Taką emeryturę dostaje Tomasz Stockinger. Aktor ujawnił dokładną kwotę

natemat.pl 5 godzin temu
Tomasz Stockinger od lat jest znanym w Polsce aktorem. Najdłużej odgrywaną przez niego rolą jest ta w "Klanie", gdzie wciela się w Pawła Lubicza. 23 lutego 2025 roku gwiazdor TVP skończył 70 lat. W nowym wywiadzie ujawnił, ile wynosi jego emerytura.


Tomasz Stockinger od blisko pięciu dekad rozwija z powodzeniem swoją karierę aktorską. Ma na swoim koncie wiele ról w filmach i serialach. Zagrał m.in. Leszka Wierzbickiego w "Matkach, żonach i kochankach", hrabię Leszka Czyńskiego w filmie "Znachor", Adama Derenia w produkcji pt. "Lata dwudzieste... lata trzydzieste". Jedną z jego ostatnich kreacji była ta w filmie "365 dni". Odegrał tam ojca głównej bohaterki, czyli Laury (Anna-Maria Sieklucka).

Nie sposób też nie wspomnieć o kultowej roli Stockingera, z której kojarzy go większość Polaków. Aktor od 1997 roku wciela się w Pawła Lubicza w serialu "Klan". Rok 2025 jest dla Stockingera szczególny, bowiem obchodzi on właśnie swój okrągły jubileusz – 70. urodziny. Przy tej okazji udzielił wywiadu Kamilowi Frątczakowi z Plejady.

Tyle wynosi emerytura Tomasza Stockingera. "Wiem, iż są mniejsze..."


Podczas rozmowy poruszył temat emerytury. Otwarcie powiedział, ile wynosi wysokość jego świadczenia. – Mam emeryturę wyliczoną, bo przecież kończę 70 lat. Przeszedłem na nią pięć lat temu. Pamiętam ten dzień dokładnie, bo akurat to były moje 65. urodziny. Moje świadczenie wynosi ok. 3 tys. zł brutto. Wiem, iż są mniejsze. No ale, jak będzie trzeba, to jakoś się wyżyje – stwierdził.

Dodajmy, iż emerytury polskich gwiazd to temat, który od dawna wywołuje skrajne emocje. Spora część artystów dostaje naprawdę niskie świadczenia. Wpływ na to z pewnością ma specyfika ich zawodu oraz to, iż w przeszłości większość z nich nie myślała o "zabezpieczeniu" się na przyszłość.

Stockinger we wspomnianej rozmowie przedstawił swoje stanowisko w tej kwestii. –Problemem jest brak pewnych rozwiązań systemowych. Całe życie jestem aktorem filmowym. W teatrze też oczywiście grywałem, ale moja płaca w 90 proc. pochodzi z ekranu. A to wszystko są umowy o dzieło. Jako młody człowiek, a potem w średnim wieku, nie myślałem jakoś zapobiegliwie o emeryturze, poza odkładaniem po prostu pieniędzy, które mogłem odłożyć. Nie byłem oskładkowany tak jak ludzie na etacie i państwo też powinno wziąć za to odpowiedzialność, bo w filmie nie ma etatów – zwrócił uwagę.

– To jest kwestia dotykająca powszechnie dużą część środowiska, które ma prawo czuć się poszkodowana – podsumował.

Idź do oryginalnego materiału