Jacek "Budyń" Szymkiewicz zapisał się w historii polskiej muzyki jako artysta zbuntowany, błyskotliwy i bezwględnie szczery. Od dziś historię jego burzliwego życia możemy zobaczyć na na wielkim ekranie w filmie "Szkoda, iż nareszcie" Sebastiana Juszczyka.
"Szkoda, iż nareszcie" zachwyciło publiczność 22. Millennium Docs Against Gravity a teraz trafi do kin w całym kraju. To nie jest klasyczna biografia, ale żywiołowa i pełna humoru opowieść o człowieku, dla którego muzyka była sposobem na życie, terapią, a czasem ucieczką do trudnej rzeczywistości.
Portret bez upiększania
Sebastian Juszczyk, reżyser filmu i przyjaciel Budynia, przyznaje, iż był to dla niego niezwykle osobisty projekt: "Przyjaźniłem się z Jackiem przez ostatnie dziesięć lat jego życia. Każda relacja z nim była intensywna. Ostatni teledysk, który zrobiliśmy, był jego pomysłem – chciał nakręcić mokument o sobie, żeby 'wyłożyć kawę na ławę'. Chwilę później zmarł. Wiedziałem, iż zrobię ten film. Nie od razu. To musiało odczekać. Trzy lata pracy – to była długa, oczyszczająca droga."
Producent filmu i członek zespołu Pogodno Marcin Macuk dodaje: "Jacek był człowiekiem o ogromnym sercu, ale też bezkompromisowym. Potrafił mówić wprost, bez autocenzury. W świecie, w którym wszyscy boimy się powiedzieć coś 'za bardzo', on był zupełnie wolny. To go czasem kosztowało – odpychał od siebie mainstream, ale bilans zawsze był pozytywny. Po spotkaniu z nim zostawało coś trwałego. Chcieliśmy, żeby ten film był taki, jak Jacek zrobiłby go o sobie. Bez upiększania, z pełną szczerością. To nie miał być pomnik. On by się przecież na ten pomnik wysikał".
W filmie pojawiają się jego przyjaciele i współpracownicy Budynia, między innymi Katarzyna Nosowska, Krzysztof Zalewski czy Stanisław Soyka. Ich wspomnienia tworzą portret człowieka pełnego sprzeczności, ale równocześnie niezwykle autentycznego. "To jest jeden z najlepszych głosów w tym kraju. Jeden z najlepszych umysłów w tym kraju" – mówi o Budyniu Katarzyna Nosowska. "Taki żal do niego miałem, iż k…. robi wszystko, żeby jego numery nie stały się popularne” – wspomina Krzysztof Zalewski. "Jacek był człowiekiem zaangażowanym, tak po prostu, zawsze. I w takich sytuacjach kosmate energie, nie ma siły, będą chciały się spotkać" – dodaje Stanisław Soyka.
"Szkoda, iż nareszcie” wykorzystuje unikalne materiały archiwalne, nagrania i rozmowy, a także kolaże i animacje, które pozwalają zajrzeć w wewnętrzny świat artysty, pokazując, jak niesamowicie potrafił balansować w swoim życiu między euforią i smutkiem. Niestety to, co z pozoru wydawało się życiem poza systemem, miało swoją cenę.
Film o wolności i cenie szczerości
"Szkoda, iż nareszcie" był jednym z najczęściej oglądanych tytułów tegorocznej edycji MDAG, a recenzenci podkreślają siłę, która leży w szczerym opowiedzeniu historii głównego bohatera i odsłonięcia nieznanych szerzej faktów z jego życia. W recenzjach możemy przeczytać: "Film pokazuje Budynia nie tylko jako lidera Pogodna, ale jako człowieka na wiecznym pograniczu: euforii i smutku, żartu i tragizmu". "To kino detaliczne, ale i dynamiczne. Wzruszające, ale i bardzo gorzkie. Bywa wesoło, ale też cholernie smutno”. "To film, który potrafi uchwycić energię Budynia – jego czułość, chaos, błyskotliwość i smutek. Ogląda się go jak improwizację, w której każda nuta jest prawdziwa".
"Szkoda, iż nareszcie” to także głos w rozmowie o zdrowiu psychicznym, uzależnieniu i samotności w świecie, który wymaga nieustannego przybierania różnych masek. Sebastian Juszczyk zagląda głębiej w jego świat a jego film pozwala zrozumieć, skąd brała się nieokiełznana energia Budynia, jego autoironia i zdolność mówienia o rzeczach trudnych w sposób prosty, zabawny i przejmujący.
