Tego nikt się nie spodziewał po kultowej serii. Pierwsza taka sytuacja w historii

film.interia.pl 17 godzin temu
Mimo iż akcja filmu rozgrywa się na odległych planetach, a głównym bohaterem jest wytwór obcej cywilizacji, "Predator: Strefa zagrożenia", będący kolejną częścią popularnej franczyzy, opowiada bardzo ludzką historię. O męskiej inicjacji, braterskiej więzi, byciu wyrzutkiem i próbie spełnienia ojcowskich oczekiwań. Jest to pewne zaskoczenie, bo czego jak czego, ale empatii oraz wrażliwości po tytułowym bohaterze raczej się nie spodziewałem.


"Predator: Strefa zagrożenia": Z perspektywy drapieżcy


Za kamerą ponownie stanął, odpowiedzialny za sukces dwóch poprzednich części ("Predator: Prey" i "Predator: Pogromca zabójców") Dan Trachtenberg. Amerykański reżyser zdecydował się na niemałą rewolucję, oddając, po raz pierwszy w historii serii, perspektywę drapieżcy, bo to jego oczami patrzymy na świat przedstawiony. Mało tego, w najnowszej odsłonie nie uświadczymy ani jednego człowieka. Obok "kosmicznych" stworów widzimy jedynie humanoidalne roboty o twarzy Elle Fanning, reprezentujące tzw. Firmę.Reklama


Choć film w dużej mierze oparty jest na efektach specjalnych, podejrzewam iż ciekawym doświadczeniem dla amerykańskiej aktorki mogło być zobaczenie się w dwóch odsłonach. I to zarówno, wcielając się w role syntetycznych sióstr bliźniaczek - Thię i Tessę, jak również w wersji od pasa w górę i od pasa w dół. Bo na skutek ran odniesionych podczas wcześniejszej misji, pierwsza z nich została przecięta na pół. Tym samym korpus wraz z głową żyje swoim życiem, a nogi swoim, czasami tylko współpracując.


Thia, choć to barwna postać, także za sprawą Fanning, pozostaje jednak na drugim planie. Na czoło wysuwa się Yautja (Predator) o imieniu Dek. Młodszy z braci, uznawany przez ojca za najsłabszego w klanie, a co za tym idzie niegodnego, by w ogóle żyć. Rodzinna konfrontacja, która staje się przyczynkiem do rozwoju fabuły najnowszej części franczyzy, zaczyna się na macierzystej planecie Predatorów, której suchy, pustynno-górzysty krajobraz przypomina do złudzenia ten z "Conana Barbarzyńcy". Z monotonią tego miejsca kontrastuje planeta Genna, gdzie rozgrywa się większość dalszej akcji filmu. To tam twórcy mogli puścić wodzę fantazji, bo w zasadzie każdy krok (i to dosłownie) w tym bogatym świecie wiąże się z jakąś niespodzianką. Co przekłada się na fakt, iż środek nowego "Predatora" jest znacznie ciekawszy niż jego rama.


Kino akcji? Dramat psychologiczny i buddy movie


Napędzany pragnieniem zemsty i udowodnienia swojej wartości Dek trafia na obcą planetę, by zapolować na Kaliksa, istotę, której boją się choćby Predatorzy. Posługując się terminologią z gier komputerowych, to tak zwany "final boss". Zanim jednak dojdzie do tego spotkania, bohater trafia na wspomnianą Thię i pomimo początkowych oporów przerzuca ją przez ramię i zabiera ze sobą. To ten moment nowego "Predatora", kiedy do kina science fiction i akcji wplatane są elementy buddy movie, bo podróż dwójki bohaterów (choć Dek nazywa Thię "narzędziem") opiera się w dużej mierze na ich rozmowach oraz przemyśleniach. I nie są to dyskusje jak i kogo należy zniszczyć. A przynajmniej nie tylko. Wkrada się do nich, głównie za sprawą androida, choćby poczucie humoru.


Nie jestem pewien czy uczłowieczanie Predatora, z perspektywy całej serii, na dłuższą metę jest dobrym pomysłem, ale trudno zarzucić twórcom powtarzalność. A to niestety często stanowi duży grzech tego typu produkcji. Yautja, choć zachowuje swoje zbrojne artefakty i groźną aparycję, nie jest już tym przerażającym obcym, na którego przez kilka wcześniejszych części się polowało, a całkiem wrażliwą i rozumną istotą. Potrafiącą odróżnić dobro od zła, myślącą o innych, a choćby zmagającą się z osobistymi problemami. Dlatego ten film śmiało można by nazwać dramatem psychologicznym, tyle iż w futurystycznym kostiumie i z dużą dawką efektów specjalnych. Predator trochę spokorniał.
7/10
"Predator: Strefa zagrożenia" (Predator: Badlands), reż. Dan Trachtenberg, USA 2025, dystrybutor: Disney, premiera kinowa: 7 listopada 2025 roku.
Idź do oryginalnego materiału