I co teraz? Tak po prostu mu dasz dom? A co ze mną? Co będę robić z dziećmi? Wyrzucić nas na ulicę? Zofia zerwała się z krzesła. Na jej bladej twarzy pojawiły się czerwone plamki, a głos zadrżał.
Zofmeldkę, uzbroń się w spokój. To nie o wyrzucenie wcale. Pomogę Ci z nowym mieszkaniem, pierwszy rata go wyznać. Adam Nowak mówił łagodnie, ale córka przejawiała niewzruszoną swobodą.
Pierwszy rata! Czy w ogóle wiesz, ile teraz wynoszą ceny mieszkań? Czy znałeś oprocentowanie kredytu hipoteki? A Macieka? Ma przez darmo cały dom? Za te uroczyste oczka?
Jest moim synem, Zofia.
A ja? Czy nie jestem córką? Zofia głos zadrżał. Dwadzieścia lat byłaś dla mnie córką, a teraz nagle przestajesz?
Adam Nowak westchnął i opadł na sofę. Ten sam rozmowę powtórzył trzeci raz w tym tygodniu, i wynik był zawsze taki sam. Krzyki, łzy, oskarżenia.
Cofnij się, Zofmeldka. Skoncentruj się. Maciek i jego żona z dwiema małymi córkami rozliczają się w jedno pokoju. Trzecia ma się doprowadzić. A ja, z Kuntem, mamy własną trzypokojową.
Wypożyczoną! Zofia wtrąciła.
Ale co najmniej nie jedynka. A i tak – nie odmawiam Ci pomocy. Dom… Wiesz o czym mówię. Kla sesz albo kułesz klocki, gdy Maciek się narodził. Właśnie tego domu z planem, iż syn go dowie się dziedziczyć.
Oczywiście! Syn?! A czy pamiętasz, jak trwałeś u siebie przez cały krytyczny czas? Codziennie, niezależnie od pogody, jechałaś przez miasto, iż dawałaś iniekcje, grała flashki? A gdzie był Maciek? W Warszawie, na zarobkach!
Adam Nowak zamknął oczy. Syn wyjechał do Warszawy, by nie otrzymywać przepisanej pensji. Poszło mu padało bogato przez ostatnich pięć lat, by się wyżył obliczyć. Córką… Tak, Zofia opiekowała się nim po infarkcie. Ale mieszkała w dwóch stacjach miasteczka, a nie w innym kraju.
Zofia, dom był zawsze w rezerwie syna. Decyzję podjęliśmy z Twoją matką przed Twoim powołaniem. To był rytuał naszej rodziny.
Matko! zasłyszane, z gorzkim szeptem. Matka by nigdy nie dopuściła do takiej niesправедliwości!
Wręcz przeciwnie. Twoja mama znała, iż dom powinien przejść do Maka. Wobec tego mam dla Ciebie plan pomocy z własnym zakupem mieszkania.
Matka umarła dziesięć lat temu! Mieć oczy Zosi zmyły łzy. A Ty… tylko chcesz odziedzicz magiczny pył. Podarunkiem!
W drzwiach pojawiła się wnuczka dziesięcioletnia Agata. Zrobiła zdziwiony, niepewny krok, widząc krzyczącą matkę i cicho siedzącego dziadka.
Mamo, dlaczego krzyczysz?
Zofia rozwróciła się i obniżyła dźwięk głosu:
Agatko, idź do pokoju. Dorosli rozmawiają.
Dziewczynka przeczyła, ale powinność posłuszna zniknęła. Zofia ciężko upadła w fotelu.
Wiesz, dziadku, zrozumiałam. Maciek zawsze był dla Ciebie ważniejszy. Zawsze mu lepsze, a mi resztka. Nie chcesz dzielić spadku swoja? Jasne. Zwyknie się przez sąd. Będę miała swoją część, nie twinszę się.
Adam Nowak zadrżał. Do tej pory córka nie zagroziła sądem.
Zofmeldka, za co? Ja przecież jeszcze żyję. Spadek?
Nie rozumiesz! Wiem, iż napisałeś już cały majątek. Mawiał je do mnie. Freddie!
Starek milczał. Faktycznie, miesiąc wcześniej podpisał dare w dobra Maka. Maciek powiedział, iż tak będzie łatwiej, by później… Adam Nowak połykał ciężki przekaz.
Postawiłem to, co uważałem za słuszne. A pomogę Ci z mieszkaniem, obiecuję. Ale dom zostaje Makowi.
Zofia zawołała nim:
No, ej… Nie zakończyła, pochwyciła torebkę i wbiegła. Agatko! Zbieraj się, gramy!
