Szpakowski nigdy nie dał sobie zrobić krzywdy, a krzywda innych go nie interesuje

patrzymy.pl 3 miesięcy temu

Ze źródła wiedzy wszelkiej, czyli Wikipedii, korzystają wszyscy, w tym dziennikarze i pozostałe autorytety. W zasadzie nie jest to jakiś wielki grzech, ale wiedza oparta wyłącznie na internetowej ściądze do głębokich nie należy. W Wikipedii nie znajdziemy żadnych informacji na temat koniunkturalnej postawy Dariusza Szpakowskiego, za to znajdziemy wiele dat, nazwisk polityków i prezesów TVP, co w zupełności wystarczy, żeby wyciągnąć adekwatne wnioski pogłębiające wiedzę.

Dariusz Szpakowski urodził się w 1951 roku, dlatego trudno mieć do niego pretensje, iż w 1956 roku jako pięciolatek nie potępił komunistycznej zbrodni zapisanej w historii pod hasłem „Poznański Czerwiec”. W 1968 roku Szpakowski był licealistą, to nie mógł też protestować na uczelni przeciw antysemickim czystkom, ale w 1970 roku, gdy komuniści strzelali do stoczniowców miał 19 lat i wielu młodych ludzi w tym wieku wyrażało sprzeciw, a choćby traciło życie. Od 1976 roku pracował w największych peerelowskich mediach, najpierw w radiu, potem w telewizji i słowem nie wspomniał o Radomiu. Gdy rodziła się „Solidarność” i nadzieja, pan Darek bawił się na rautach organizowanych przez pezetpeerowskich dygnitarzy. Nie zachowały się zdjęcia Szpakowskiego z 1981 roku, ale raczej nie wyłamywał się z szeregu i prawdopodobnie do pracy przychodził w mundurze.

Każda kolejna zamiana władzy, czy to w Polsce, czy w TVP nie wyrządziła Szpakowskiemu większej krzywdy, miał pewne perturbacje, ale zawsze wypływał na wierzch i wchodził na szczyt. W czasach I Sekretarza PZPR Edwarda Gierka debiutował w Rozgłośni Harcerskiej i pisał w „Sztandarze Młodych”. Do Polskiego Radia jako komentator sportowy trafił w 1976 roku i od razu zaliczył wpadkę, po której ówczesny prezes Radiokomitetu Maciej Szczepański zwiesił go na dwa miesiące. Wpadki za Szpakowskim będą się ciągnąć przez całą karierę i praktycznie w każdym komentarzu jakieś gafy popełniał i to na poziomie „sam nie wiem jak się nazywam”.

Komentując mecz na Wembley w 1992 roku przedstawił się jako Dariusz Ciszewski. Później mylił Maradonę z Messim. W ostatnich latach kariery jego komentarze były niemal w całości kompromitujące i kibice masowo domagali się odsunięcia Szpakowskiego, nie z powodów politycznych, ale za brak kompetencji. Nic takiego się nie stało, pan Darek był ulubieńcem prezesa Kurskiego i po zmianie władzy ponownie wszedł na top. Pomimo fatalnej formy dostąpił zaszczytu komentowania meczu finałowego na Mistrzostwach Świata w Niemczech. Politycznie niezatapialny, wybitny oportunista i w najlepszym razie bardzo przeciętny komentator, który jednak potrafił sobie radzić w każdych warunkach i wyjątkowo dbał o to, aby zawsze płynąć z prądem.

Z tych i wielu innych powodów, nie może budzić najmniejszego zdziwienia, iż Dariusz Szpakowski, jako jeden z nielicznych, nie podpisał się pod listem w obronie zawieszonego Przemysława Babiarza.

#PrzemysławBabiarz pic.twitter.com/0HkbcAMQU6

— Jacek Kurowski (@JKurowski) July 30, 2024

Teraz pan Darek jest doradcą TVP do spraw sportowych i nie będzie ryzykował pensją w obronie „nieodpowiedzialnego” kolegi, który powiedział o piosence Lennona, to samo, co powiedział Lennon. Tacy ludzie zawsze się odnajdą i nigdy zrobią sobie krzywdy, bo krzywda innych ich nie interesuje.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału