Jak przypomina portal "Pomponik", Jerzy Połomski spędził ostatnie miesiące życia w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich. Jego opiekunka i menadżerka zapewniała, iż artysta zaakceptował pomysł przeprowadzki, choć w Skolimowie nigdy nie poczuł się, jak u siebie. Miał ignorować wszelkie próby mieszkańców Skolimowa na nawiązanie z nim kontaktu.
Jerzy Połomski trafił do SkolimowaCztery lata przed śmiercią Jerzy Połomski zapewniał w wywiadzie, iż nie myśli o przejściu na emeryturę. Występował na scenie tak długo, jak pozwalał mu na to stan zdrowia. Jednak choćby problemy ze słuchem nie odwiodły go od występów.
Niestety to nie słuch, a demencja zamknęła go w czterech ścianach jego domu. Zdecydował się zawrzeć umowę ze swoją menadżerką, ustanawiając ją swoją opiekunką prawną. Lewandowska zapewniała, iż artysta zaakceptował pomysł przeprowadzki do Skolimowa, kiedy był jeszcze w miarę dobrej kondycji.
Niestety, kiedy doszło do przeprowadzki, nie mógł się odnaleźć w nowych okolicznościach. Pensjonariusze Domu Artystów Weteranów Scen Polskich, gdzie Połomski trafił w 2021 roku, opisują, jak się wówczas zachowywał.
Nie potrafił się z tym pogodzić?
Mieszkańcy Skolimowa nie ukrywają, iż Połomski zaszył się w zajmowanym pokoju, unikając kontaktu z innymi pensjonariuszami. jeżeli już wychodził i ktoś chciał nawiązać z nim kontakt, zasłaniał się problemami ze słuchem.
"Do tej pory mi go szkoda. Nie mogę się z tym pogodzić. Bardzo chciałam z nim utrzymywać kontakt i choćby rozmawiałam z nim delikatnie na ten temat, ale powiedział mi wtedy: ze mną jest kłopot, ja nie słyszę. On miał po prostu niedosłuch i zdawał sobie z tego sprawę. Bardzo możliwe, iż właśnie dlatego był taki odsunięty" - powiedziała w rozmowie z "Plejadą" - śpiewaczka Alina Kaniewska-Krasucka, przebywająca w Skolimowie.