Solowy powrót Taco Hemingwaya jest niewątpliwie jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń w polskim hip-hopie. Europa, czyli ostatni krążek Filipa Szcześniaka, ukazał się ponad trzy lata temu, czym raper dosyć mocno złamał swój coroczny schemat wydawania płyt. Po drodze było oczywiście kilka gościnek czy nieco większy udział na albumie wytwórni 2020. Nic więc dziwnego, iż słuchacze byli już mocno wygłodniali w oczekiwaniu na nowe rzeczy. Przerwa pozwoliła Taco na wzięcie głębokiego oddechu oraz stworzenie przemyślanego i niewymuszonego produktu, który ma też swoje wady.
1-800 OŚWIECENIE zostało stworzone w konwencji audycji radiowej, nadawanej w Radiu Marmur. Utwory oddzielone są skitami, których większość stanowią wejścia prowadzącego, odbierającego telefony od słuchaczy, dzielących się swoimi lękami oraz spostrzeżeniami na temat otaczającej ich rzeczywistości. Taco Hemingway wcielił się na krążku w pewnego rodzaju głos, który mówi głośno o tym, o czym dzwoniący do Radia Marmur oraz słuchający audycji (czyli w domyśle również i odbiorcy) myślą. W tym momencie powoli zaczyna nam się rysować obraz Szcześniaka, którego on sam jest doskonale świadomy i jak sam mówi w jednym ze skitów: „Ja już po prostu trochę nie mam o czym pisać, bo wydaje mi się, iż wszystko już co miałem do napisania, to napisałem i się kręcę w kółko”.
Ciężko jest nie odnieść takiego wrażenia, kiedy po raz kolejny słyszymy o uzależnieniach, życiu od weekendu do weekendu czy zgubnym problemie konsumpcjonizmu, który atakuje nas ze wszystkich stron. Artysta nie ustrzegł się od popadania w populistyczne banały, czasem uciekając choćby do lekkiego cringe’u rodem z Make Life Harder (tak, wiemy, iż niedziela wieczur i humor popsuty, naprawdę nie potrzebowaliśmy o tym całego kawałka). Nie brakło oczywiście wglądu do wnętrza samego Taco. Raper poświęcił temu kilka freestyle’i, jednak i tutaj próżno jest szukać nowości. Ot, początki w hip-hopie, sława, sukces i tak dalej.
Jest w tym jednak coś, czego mocno brakowało na dwóch ostatnich krążkach Fifiego: pomysł, zajawka, świeżość oraz czysta, naturalna energia. Filip tym razem nieco dokładniej przysiadł nad tekstami i składając je o wiele błyskotliwiej, przypomniał, za co wielu go tak pokochało i jakim był powiewem świeżości na tle reszty sceny. Wszyscy bylibyśmy rozczarowani, gdyby po ponad trzech latach było inaczej. Znajdziemy tu sporo niezłych przekminek, nieco niestandardowych składniowo wersów, gier słów, nawiązań do wcześniejszej twórczości. Parę razy się zaśmiejemy. Żeby to wszystko wyłapać na pewno będzie potrzebny więcej niż jeden odsłuch. No, chyba iż słuchacie z odpalonym Geniusem.
1-800 OŚWIECENIE zostało dodatkowo wzbogacone paroma bardzo ciekawymi jak na Taco Hemingwaya zabiegami. Ot, chociażby refren Cichoszy zbudowanej na samplach utworu Grzegorza Turnaua, z absolutnie genialnymi, gościnnymi wstawkami Otsochodzi i potężnymi bębnami rodem z filmowych soundtracków. Kontrowersyjnym dla słuchaczy okazał się Pakiet Platinium – chyba najbardziej wyróżniający się kawałek z płyty. Taco, popełnił tu prawdopodobnie jeden ze swoich największych wokalnych eksperymentów. Rozumiem polaryzację opinii wynikającą z takiego użycia autotune’a i sam nie do końca jestem w stanie się do niego przekonać, natomiast finalny efekt jest bardzo ciekawy. Po raz kolejny, robotę robi refren podbity dodatkowymi wokalami. Czy jest to najlepszy utwór na płycie, czy powinien zostać gdzieś głęboko na dysku? Na te pytania każdy musi sobie sam odpowiedzieć.
