Anna Wendzikowska podzieliła się przygnębiającą informacją. W święta zmarł jej tata, Marek. Ojciec i córka mieli ze sobą trudne relacje.
Anna Wendzikowska przez wiele lat pracowała w Dzień Dobry TVN, gdzie prowadziła wywiady z najpopularniejszymi światowymi gwiazdami. Ku zdziwieniu fanów, przed kilkoma miesiącami odeszła z pracy. Początkowo zataiła powód tej decyzji. Później jednak zdecydowała się ujawnić prawdę. Jak napisała, była mobbingowana przez przełożonych.
Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Niby „gwiazda telewizji”, a ja byłam traktowana jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie. Tak naprawdę byłam w swoim schemacie niewidzialności, niedocenienia i ciągłego udowadniania swojej wartości. (…) Kiedy zdjęto z anteny moje wejścia, w studio usłyszałam: „Sorry, Anka, nie oglądasz się”. Pomyślałam, cóż, trudno, chodzi o dobro programu. Ale coś mnie tknęło i sprawdziłam wyniki oglądalności z ostatnich tygodni. W momencie mojego wejścia wykres oglądalności pikował w górę. Wtedy usłyszałam: „oglądalność nie jest najważniejsza” – brzmiał fragment jej wyznania.
Kilka dni temu Ania udzieliła nam wywiadu, w trakcie którego opowiedziała o tym, jak spędzi Boże Narodzenie. Wyznała, iż w tym roku jej córki spędzą Wigilię ze swoimi ojcami, a ona nie ma co liczyć na prezenty (więcej tutaj).
Późno w nocy, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, przekazała fatalne wieści.
Anna Wendzikowska pożegnała ojca
Była dziennikarka zamieściła sklejkę zdjęć swojego taty, Marka Wendzikowskiego, którą opatrzyła piosenką zespołu Lady Pank. W opisie materiału poinformowała o tym, iż jej ojciec odszedł w Boże Narodzenie.
Dzisiaj znowu pada deszcz, widzisz? to była Twoja ulubiona piosenka… Nie żegnamy się, tato, mówimy do zobaczenia… Nie wierzyłeś w siły wyższe, ale odszedłeś w Narodzenie Pańskie… Ty wiesz, iż ja nigdy nie wierzyłam w przypadki…
Ania zdążyła się pożegnać ze swoim tatą.
Dziękuję, iż na mnie poczekałeś i iż mogłam się pożegnać… serce mi pęka, bo gdybym mogła to bym Cię zatrzymała, ale wiem, iż musiałeś iść…
Na koniec wpisu podziękowała mu za to, iż był dobrym człowiekiem.
Mówiłeś, iż masz w nosie, co po śmierci, bo już Cię nie będzie, więc Ci będzie wszystko jedno… W tej kwestii też mieliśmy odmienne zdania… Więc chciałam Ci powiedzieć: dziękuję, kocham Cię… You did good!
Marek Wendzikowski w chwili śmierci miał 69 lat.
Anna Wendzikowska o relacjach z rodzicami
W ubiegłym roku Ania ujawniła podczas sesji Q&A na Instastory, iż nie utrzymuje kontaktów ze swoimi rodzicami. Jak zapewniała, mieli oni wobec niej bardzo wygórowane oczekiwania w dzieciństwie (więcej przeczytacie tutaj).
Słabo to wspominam, ponieważ musiałam uczyć się mnóstwa bezsensowych rzeczy, zamiast rozwijać się w tym, co było moje. Tylko dlatego, iż oczekiwano ode mnie, iż z każdego przedmiotu będę miała szóstkę. Koszmar.
Później rozwinęła ten wątek w rozmowie z Pudelkiem.
To były inne czasy. Nie rozpatruję tego w ten sposób, iż coś mi narzucali. Wszystko, co się dzieje w naszym życiu, dzieje się po coś. Nie byłabym tym, kim jestem, gdyby nie to, co się w moim życiu wydarzyło.
Podkreśliła przy tym, iż nie ma do nich pretensji, tylko zachowuje dystans dla własnego dobrostanu psychicznego.
Nie ma co rozpamiętywać przeszłości i mieć do kogoś pretensji, to stawianie się w pozycji ofiary. Pielęgnowanie w sobie urazy cofa człowieka w rozwoju. Można komuś wybaczyć, kogoś kochać i nie mieć sytuacji napiętej, ale chcieć zachować dystans dla własnego zdrowia psychicznego.
Annie Wendzikowskiej i jej rodzinie składamy najserdeczniejsze wyrazy współczucia.