Szokujący finał "Kuchennych rewolucji". Takiej sytuacji jeszcze nie było

gazeta.pl 4 godzin temu
Za nami czwarty odcinek 31. sezonu "Kuchennych rewolucji". I tym razem nie obyło się bez dużych emocji.
Czwarty odcinek 31. sezonu "Kuchennych rewolucji" obfitował w emocje już od pierwszego dnia. Magda Gessler przekroczyła próg Bistra Kociołek w Mrokowie pod Warszawą. Lokal prowadzili 29-letni Maciej i jego przyjaciel, 33-letni Paweł, który zajmował się kuchnią. - Wpadł pomysł, iż fajnie by było otworzyć coś z gastronomią, bo ciągle o tym marzyłem - wyznał Maciej. Dodał później, iż to "on musi mieć ostatnie słowo". Panowie serwowali kuchnię polską.


REKLAMA


Zobacz wideo Strażyńska o gotowaniu z Gabor, Rodowicz i biznesach gwiazd. Kto karmi dobrze poza Gessler?


"Kuchenne rewolucje". Właściciel pokłócił się z Magdą Gessler. "No, to nie powinieneś prowadzić restauracji"
Problemy pojawiły się już podczas pierwszej wizyty Magdy Gessler. - Jest to identyczna karta jak w milionie innych restauracji... - mówiła na wstępie. Po degustacji flaków kazała Maciejowi spróbować potrawy i ocenić smak. Kiedy wzruszył ramionami, odpowiedziała ostro. - No, to nie powinieneś prowadzić restauracji. Ty decydujesz o tym, co się wydaje? Od tego jest właściciel. (...) Dlatego nie powinieneś prowadzić restauracji, to jest skwaśniałe - skwitowała. - To jest odgrzewane. Dzisiaj, to nie znaczy w tym momencie, a dzień był ciepły. Jak jest taka pogoda, to lepiej flaków nie gotować - dodała od razu. Właściciel nie krył złości. - To ja to zabiorę, żeby sobie pani krzywdy nie zrobiła - powiedział. Z czasem jednak zespół otworzył się na zmiany. Restauratorka postanowiła przekształcić Kociołek w Bistro Galert - śląski lokal, a nowym szefem kuchni został ostatnio zatrudniony kucharz, Witalij.


"Kuchenne rewolucje". Nie uwierzycie, co się stało. Tego jeszcze nie było
Kolacja pod koniec odcinka przebiegła bez większych problemów. Głównym daniem była śląska rolada z polędwicy. Kłopoty pojawiły się, gdy restauratorka odwiedziła Bistro Galert po kilku tygodniach. - To nie jest karta na taką małą restaurację i taką małą ilość miejsc. To jest d**a, nie dacie radę, tragedia - zaczęła kreatorka smaku. Wtem Maciej wyznał, iż w restauracji doszło do włamania. - Mieliśmy włamanie w nocy do lokalu. Podczas włamania ukradli nam rolady i to nie małą ilość. Ok. 80 sztuk - zdradził. - Ledwo otwarta knajpa, a już kradną rolady! Powinniście się nazywać Pod Wędzoną Roladą! - odparła Gessler. Dodała, iż choć w knajpie "jest moc", cały zespół ma przed sobą jeszcze dużo pracy. ZOBACZ TEŻ: "Kuchenne rewolucje" wróciły i od razu jest grubo! Gessler tak zszokowana, iż talerze, aż fruwały. "Przestępstwo"
Idź do oryginalnego materiału