Wnieczka ukazała za chwilę, z uśmiechemę na twarzy. Nie obrazaj się na mamę, dziadzio. Ona jedynie zmęczona.
Adam Nowak wymuszył uśmiech i pogładził jej głowę. Iść, słońku. Mamu nie trzeba zaśmiecać oczekiwaniach.
Gdy wpadła drzwi wejściowe, starek przeszedł przez siłą do okna. Zofia trzymała dłoń córki, gwałtownie szła po ścieżkach do bramy. Tuż przy wylocie zawróciła, jakby czuła wzrok ojca, ale odwróciła się, obramiała bramę.
Adam Nowak patrzył z troską po córce i wnuczce. Może Zofia ma rację? Może był do niej niesправедliwy? Dziecią powinny być równe dla rodziców, ale tyle正值… Zwyczaj polski wy dostawał się synom. Ojcowie, dziadkowie, on sam… Teraz Mak.
Dziczki szło zobowiąć małżeństw, dawać strzelbę. One były w innych rodzinach. A synowie kontynuowali rodzinę, nosili nazwisko, dbali o rodziców na starość. Za to im i był to otadmia dom.
Telefon zabuła o wypowiedzi. Maciek.
Tata, jak tam? głos syna brzmiał wesoło. Wrócimy piątkę, jak porozumiał. Iwona już ledwo zbiera rzeczy, dzieci są zrezygnowane z переезду.
Tak, synku, stary kaszlnął. Wszystko dobrze. Na ciebie czekam.
A Zofia za wizytowała? Co powiedziałeś?
Tak, powiedział… Adam Nowak zawahał się. Nie bardzo przyjęła wiadomość.
Wiedziałem! Maciek zreagował z rozzufaniną. Ona zawsze była grymel. Cok, iż znów scenę zaokrągła?
Maciek, nie mów tak o siostrze. I niełatwo jej. Z Kuntem mieliście problem z finansami. Zawsze panie pieniędzy.
U kogo są? Maciek przerwał. Ja razem nie przesadnie się bawię. Ale chodzę choćby pracować, a nie narzekać cały czas!
Zofia też pracuje, łagodnie odparował ojciec.
Trzy dni w tygodniu w tej bibliotece? To nie praca, to tak… No, tata, wszystko dobrze. Ty jesteś najlepszy.
Firma z kolegami, iż dom sprzedano… ds: wszystko słusznie. Maciek o Tobie zaopiekuje się, obiecujesz.
Adam Nowak niwecnie uśmiechnął się. Przez lata opieka syna była rzadka i nieco chyba… Choć, jeżeli dostateczne szczera, Maciek miał naprawdę ciężko. Żona, dwie małe córki, trzeci ma się doprowadzić, ciężka praca…
Tak, synku. Wiem.
Po rozmowie z synem na duszy stało się cieplejsze. Adam Nowak powoli przeszedł na kuchnię, założył czajnik. Starek dom skrzypiał deskami, jakby narzekał na gospodarza. W oknie zaczynało stawiać się ciemnym wieczorem. Jesień w tym roku była wczesna, zimna.
Znowu zaszykali telefon. Tym razem Zofia.
Czatu, głos córki brzmiał przytłoczony. Przepraszam za scenę. Przechyliłam się.
Nic, cyntia. Znam.
Nie, nie znam. I nie znam. Moja tylko… mi jest smutno. Wiesz, zawsze myślałam, iż dla Ciebie Maciek i ja jesteśmy równie ważni. A teraz okazuje się, iż nie.
Zofia, wy dwoje moje dzieci, i kocham was równo, Adam Nowak czuł, jak do gardła zjeżdża sięę. Ale dom… zawsze był przeznaczeniem dla syna. To zwyczaj.
Zwyczaj, echem odpowiedziała Zofia. Czy znasz teraz, jakie jest wiek? Twójszy wiek! Jakie zwyczaje? Równość musi być.
Adam Nowak nie miał się z czego wykazać. Zofia zrobiła pauzę i kontynuowała już spokojniej:
No, tata. Podumywałam i postanowiłam… postanowiłam nie wchodzić do sądu. To głupie. Mamy rodzinę. Ale i do Ciebie nie przyjdę. Nie mogę. Zbyt bolesną.
Zofmeldko, no cóż ty…
Nie, tato. Wszystko uzbrojenie. Agatko zobaczysz, jeżeli chciałeś. Nie będę zakazywać. Ale sama… sama nie przyjdę.
Adam Nowak czuł, jak się ośliznała łza.
Dziołko, uzbroj się…
Do widzenia, tato.
W słuchawce zabrzmiały krótkie dźwięki. Adam Nowak siedział długie, nieruchome, z telefonem w rękach. Za oknem zrobiło się całkowicie ciemno. Czajnik dopalił się od dawno i zimny. W domu zrobiło się całkowicie cicho.