1-800 OŚWIECENIE daje nam również okazję, aby po raz kolejny usłyszeć w jednym numerze Taco Hemingwaya i Dawida Podsiadło. Nostalgiczne Całe lata na ciepłym, przyjemnym bicie @atutowego, traktujące o nieuchronnie płynącym czasie z pewnością znajdą swoich wielbicieli. Podobnie zresztą, jak opowiadający o problemie z zapamiętywaniem imion Nametag, gdzie świetnie wpasowali się Oki oraz schafter. W elektronicznym Mixie sałat pojawiła się z kolei Daria Zawiałow, która uświetniła utwór bardzo zgrabnie zarapowaną zwrotką.
Gościnki są na OŚWIECENIU skrojone o wiele lepiej, niż na ostatniej Europie czy Jarmarku i sprawiają wrażenie lepiej przemyślanych. Każdy z gości wyraźnie zaznaczył swoją obecność na krążku, nie sprowadzając jej tylko do wysłania kilkunastosekundowej zwrotki. Chylę czoła również przed producentami instrumentali: Borucci, Zeppy Zep, @atutowy no i rzecz jasna Rumak zaserwowali naprawdę konkretną składankę przepysznych bitów, których ukoronowaniem są wspomniany już Pakiet Platinium oraz Może To Coś Zmieni?. Sposób, w jaki wykorzystano sampel z Jenny Edyty Bartosiewicz w przypadku tego drugiego kawałka to absolutny TOP.
Minusy? Te oczywiście stwierdzono. Oprócz tekstowej powtarzalności Taco Hemingwaya trzeba tu wspomnieć o jego wokalnych wyskokach, które wspomniany praktykuje już od paru lat. Ich, cóż, bardzo wątpliwa jakość ciągnie się już od samego początku i nie zanosi się na to, żeby była w tej kwestii jakaś poprawa. Chęć takich eksperymentów bierze się po części z bardzo charakterystycznego przecież flow Szcześniaka, więc podśpiewywanie jest elementem urozmaicającym utwory, aby nie zanudzić słuchacza. Mimo to da się usłyszeć na OŚWIECENIU fragmenty (flow, modulacja głosu, choćby struktura wersów), o których można pomyśleć: „Hm, już to słyszałxm!”. Radiowe skity to kwestia bardzo indywidualna. Niektóre mogły być nieco krótsze i po kolejnym przesłuchaniu krążka mogą już męczyć. Słuchanie kawałków wyrywkowo spokojnie tu zadziała. Jest też parę skipów: singlowe, letnie Gelato to niestety nieporozumienie. Sprawa ma się podobnie z Codziennie oraz Niedzielą, utworami tak nijakimi, iż zapomina się je dwie sekundy po przesłuchaniu.
Taco Hemingway spędził w studiu 254 godziny, aby dać nam produkt godny tych ponad trzech lat oczekiwania. Czy dowiózł? Spokojnie można powiedzieć, iż tak. Nie ma płyt idealnych, ale w Szcześniaku na nowo obudził się muzyczny ogień. Filip niewątpliwie nic nie musi nikomu już udowadniać, jednak 1-800 OŚWIECENIE to owoc bardzo dobrze wykonanej pracy. Jak na profesjonalistę przystało. Czy przeskoczył oczekiwania? Zależy, kto jak wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Ja, pomimo wyraźnych i czasem zbyt dużych nierówności, z pewnością umieściłbym najnowszy krążek najpopularniejszego w tej chwili polskiego wąsacza, wśród tych lepszych pośród jego dyskografii.