Eurowizja 2025 dobiegła końca. Zwycięzcą okazał się reprezentant Austrii JJ. Wielkie emocje wzbudza w tej chwili ostateczny wynik Justyny Steczkowskiej. Polka zakończyła udział w konkursie na 14. miejscu. Gdyby tylko liczyły się głosy widzów, byłaby siódma. Nadzieje na wyższe miejsce pogrzebały jednak niskie noty od jurorów.
Oburzenie w sieci wywołały nie tylko same wyniki, ale także wybór fragmentu show Steczkowskiej, który pokazano przy powtórkach występów. Widzowie mogli wówczas zobaczyć gwiazdę, jak zwisa na linach, a na sam koniec skrótu słychać było jej wokalizy.
Nie uwierzycie, kto wybrał fragment do skrótu występu Steczkowskiej
Pojawiły się choćby zarzuty wobec organizatorów, iż "pokazali Steczkowską w niekorzystnym świetle, pogarszając szanse na lepszy wynik dla Polki w Eurowizji". Prawda okazała się jednak nieco inna.
Jak dowiedziały się portale – Plejada i Eska – o tym, jaki fragment zostanie pokazany w uproszczeniu występu, decydują delegacje poszczególnych państw. W przypadku teamu z Polski ostateczny głos w tej kwestii miał należeć do Justyny Steczkowskiej. Piosenkarka uznała tamten moment za najbardziej widowiskowy i najważniejszy dla niej samej, dlatego go wybrała.
Co ciekawe, do tamtego elementu show ze zwisaniem na linach i śpiewaniem wysokich dźwięków, mogło wcale nie dojść. Organizatorzy Eurowizji nie chcieli się zgodzić na tak ekstremalną część choreografii Steczkowskiej. Ostatecznie udało się jednak dojść do porozumienia.
– W pewnym momencie pojawiła się zgoda. Z tego, co mówiła Justyna, początkowo zaproponowano inne rozwiązanie – miała stać na konstrukcji przypominającej słup. Ostatecznie jednak to sami organizatorzy uznali, iż to wygląda mniej efektownie i warto wrócić do pierwotnej koncepcji. Ustalono, iż na scenie będzie obecny technik, który założy Justynie zabezpieczenia na nadgarstki – opowiadał w rozmowie z naTemat Konrad Szczęsny prezes OGAE Polska i członek polskiej delegacji na Eurowizję 2025.