Następne dni były chore. Maciek przyprowadził kandydatkę, i dom wypełnił się hałasem, dziecięcymi głosami, posiędem. Świężka mąż Aneta zaraz wzięła się do czyszczenia, przestawienia. Maciek przewoził skrzynki, składał nową szafa dziecięca. Pięcioletni Wilk i trzyletnia Nastka biegali po pokojach, oswojąc się z nowym domem.
Adam Nowak dostali swego starego pokoju. Aneta wyłożyła go z komfortem: ustawiła wygodne krzesło, ocieniał nowe zasłony, kupiła ortopedyczny materac.
Tata, masz tyle miejsca na rzeczy? niepewnie wypytywała Aneta. Może jeszcze nowy biurko?
Nie, nie, droga, wystarczy, machnął stary. Jakie wiem rzeczy…
Wieczorami gromadzili się na kuchni. Aneta robiła kolację, Maciek opowiadał o planach na przyszłość. chciał jeszcze ekstra pokoju, nowe dachy, wymienić system ogrzewania.
Tata, masz się szczęściliwy, iż ja jestem w budownictwie, śmiał się syn. Wszystko z rabatem, przez znajomość.
Adam Nowak kiwnął i uśmiechnął. Ale myśli jego były daleko. Myślał o Zofii, o wnuczce Agacie. Jak one tam? Córka nie dzwoniła, na jego rozmowy odpowiadała krzykłym, wskazującymi na zajętość.
W jeden z wieczorów, po tym jak dzieci już spały, a Aneta poszła do sauny, Adam Nowak nieco решился porozmawiać z synem.
Maciek, cały czas myślę o Zofii…
Synu, jaki z niej problem? Znowu pieniądze?
Nie, synku. Przeję… Może my błędnie postępowaliśmy z domem? Może powinniśmy inaczej rozstrzygnąć pytanie?
Maciek odłożył gazetę, którą czytał, i uważnie spojrzał na ojca.
Tata, to wszystko było pojedna jak dostał na mnie. Dom zawsze przekazywał się po linii męskiej. Ci słyszałeś, iż mówiłeś. I po, wielka rodzinna, ilość ochrony mnie potrzeba.
U Zofii też rodzinna, cicho zaprzeczył Adam Nowak.
Rodzinna? Maciek lubił. Mąż-alokholik i jedna córka. Mieszkanie ma, choć i tylko wypożyczone. A u nas trzy dzieci i własny kąt tylko dopiero podały.
A może… może podzielić jakoś? Hektar jest duży, można było by…
Tato, Maciek ostrzegawczo spojrzał na ojca, to już omówiliśmy. Wszystko rozstrzygnięte, dokumenty podpisane. Zofia po prostu zazdrosna. Wzawsze była. Pamiętam, jak załatyla, gdy Ci dostał urodziny samochodu?
Ale jej też dostała, po jakimś czasie…
Po dwóch latach! I nie samochód, tylko kursów jazdy. Ona sama ani nie gorzła, by zarobić. Zawsze wszystko na talerzu.
I później, kontynuował Maciek, ona ma męża. Chcę ona przez niego. A Ty jesteś mój ojciec, i zaopieczę Ciebie na starość. To sprawedliwe.
Do pokoju weszła Aneta, wychodząc z sauny, tuląc wilgotne włosy, ręcznikiem.
O czym chorujecie, dwójka?
No, uśmiech Macieka, tata przeżywa, iż obligowaliśmy Zofkę.
Aneta usiadła obok Adama i wzięła jego rękę.
Tato, nie myśl o tym. Wszystko było dobrze. Zofia z czasem zrozumie. A ja o Tobie zadbałam, obiecuję.
Adam Nowak podsłuchał się, wiśnienie. Aneta była dobrą kobietą, opiekuńcza. Macieka z nią miał szczęście.
Życie było na nowo. Adam Nowak zajmował się wnukami, pracował na warzywniaku. Macieka z Anetą pracowali, obplanowali dom. Przez czas stary do przestosował się na nowo. Ale myśli o Zofii nie opuszczały go.
Jednego ranka, gdy wszyscy rozeszli się Macieka na prace, Aneta przyprowadziła dzieci do przedszkola zapukał w drzwi. Na progu stanęła Agata.
Dziadku, witaj! rzuciła się, by zrobić uścisk. Zasępkam!
Agatko, słońku! Adam Nowak mocno objął wnuczkę. Jak bardzo się wyrosła przez te trzy miesiące!
Całe dwa centymetry! dumnie poinformowała dziewczynka. I już córka na liście. Chcesz pokazac?
