Tak wyglądał depozyt na koncercie Billie Eilish. Zdjęcia walizek leżących na chodniku obiegły sieć

natemat.pl 1 dzień temu
Za nami dwa koncerty Billie Eilish w Polsce. Gwiazda popu dała prawdziwe show na Tauron Arenie w Krakowie. Wokół realizacji tych wydarzeń pojawiły się jednak pewne kontrowersje. Oburzenie wywołało to, w jaki sposób został zorganizowany "depozyt". Zdjęcia walizek owiniętych streczem i leżących na chodniku obiegły sieć.


Billie Eilish, zdobywczyni dziewięciu nagród Grammy i dwóch Oscarów, we wtorek po raz pierwszy wystąpiła w Polsce. Jej dwa koncerty – zaplanowane na 3 i 4 czerwca 2025 roku w krakowskiej TAURON Arenie – przyciągają tłumy fanów z całego kraju, ale i zagranicy.

Nic dziwnego, bo trasa "Hit Me Hard and Soft", która promuje trzecią płytę utalentowanej 23-latki, wzbudza ogromne emocje. A sądząc po relacjach występów, Amerykanka dała znakomite show, w którym znalazło się miejsce zarówno na jej energiczne hity, jak i te bardziej liryczne.

Depozyt na koncercie Billie Eilish w Krakowie


Jeszcze przed koncertami organizatorzy w specjalnym ogłoszeniu podali, iż na Arenę nie będzie można wnosić żadnych toreb czy walizek. "Przed schodami sprawdzany będzie ewentualny bagaż. Zostanie tam ustawiony kontener – DEPOZYT (płatny 50 zł), w którym widzowie będą mogli zostawić bagaże" – brzmiał komunikat.

Rzeczywistość okazała się jednak nieco inna. Bagaże zostały owinięte folią i rozłożone za barierkami pod krakowską halą. "Przyjeżdżali ludzie z różnych miejsc Polski oraz Europy i może nie było miejsca do przechowania, w przechowali bagażu, bądź nie wiedzieli, iż takie coś jest, więc z góry byli zdecydowani na depozyt. Jednak nikt nie przypuszczał, iż forma depozytu potem będzie wystawienie wszystkich rzeczy i owinięcie ich taśmą" – czytamy w poście na profilu Smutny Kwiatuszek. Do publikacji zostało też dołączone zdjęcie wspomnianego depozytu.



"Jaka żenada"; "Myślałam, iż to zwłoki"; "Namiotu nie było?"; "Na Babymetal 2 tygodnie temu w tym samym miejscu na depozyt były podstawione kontenery, więc da się po ludzku" – pisali internauci w komentarzach.

To niejedyna kwestia, która zelektryzowała fanów Billie Eilish. Pod Tauron Areną była możliwość zakupu merchu, czyli oficjalnych ubrań i gadżetów sygnowanych nazwiskiem gwiazdy i jej wizerunkiem. Trzeba było jednak słono zapłacić. Koszulki kosztowały 180 do choćby 450 zł, bluzy od 300 do 550 zł, spodenki 225 zł, a pasek 150 zł, a najtańszy był plakat za 100 zł.

"Drogo!", "Nie wydam tyle za bluzę", "Chore", "Ceny jak z kosmosu", "Co to za ceny XD", "Zawieszka za 300 zł...", "Jezu, jak ja się cieszę, iż mi się tu nic i tak nie podoba", "Mnie ledwo stać na picie na koncercie", "Strasznie drogo, już mniej wyjdzie, jak zamówisz to z USA" – komentowali internauci pod filmikami z krakowskim merchem na TikToku.

Idź do oryginalnego materiału