Materiał powstał w ramach płatnej współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.
Bez wody nie byłoby życia: to ona odegrała kluczową rolę w jego powstaniu. W oceanach, miliardy lat temu, narodziły się pierwsze organizmy. Woda stanowi środowisko życia dla niezliczonych gatunków; jest też bezwględnym warunkiem ich przetrwania. Również człowiek – którego ciało składa się z wody w około 60 procentach – zawdzięcza jej zdolność do trawienia, transportu składników odżywczych czy termoregulacji. To ona pozwala zachować codzienną higienę; umożliwia też funkcjonowanie rolnictwa i przemysłu. Nic dziwnego, iż wokół wody rozkwitały największe cywilizacje: Egipcjanie żyli dzięki Nilowi, Rzymianie założyli miasto nad Tybrem, a potęga Mezopotamii zrodziła się między Tygrysem i Eufratem. I choć ciągle w życiu obecna, ma woda także swoje tajemnice.
Należy do nich jej rzekoma pamięć. Według niepotwierdzonej przez naukę hipotezy, woda miałaby zachowywać informacje o substancjach i bodźcach, z którymi miała kontakt. Koncepcja ta, jakkolwiek kontrowersyjna, stała się punktem wyjścia dla fabuły książki Elif Shafak Tam na niebie są rzeki – opowieści o kropli wody, która przemierza czas i przestrzeń, przenosząc nie tylko fizyczne cząsteczki, ale także wspomnienia i emocje.

W pierwszej kolejności kropla spada na głowę króla Aszurbanipala – wykształconego władcy starożytnej Asyrii, który panował w latach 669–631 p.n.e. Był on założycielem słynnej biblioteki w Niniwie, w której odnaleziono m.in. tekst Eposu o Gilgameszu – najstarszego znanego dzieła literackiego. Pomimo rozruchów wewnętrznych utrzymał państwo w granicach od Zatoki Perskiej aż do Morza Śródziemnego. W kolejnych rozdziałach ta sama kropla pojawia się jako płatek śniegu spadający na twarzyczkę maleńkiego Arthura, genialnego chłopca z XIX-wiecznego Londynu, zaraz po jego urodzinach; jako woda do chrztu Narin, młodej jazydki* żyjącej we współczesnej Turcji; jako łza spływająca po policzku Zaleekah, hydrolożki z dzisiejszego Londynu, której życie po rozwodzie osunęło się w emocjonalną pustkę. Losy bohaterów – choć rozdzielone epokami i tysiącami kilometrów – splatają się nie tylko przez symbolikę wody, ale także poprzez wspólne odniesienia do Eposu o Gilgameszu i do Niniwy – starożytnego miasta, którego upadek oznaczał kres potęgi Asyrii.
Shafak buduje postaci z charakterystycznym dla siebie ogromnym wyczuciem, pozwalając im rozwijać się na tle wydarzeń historycznych i kulturowych. Prowadzi czytelnika przez wątki społeczne, od nierówności klasowych po wykluczenie religijne i seksualne, zaś jej w opowieści szczególnie ważne miejsce zajmuje kwestia dziedzictwa kulturowego. Czy zabytki powinny pozostać tam, gdzie zostały odnalezione, czy też lepiej zabezpieczyć je w „cywilizowanych” muzeach Zachodu? Pytanie to, wraz moją subiektywną opinią, iż mamy tu do czynienia z kolejną bardzo ciekawą książką tureckiej autorki, mogłoby zamykać niniejsze krótkie przedstawienie powieści. Jednak nie do pominięcia jest tu kwestia ostatnich stu stron, które wstrząsają czytelnikiem do głębi. Shafak postanawia zakończyć historię, wprowadzając do fabuły prawdziwe, na wskroś tragiczne wydarzenia z 2014 roku: rzeź jazydów dokonaną przez ISIS w Iraku. Zginęło wówczas ponad dziesięć tysięcy osób. Kobiety i dzieci uprowadzano, torturowano, wykorzystywano seksualnie. Shafak nie musiała niczego ubarwiać – rzeczywistość była wystarczająco brutalna i przerażająca. Niestety pozostała także w dużej mierze przemilczana – w naszej części świata dramat jazydów przeszedł niemal bez echa. Jestem wdzięczna pisarce, iż zdecydowała się go opisać. Dzięki temu Tam na niebie są rzeki stało się czymś więcej, niż ciekawą książką. To powieść mądra, piękna i bolesna, która, niczym kropla wody, drąży i prowokuje pytania, zostając w czytelniku na długo.
* jazydzi, zwani także jezydami – wyznawcy monoteistycznej religii utworzonej w XII wieku poprzez nałożenie się powierzchownego szyizmu na zaratusztranizm i łączącej elementy islamu, nestorianizmu, pierwotnych wierzeń indoirańskich, kurdyjskich oraz judaistycznych