Takich scen w Teatrze Wielkim nikt się nie spodziewał. Tak przywitali Karola Nawrockiego

zycie.news 22 minut temu
Zdjęcie: Karol i Marta Nawroccy/YouTube @Telewizja Republika


Jak podaje serwis „Świat Gwiazd”, na jubileuszowej gali Teatru Wielkiego miało być uroczyście i bez kontrowersji – tymczasem jedno zdanie Grażyny Torbickiej wystarczyło, by sala najpierw eksplodowała oklaskami, a chwilę później zanurzyła się w falę buczenia. Ten nagły zwrot nastrojów odsłonił nie tylko podziały wśród widzów, ale także delikatne napięcia, które od miesięcy pulsują w środowisku teatralnym. Co dokładnie wywołało tę reakcję – i co mówi ona o kondycji polskiego teatru?

To miało być święto Teatru Wielkiego

Jubileuszowa gala w Teatrze Wielkim miała być pokazem elegancji, kunsztu i szacunku dla dwóch doniosłych rocznic: 200-lecia wmurowania kamienia węgielnego pod budowę gmachu oraz 60-lecia jego powojennej odbudowy. Do monumentalnej siedziby Opery Narodowej przybyli przedstawiciele świata sztuki, kultury, polityki i dyplomacji – od dyrektorów teatrów i reżyserów po muzyków, aktorów i krytyków.

Każdy szczegół wieczoru został dopracowany: scenografia, światło, kolejność gości, a także zaplanowane z aptekarską precyzją występy artystyczne. Organizatorzy chcieli stworzyć wydarzenie, które nie tylko przypomni o historycznej randze Teatru Wielkiego, ale również pokaże jego aktualną pozycję w życiu kulturalnym kraju.

Jak wskazuje „Świat Gwiazd”, gdy na scenie pojawiła się prowadząca galę Grażyna Torbicka, wszystko wskazywało na to, iż wieczór potoczy się zgodnie z protokołem. Jej powitanie było pełne klasycznych formuł, wdzięczności i podkreślania, iż jubileusz to nie tylko celebracja instytucji, ale także gest uznania wobec całego polskiego dziedzictwa artystycznego. Jednak w chwili, gdy nadszedł moment powitania pary prezydenckiej, uroczysta harmonia pękła.

Oceny wydarzenia

Mimo nagłego zgrzytu na widowni Grażyna Torbicka nie straciła ani opanowania, ani elegancji. Po krótkiej pauzie, która pozwoliła publiczności ochłonąć, wróciła do scenariusza z charakterystycznym dla siebie spokojem. Kolejne punkty programu zapowiadała już bez wahania, witając następnych gości – od przedstawicieli rządu po dyplomatów – z pełnym profesjonalizmem.

W miarę jak wieczór posuwał się naprzód, stało się jasne, iż wcześniejsze buczenie było incydentem, a nie nastrojem całej sali. Wywoływani później goście otrzymywali wyłącznie uprzejme, a momentami choćby entuzjastyczne oklaski.

W mediach i w kuluarach środowiska artystycznego natychmiast rozpoczęły się dyskusje. Jedni bagatelizowali sytuację, widząc w niej jedynie spontaniczny wybuch emocji, który nie zdołał zakłócić starannie przygotowanego programu. Inni jednak zwracali uwagę, iż reakcja widowni, choć ograniczona, niesie głębszy sens – jako sygnał narastających napięć na styku kultury i polityki.

Idź do oryginalnego materiału