Polskie kino ma bogatą tradycję komedii, które na stałe wpisały się w kanon popkultury. Filmy takie jak "Miś", "Seksmisja", "Kiler" czy "Chłopaki nie płaczą" do dziś są chętnie oglądane i cytowane, a ich humor przez cały czas bawi kolejne pokolenia.
Niestety, w ostatnich latach nasze kino komediowe przeżywa kryzys. Na ekranach dominują produkcje, które choć odnoszą sukcesy frekwencyjne, są często krytykowane za wtórność, żarty na poziomie kabaretowych skeczów i brak świeżości. Widzowie i recenzenci narzekają na schematyczne scenariusze, kiepskie dialogi i nachalne lokowanie produktów, przez co wiele współczesnych komedii, zamiast rozbawiać – wywołuje zażenowanie.
I niestety nie inaczej jest ze "Zgonem przed weselem", który właśnie jest na drugim miejsce na liście najchętniej oglądanych filmów Netfliksa. Niestety chyba tylko z powodu nowości i ciekawości widzów...
O czym jest "Zgon przed weselem"?
"Po śmierci kierownika lokalnej mleczarni, życie mieszkańców małego miasta zostaje wywrócone do góry nogami. Gdy miejscowi zaczynają walczyć o to, kto powinien przejąć zakład, dwójka rodziców otrzymuje wiadomość, iż ich córka nagle wraca do domu, aby wyjść za mąż. Jej przyjazd i odmienne poglądy dzielą społeczność na dwie grupy – mężczyzn i kobiety" – brzmi opis "Zgonu przed weselem".
Reżyserami komedii są Tomasz Konecki ("Testosteron, "Lejdis", "Idealny facet dla mojej dziewczyny", "Listy do M. 3) i Iwona Ogonowska-Konecka (producentka tych trzech pierwszych tytułów), a scenariusz napisały Hanna Węsierska ("Światłoczuła, "Zabij mnie, kochanie") oraz Karolina Szymczyk-Majchrzak ("Jak poślubić milionera?").
W obsadzie znalazł się z kolei król polskich komedii, czyli Tomasz Karolak ("Listy do M.", "Planeta singli") wraz z Agnieszką Suchorą ("Cicha noc", Gry rodzinne), a także m.in. Natalia Sitarska, Gamou Fall, Paulina Gałązka, Antoni Pawlicki i Robert Talarczyk.
Opinie o "Zgonie przed weselem" są jednoznaczne. "Okropne"
Film został dosłownie zmiażdżony przez krytyków, a na Filmwebie dostał od nich katastroficzną ocenę... 2,5/10 (trzeba jednak dodać, iż na podstawie jedynie dwóch opinii).
"Projekt ten jest nie tylko niedorzeczny, ale też wyjątkowo niedzisiejszy. Myślę, iż mógłby być uznany za nowatorski i odkrywczy tak może, co najwyżej, w latach 90. Bo dwie osie konfliktu kręcą się wokół faktu, po pierwsze, iż narzeczonym córki jest czarnoskóry, a po drugie – iż wyścig o pozycję kierownika mleczarni przeradza się w pojedynek płci" – ocenił krytyk Michał Piepiórka.
"Siłą napędową 'humoru' tej 'komedii' miały być zatem przymioty kojarzone z kołtuńską stroną rodzimej prowincji: głęboko zinternalizowane, lekko maskowane, ale jednak zapiekłe rasizm i seksizm. (...) Ale dziś takie dowcipy nie tyle demaskują ksenofobię i szowinizm, co je raczej konserwują i umacniają" – dodał recenzent Filmwebu i podkreślił, iż film "Zgon przed weselem" "obraził wszystkich".
Większość widzów (ocena na Filmwebie to bardzo niskie 4,7/10) również krytykuje nowy hit Netfliksa. "Spleśniały film o zapachu gnijącego sera. (...) Jest to taka kumulacja żenujących kalek, schematów banałów i głupoty, iż trudno sobie wyobrazić… Aktorzy grają tymi samymi grepsami i minami, które mają nas widzów rozśmieszać, a zamiast tego tylko ich ośmieszają" – brzmi jedna z recenzji użytkowników portalu.
"Ależ to jest słabe. Oj, panie Karolak, wystarczy już", "Zmęczyłam się nim i po 20 minutach wyłączyłam. Utwierdzam się w przekonaniu, iż komedie nam nie wychodzą", "Dawno takiego słabego filmu nie widziałam…", "Okropny film", "Strata czasu, dawno nie widziałam aż tak naciąganej fabuły", "Mega słaby film" – piszą inni na Filmwebie i Instagramie.
"Ten film jest po prostu żenujący. Od pierwszej do ostatniej sceny dno", "Kto, w jakim celu i dla kogo produkuje takie gnioty? Brak słów żeby to opisać...", "Prymitywne, głupie, i sztampowe. Zmarnowane pół godziny, bo na całość szkoda nerwów", "Fabuła słabiutka z rasistowskim i ksenofobicznym podejściem..." – brzmi większość opinii, chociaż niektórzy podkreślają, iż dobrze się bawili podczas seansu, a film był "całkiem niezły". To niestety jednak tylko krople w morzu krytyki.