Po powrocie z uczelni pedagogicznej Kinga wróciła do rodzinnego Szczecina, marząc o pracy w dawnej szkole. Już jako uczennica wszyscy wiedzieli, iż chce zostać nauczycielką choćby wychowawcy o tym mówili.
Nasza Kinga jest uparta. Na pewno osiągnie swój cel powtarzali koledzy z klasy.
Pewnego dnia do szkoły weszła pewna siebie młoda kobieta i stanęła przed dyrektorką.
Dzień dobry, Pani Danuto.
Starsza kobieta uniosła wzrok znad okularów. Ojej, Kinga Wojciechowska? To naprawdę ty? zerwała się z krzesła.
Tak, dotrzymałam słowa. Kinga podała dokumenty. Będę uczyć historii.
Danuta uśmiechnęła się. Więc Kinga Marekowna, nauczycielka historii. Brawo, spełniłaś marzenie.
Kinga gwałtownie zdobyła szacunek uczniów, choć początkowo testowali jej cierpliwość. Niedługo potem poznała Marka, inżyniera z miejscowej stoczni. Pewnego dnia powiedział:
Ożeńmy się, ale bez dzieci najpierw musimy stanąć na nogi.
Zgoda, ale nie przeciągajmy. Rodzina bez dziecka to nie rodzina.
Minęły trzy lata małżeństwa, gdy plotkarze donieśli Kindze, iż Marek romansuje z koleżanką z pracy. Uwierzyła od razu był przystojny, lubił żarty, zawsze otoczony ludźmi.
Wybuchła awantura. Marek przyznał się, ale przysięgał: Wybacz, Kinga. Nigdy więcej.
Przez jakiś czas żyli obok siebie, ale w końcu Marek odzyskał jej zaufanie. niedługo Kinga oznajmiła:
Jesteśmy w ciąży. Urodzę, choćby jeżeli się nie zgodzisz.
Nie protestuję odparł.
Urodziła się Zosia. Marek stał się wzorowym ojcem, całkowicie oddanym rodzinie.
Minęły lata. Zosia dorosła, skończyła Politechnikę Gdańską. Pewnego dnia oznajmiła:
Po studniach biorę ślub z Jackiem.
Rodzice znali Jacka porządny chłopak, też student. Ale plany przerwała choroba Kingi. Marek nalegał na badania, ale zwlekała, aż trafiła do szpitala. Walkę przegrała.
Po pogrzebie Zosia przeglądała rzeczy matki i znalazła pożółkły list. Serce zamarło jej, gdy przeczytała wyznanie: Marek nie był jej ojcem.
Kiedyś, po zdradzie męża, Kinga zemściła się, romansując z Piotrem, nauczycielem na zastępstwie. Gdy zaszła w ciążę, postanowiła: Nie powiem Piotrowi. jeżeli się z Markiem pogodzimy, uzna dziecko za swoje.
Zosia, wstrząśnięta, nie wiedziała, co robić. W końcu porozmawiała z Markiem.
Tato, musimy porozmawiać.
Gdy wyznała prawdę, Marek spojrzał na nią ze łzami. Kochałem twoją matkę. I ciebie zawsze będę kochał jak córkę.
Zosia zrozumiała mimo tajemnic, jego miłość była prawdziwa. Postanowiła nie szukać Piotra. Marek był jej jedynym ojcem.
Rok później wyszła za Jacka. Teraz mają syna, którego kocha również dziadek Marek.
Prawda bywa bolesna, ale miłość nie zależy od krwi. Czasem rodzina to ci, którzy wybierają nas każdego dnia.