"Szkoda, iż nareszcie" od dziś dostępne jest w kinach w całym kraju. Pełna lista kin, w których możecie obejrzeć film, znajduje się na stronie Aganinst Gravity. Przypominamy zwiastun:
"Szkoda, iż nareszcie" zachwyciło publiczność 22. Millennium Docs Against Gravity a teraz trafi do kin w całym kraju. To nie jest klasyczna biografia, ale żywiołowa i pełna humoru opowieść o człowieku, dla którego muzyka była sposobem na życie, terapią, a czasem ucieczką do trudnej rzeczywistości.
Portret bez upiększania
Sebastian Juszczyk, reżyser filmu i przyjaciel Budynia, przyznaje, iż był to dla niego niezwykle osobisty projekt: "Przyjaźniłem się z Jackiem przez ostatnie dziesięć lat jego życia. Każda relacja z nim była intensywna. Ostatni teledysk, który zrobiliśmy, był jego pomysłem – chciał nakręcić mokument o sobie, żeby 'wyłożyć kawę na ławę'. Chwilę później zmarł. Wiedziałem, iż zrobię ten film. Nie od razu. To musiało odczekać. Trzy lata pracy – to była długa, oczyszczająca droga."
Producent filmu i członek zespołu Pogodno Marcin Macuk dodaje: "Jacek był człowiekiem o ogromnym sercu, ale też bezkompromisowym. Potrafił mówić wprost, bez autocenzury. W świecie, w którym wszyscy boimy się powiedzieć coś 'za bardzo', on był zupełnie wolny. To go czasem kosztowało – odpychał od siebie mainstream, ale bilans zawsze był pozytywny. Po spotkaniu z nim zostawało coś trwałego. Chcieliśmy, żeby ten film był taki, jak Jacek zrobiłby go o sobie. Bez upiększania, z pełną szczerością. To nie miał być pomnik. On by się przecież na ten pomnik wysikał".
W filmie pojawiają się jego przyjaciele i współpracownicy Budynia, między innymi Katarzyna Nosowska, Krzysztof Zalewski czy Stanisław Soyka. Ich wspomnienia tworzą portret człowieka pełnego sprzeczności, ale równocześnie niezwykle autentycznego. "To jest jeden z najlepszych głosów w tym kraju. Jeden z najlepszych umysłów w tym kraju" – mówi o Budyniu Katarzyna Nosowska. "Taki żal do niego miałem, iż k…. robi wszystko, żeby jego numery nie stały się popularne” – wspomina Krzysztof Zalewski. "Jacek był człowiekiem zaangażowanym, tak po prostu, zawsze. I w takich sytuacjach kosmate energie, nie ma siły, będą chciały się spotkać" – dodaje Stanisław Soyka.
"Szkoda, iż nareszcie” wykorzystuje unikalne materiały archiwalne, nagrania i rozmowy, a także kolaże i animacje, które pozwalają zajrzeć w wewnętrzny świat artysty, pokazując, jak niesamowicie potrafił balansować w swoim życiu między euforią i smutkiem. Niestety to, co z pozoru wydawało się życiem poza systemem, miało swoją cenę.
Film o wolności i cenie szczerości
"Szkoda, iż nareszcie" był jednym z najczęściej oglądanych tytułów tegorocznej edycji MDAG, a recenzenci podkreślają siłę, która leży w szczerym opowiedzeniu historii głównego bohatera i odsłonięcia nieznanych szerzej faktów z jego życia. W recenzjach możemy przeczytać: "Film pokazuje Budynia nie tylko jako lidera Pogodna, ale jako człowieka na wiecznym pograniczu: euforii i smutku, żartu i tragizmu". "To kino detaliczne, ale i dynamiczne. Wzruszające, ale i bardzo gorzkie. Bywa wesoło, ale też cholernie smutno”. "To film, który potrafi uchwycić energię Budynia – jego czułość, chaos, błyskotliwość i smutek. Ogląda się go jak improwizację, w której każda nuta jest prawdziwa".
"Szkoda, iż nareszcie” to także głos w rozmowie o zdrowiu psychicznym, uzależnieniu i samotności w świecie, który wymaga nieustannego przybierania różnych masek. Sebastian Juszczyk zagląda głębiej w jego świat a jego film pozwala zrozumieć, skąd brała się nieokiełznana energia Budynia, jego autoironia i zdolność mówienia o rzeczach trudnych w sposób prosty, zabawny i przejmujący.
"Szkoda, iż nareszcie" od dziś dostępne jest w kinach w całym kraju. Pełna lista kin, w których możecie obejrzeć film, znajduje się na stronie Aganinst Gravity. Przypominamy zwiastun:
Informacja sponsorowana


















