"Django": świeże spojrzenie na trudne kwestie
Film w reżyserii Quentina Tarantino z 2012 roku to interesująca produkcja, która nie tylko pozwala nam jako widzom zajrzeć nieco głębiej w światopogląd twórcy, ale też film, który naprawdę potrafi zmienić spojrzenie na wiele ważnych spraw.
Akcja filmu "Django" rozgrywa się na południu Stanów Zjednoczonych dwa lata przed wojną secesyjną. Jamie Foxx gra tytułowego niewolnika, który na skutek brutalnego traktowania przez byłych właścicieli, pewnego dnia staje twarzą w twarz z pochodzącym z Niemiec łowcą nagród dr. Kingiem Schultzem. Schultz jest właśnie na tropie niebezpiecznych braci Brittle i tylko Django może go do nich zaprowadzić. Łowca nagród przechwytuje niewolnika, obiecując, iż zwróci mu wolność tuż po schwytaniu braci Brittle - żywych lub martwych. Schultz odnajduje braci, dotrzymuje swojej obietnicy i uwalnia Django. Jednak ich drogi nie rozchodzą się. Reklama
Film pełen jest występów największych gwiazd kina - Leonardo DiCaprio - Calvin Candle, czy Samuel L. Jackson - Stephen, nadają produkcji wyjątkowego klimatu i skłaniają do poważnego dyskursu.
Produkcja została uhonorowana na wielu polach - pięć nominacji i dwie wygrane na Oscarach, tyle samo wyróżnień i triumfów na Złotych Globach i rozdaniu nagród BAFTA. A do tego blisko 30 nominacji na wielu mniejszych festiwalach.
Jednak, jak to filmy Tarantino mają zwyczaju, interesująca jest nie tylko warstwa fabularna, ale też to, co działo się wokół uwielbianej i kultowej już produkcji.
"Django": DiCaprio nie radził sobie na planie?
"Django" stało się na tyle kultowym filmem, iż odkrycia pozostało już kilka ciekawostek. O wiekopomnej scenie, w której DiCaprio skaleczył sobie dłoń wszyscy już wiedzą - pomimo wypadku aktor ani na sekundę nie przerwał sceny, a jego zaangażowanie doceniono - ta scena ostatecznie trafiała do filmu i stała się nie mniej rozpoznawalna niż sama produkcja.
Jednak pomimo tego wybitnego popisu aktorstwa, DiCaprio miał także kilka problemów na planie. Jak się okazuje, nie potrafił wymówić przed kamerą jednego słowa, które w fabule padło 100 razy.
"Leo miał duży problem z wypowiedzeniem słowa na c. Podczas sceny, Leo nagle mówił: ‘Hej, słuchajcie. Cięcie! Po prostu nie mogę tego robić. To nie jestem ja’". Mówiłem Leo, iż w tamtych czasach w ogóle byśmy ze sobą nie rozmawiali. ‘Nie jestem twoim przyjacielem. Nie jestem Jamie’em Foxxem. Jestem Django’ - mówiłem. I powiedziałem mu, iż nie będzie w stanie tego dłużej grać, o ile nie zrozumie, na czym naprawdę polegało niewolnictwo. To było straszne (...) Następnego dnia widzę Leo i pytam go, jak się czuje. On do mnie nie odpowiada. Jest gotowy. Wszyscy zabraliśmy się do pracy" - Jamie Foxx wyjawił w wywiadzie z Vanity Fair.
W 2022 roku wysunięto poważne oskarżenia w stronę Tarantino - Kanye West stwierdził, iż reżyser ukradł mu pomysł na film. Muzyk w rozmowie z Piersem Morganem wrócił pamięcią do 2005 roku gdy poszukiwał pomysłu dla swojego teledysku. Wtedy właśnie narodził się pomysł, który brzmiał zaskakująco podobnie to fabuły filmu, który powstał kilka lat później.
W pracach nad teledyskiem rapera brał udział Jamie Foxx, który potem zagrał rolę główną w "Django", a West uznał, iż aktor i reżyser po prostu ukradli mu pomysł.
"Tarantino napisał film o niewolnictwie, który tak naprawdę - on i Jamie - wzięli ode mnie. Podzieliłem się z nimi moim pomysłem na teledysk do 'Gold Digger'. Tarantino zrobił z tego potem film" - powiedział muzyk we wspomnianej rozmowie, którą wyemitowano 21 października 2022 roku. Sam Tarantino jednak gwałtownie zaprzeczył, by taka inspiracja miała miejsce, choć reżyser i raper wcześniej rozmawiali na podobny temat.
Co ciekawe, to nie Jamie Foxx był pierwszym wyborem do tytułowej roli. Wcześniej taką propozycję otrzymał Will Smith, który nie przyjął oferty, bo... rola była zbyt brutalna.
"Dla mnie była to wymarzona historia: facet uczy się zabijać, by uratować wziętą do niewoli żonę. Wspaniały pomysł. Bardzo chciałem zrobić ten film, ale czułem, iż powinna być to historia miłosna, nie kronika zemsty. (...) Przemoc rodzi przemoc. Nie mogłem się zgodzić, by to ona była odpowiedzią. Musiała nią być miłość" - wyjaśniał aktor przy okazji premiery filmu "Wstrząs".
"Django": największe wpadki
Niestety nie da się stworzyć genialnej produkcji opartej o fakty historyczne, bez kilku wpadek. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na użycie dynamitu, który został wynaleziony dopiero w 1867 roku - czyli dopiero 9 lat po wydarzeniach przedstawionych w filmie!
Przemowy Calvina Candy’ego, choć pełne emocji i zapału też nierzadko spotykały się z pewnymi nieścisłościami historycznymi. W jednej z wypowiedzi aktora padło słowo "geny", które weszło do użytku dopiero kilka lat później. Kwestia genetyki była nieznana przez długie lata, a dopiero w 1866 roku opublikowano prace Gregora Mendela, który rzuciły nowe światło na tę kwestię biologiczną.
Bardzo często zdarza się też iż bronie palne niekoniecznie są zgodne z chronologią historyczną. Tak też stało się w tym filmie - karabin powtarzalny został wynaleziony dopiero w 1860 roku, a Henry, bez problemu korzystał z niego już w 1858 roku.
"Django": film, o którym nie można zapomnieć
"Django" to bez wątpienia jeden z najlepszych filmów Quentina Tarantino. Połączenie westernu z dramatem historycznym to majstersztyk, który pomimo drobnych wpadek chronologicznych, wciąż trzyma w napięciu i skłania do refleksji. Aktorstwo na najwyższym poziomie, intrygująca fabuła i ikoniczne dialogi to znaki rozpoznawcze, które widzowie uwielbiają. Choć to już kultowa produkcja, wciąż zaskakuje.















