. Z superbohaterskiego hitu wycięto kilkadziesiąt sekund.


"Superman" wróży renesans DCU. Opowieść o imigrancie, która w subtelny sposób komentuje obecną rzeczywistość Amerykanów, bawi, wzrusza i daje nadzieje na lepsze jutro. Lepszego Kryptończyka nie mogliśmy się doczekać na dużym ekranie. "Po przegranej walce Superman ląduje poturbowany w Fortecy Samotności, gdzie liże rany, mając z tyłu głowy fakt, iż ktoś w Metropolis za wszelką cenę chce zrobić z niego wroga publicznego numer jeden" – tak opisaliśmy wcześniej fabułę filmu Jamesa Gunna ("Strażnicy Galaktyki").

Rolę Clarka Kenta powierzono Davidowi Corenswetowi ("Twisters"). W jego przeciwnika wcielił się zaś Nicholas Hoult ("Nosferatu"), a ukochaną Człowieka ze Stali zagrała Rachel Brosnahan ("Wspaniała pani Maisel"). Według danych Box Office na dzień dzisiejszy nowy "Superman" zarobił na całym świecie aż 220 mln dolarów – tu zaznaczmy, iż od premiery minął niecały tydzień.

Indie miały ocenzurować nowego "Supermana". Wycięto scenę pocałunku z Lois Lane i nie tylko


Bollywood Hungama donosi, iż Indie ocenzurowały m.in. scenę pocałunku Supermana z Lois Lane w powietrzu, do którego dochodzi po koniec filmu. Ponoć "zmysłowy 33-sekundowy fragment" wycięto, by zdobyć certyfikat U/A 13+ od indyjskiej Centralnej Rady Certyfikacji Filmowej.

Źródło portalu wskazało również, iż dystrybutorowi miało nie spodobać się też 8-sekundowe ujęcie z "nieprzyzwoitym gestem". prawdopodobnie poszło o scenę, w której Guy Gardner (aka Green Lantern) pokazał środkowy palec wojsku. "Podczas premiery 9 lipca widzowie nie zareagowali dobrze na usunięte sceny" – dodał Bollywood Hungama.

Niedawno Indie wycięły wulgarne słowa i gesty m.in. z "Thunderbolts" z Florence Pugh ("Małe kobietki"), "F1" z Bradem Pittem ("Siedem") i "Mickey 17" z Robertem Pattinsonem ("Lighthouse").

Czy "Superman" z Davidem Corenswetem jest dobry?


"Drodzy widzowie, wkraczamy w srebrną erę kina superbohaterskiego. James Gunn, którego DC sprzątnęło sprzed nosa bujającemu w obłokach Marvelowi, na nowo lepi 'Supermana', zastępując patetyzm Zacka Snydera ludzkim heroizmem. Henry Cavill był dobrym Clarkiem Kentem, za to David Corenswet jest wypisz wymaluj komiksowym Człowiekiem ze Stali. DCU staje na nogi, serwując widzom eskapizm w najczystszej postaci, ale z kroplą lekarstwa na złe czasy" – pisaliśmy w naszej recenzji.

Idź do oryginalnego materiału