Ta policjantka jest tak bystra jak Sherlock. Oto gdzie obejrzeć serial "Vera"

natemat.pl 2 dni temu
Polacy uwielbiają seriale kryminalne, a już zwłaszcza te skandynawskie i brytyjskie. Tym razem postanowiliśmy przypomnieć wszystkim o osadzonym w Anglii hicie "Vera", który śledzi losy starszej pani detektyw. Podpowiadamy, gdzie go obejrzeć.


O czym jest brytyjski serial "Vera"? (FABUŁA)


Vera Stanhope to główna inspektor policji w fikcyjnym miasteczku w hrabstwie Northumberland w północno-wschodniej Anglii, która od śmierci swojego ojca mieszka samotnie, nie dba o schludność, a tym bardziej o relacje romantyczne, i jest całkowicie poświęcona swojej pracy. Umysłem dorównuje samemu Sherlockowi Holmesowi, wyłapując prawie niedostrzegalne detale, dzięki czemu pomyślnie rozwiązuje zagadki.

"Vera" miała swoją premierę w 2011 roku i po 14 latach emisji zatrzymała się na 14 sezonie. Choć wynik ten robi wrażenie, brytyjski serial ITV Studios nie poszedł w ślady innych produkcji telewizyjnych. Każda z serii liczy średnio tylko 4 odcinki.



W bystrą detektyw wcieliła się Brenda Blethyn, którą widzowie mogą znać z roli pani Bennet w adaptacji "Dumy i uprzedzenia" Jane Austen z 2005 roku, a także występu w brytyjsko-francuskim filmie "Sekrety i kłamstwa" Mike'a Leigha ("Vera Drake"). Pochodząca z Ramsgate aktorka miała 65 lat, gdy obsadzono ją jako tytułową policjantkę w popularnym serialu.

W obsadzie "Very" znaleźli się również Jon Morrison ("Just Another Saturday"), David Leon ("Orthodox"), Kenny Doughty ("Wpadka"), Riley Jones ("United"), Kingsley Ben-Adir ("Barbie") i Gina McKee ("Notting Hill").

Gdzie obejrzeć serial "Vera" z Brendą Blethyn? (VOD)


Brytyjski kryminał jest dostępny w Polsce w ofercie serwisów Canal+ oraz Play Now. Przypomnijmy, iż premiera 14. sezonu "Very" odbyła się w styczniu 2025 roku. Nowych widzów czeka łącznie 56 odcinków.

"Niewielu aktorów potrafi grać chaotycznie, ale skutecznie. Blethyn potrafi to zrobić jednym, przenikliwym spojrzeniem spod kapelusza" – czytamy w recenzji Chitry Ramaswamy z brytyjskiego dziennika "The Guardian".

Idź do oryginalnego materiału