Tamara Arciuch była gnębiona przez wykładowczynię w szkole teatralnej. "Pot spływał mi po plecach, drżał mi głos"

kobieta.gazeta.pl 7 godzin temu
Tamara Arciuch jest absolwentką krakowskiej PWST i z czasów studiów ma traumatyczne wspomnienia. Aktorka była skandalicznie traktowana przez jedną z wykładowczyń, która regularnie doprowadzała ją do łez. To wtedy obiecała sobie, iż nigdy więcej w swoim życiu nie dopuści do podobnej sytuacji.
Tamara Arciuch to jedna z najpopularniejszych polskich aktorek. Największą rozpoznawalność przyniosła jej rola w serialu "Niania", gdzie wcieliła się we wspólniczkę głównego bohatera Maksymiliana Skalskiego (w tej roli Tomasz Kot), wyrachowaną Karolinę Łapińską. Aktorka na planie serialu TVN pracowała przez cztery lata. W jednym z wywiadów przyznała, iż dopiero kilka lat po zakończeniu produkcji zaczęła doceniać tę rolę. Podkreśliła, iż granie w sitcomie spotykało się z nieprzychylnymi opiniami jej koleżanek i kolegów z teatru. Aktorka w mierzeniu się z trudnymi sytuacjami ma spore doświadczenie. Podczas studiów była gnębiona przez jednego z wykładowców, o czym jakiś czas temu opowiedziała publicznie.


REKLAMA


Zobacz wideo Kwiat Jabłoni o współpracach z największymi gwiazdami. "Nas też zapraszają"


Tamara Arciuch podczas studiów doświadczyła przemocy. Chciała zrezygnować z dalszej nauki
Aktorka ma z czasów studiów trudne wspomnienia. W rozmowie z portalem Interia wyznała jakiś czas temu, iż już podczas pierwszego roku zakomunikowano studentom, iż "im wcześniej dostaną w tyłek, tym lepiej".
Na porządku dziennym były wyzwiska, rzucanie w nas różnymi przedmiotami, wyśmiewanie naszych cech fizycznych czy braku tzw. temperamentu
- wyjawiła aktorka. Arciuch przyznała, iż miała wyjątkowo trudne przeżycia z jedną z nauczycielek, która podczas zajęć nieustannie ją strofowała i kazała kolegom aktorki popychać ją podczas zajęć. Arciuch została doprowadzona do takiego stanu, iż była choćby gotowa zrezygnować ze studiów.
"Kazała kolegom popychać mnie na zajęciach. Wszystko po to, by mnie otworzyć. Doprowadzało mnie to do łez (...) Przed każdymi zajęciami zasychało mi w gardle, pot spływał mi po plecach, drżał mi głos. Kiedy rok później jakaś odważniejsza studentka, która przechodziła przez to, co ja, zapytała ją: "Czemu mnie pani tak dręczy?", ta odpowiedziała: "Ja cię dręczę? Porozmawiaj z Arciuch. Ona to dopiero będzie miała coś na ten temat do powiedzenia" - wyjawiła aktorka. Na szczęście na uczelni znalazła się odpowiednia osoba, która postanowiła wesprzeć Tamarę Arciuch. Aktorka wyznała, iż była to Marta Jurasz, profesor od dykcji. Arciuch w rozmowie z portalem Interia przyznała, iż właśnie wtedy postanowiła, iż będzie jasno wyznaczać granice i nie pozwoli na to, aby podobna sytuacja miała kiedyś miejsce.
Tamara ArciuchOtwórz galerię


Tamara Arciuch nie dostała roli przez wiek. "Usłyszałam kiedyś, iż się zestarzałam"
Tamara Arciuch jest jedną z tych aktorek, które cenią sobie naturalność i nie ingerują przesadnie w swoją urodę. W jednym z wywiadów przyznała jednak, iż przez wiek dużo ról przechodzi jej koło nosa. Jakiś czas temu opowiedziała o sytuacji, jaka spotkała ją podczas jednego z castingów. Sama miała okazję przekonać się, czym jest ageizm, bo usłyszała kiedyś, iż jest "za stara" do roli. "Kiedyś brałam udział w castingu, do którego bohaterka miała mieć 45 lat i ja również tyle miałam, a rolę dostała dziewczyna, która miała 37 lat. Serial miał być kręcony dosyć długo, stąd usłyszałam, iż producenci się boją, iż mogę się zestarzeć do tego momentu, kiedy się zakończy. Oczywiście tego wprost się nie mówi, ale usłyszałam kiedyś, iż się zestarzałam, jakby oczekiwano ode mnie, iż ten proces mnie ominie" - wyznała w rozmowie z portalem cozatydzien.tvn.pl.
Idź do oryginalnego materiału