Jasne, chcę. Jadę, by jej zrobić herbatę.
Z herbatą i ciasteczkiem Agata opowiadała o szkole, o nowo dołączonej nauczycielce, o koleżankach. Adam Nowak słuchał z zafmeldkę, starając się nie przegapić detalera.
A jak mama? delikatnie spytał.
Agata nagle stłumiona.
Mama smuci się. Często płacze, gdy myśli, iż nie widzę. Zarzuca się z Tatą.
Zaciągają się?
Tak. Tato mówi, iż ślimi z nikim, a mama mówi, iż on sam winny. A potem tatko odchodzi, a mama płacze. Agata przez chwilę milczała. A jeszcze mama powiedziała, iż szykują переезdu.
W którym?
Nie wiem. Mama powiedziała, iż znalezienie pracy w innym mieście. Biblioteka zamyka się, a u nas pieniędz nazbierały.
Dimka czuł, jak serce skurczyło. Czy Zofia wyjeżdża? I wnuczkę zabierze?
A Tato z wami wyjeżdża?
Agata pokręciła głową.
Nie. Tato zostaje tutaj. Oni z mamą rozwodzą.
To było cios. Adam Nowak wiedział, iż u Zofii z mężem nie wszystko przebiega gładko, ale rozwód…
Dziadku, a mogę do Ciebie jeżdżić na wakacje? spytała nagle Agata. choćby jeżeli wyjeżdżymy daleko?
Jasne, słońku, Adam Nowak objął wnuczkę. Jasne, będziesz jeżdżić. Zawsze Cię witam.
Gdy Agata wyszła, Adam Nowak długie siedział nieruchomo. Myślał o Zofii, o dziedziczności. Oznaczał, iż uniżeli razem z dzieckiem w nowym mieście. A on, ojciec, nic nie mógł nie pomóc córce w trudnej chwili. Wręcz przeciwnie, pozbawił ostatnią nadzieją możliwość życia w rodzinnym domu.
Wieczorem, gdy wszyscy spotkali się za kolację, Adam Nowak był dziwnie milczący. Macieka z Anetą omawiali plany na weekend, dzieci szumiały, a stary wszystko myślał.
W końcu, gdy Aneta ułożyła dzieci i poszła do sypialni, a Maciek usiadł za telewizorem, Adam Nowak się w końcu wstrzemięgnał.
Synu, musimy porozmawiać.
Maciek odwrócił się od ekranu i pytać.
Co się stało?
Zofia rozwodzi się z mężem, mówił Adam Nowak. I wyjeżdża w inne miasto.
Długość pora, robił Maciek. Ten Kostier zawsze byl pijany. Co on od niego…
Nie ma to znaczenia, przerwał tatko. Chcę pomóc Zofii.
Pomóc? Jak?
Sprzedam dom.
Maciek zerwał się z kanapy.
Co?! Jakie «sprzedam»? Ty rzucasz z umyslem? Dom już mój, ci mówiłeś? Dare!
Skrócę darowiznę. Można to zrobić przez sąd, wiem.
Tato, ty… Maciek zadusił się z wściekłością. Ty co, serio? A my? A dzieci? Nasz kąt!
Nie, synku. Wszystko przemyślaliśmy. Sprzedamy dom i kupimy dwie mieszkania. Jeden – Tobie z rodziną, drugi – Zofii z Agatą. Mam trochę pieniędzy, wystarczy, by zapłacić pierwsze raty.
Ale ty… Maciek zacisnął pięści. To wszystko Zofia! Obwala Cie. Przychodziła, prawda? Płakała?
Nie, syn. Zofia nie przychodziła. Przychodziła Agata. Moja wnuczka. Twoja bratanica. Powiedziała, iż matka często płacze. Powiedziała, iż wyjeżdżacie. Że Ty chciałes, by Zofia wyjeżdżała? Że nie zobaczę więcej wnuczkę?
Tato, ty wszystko źle rozumiesz. Nikomu nie powiedzieli, by wchodzić do nas. A! Wycieczki, sarknął Maciek. A mieszkać gdzie? W wypożyczonym mieszkaniu? W innym kraju?
Nie, synku. Myliśmy się. Rodzina, to są ludzie. A nie mogę wybierać między swoimi dziećmi. Nie mogę wszystkiego jednemu, a drugiemu niczego.
Do pokoju weszła Aneta. Mocno słuchała rozmowy z korytarza.
Maciek, łagodnie powiedziała, ale tato jest wprawdzie. Teraz Zofia bardzo trudniej, niż my. Mamy Cię, mnie, wsparcie. A ona sama zostaje.
I ty też? Maciek zaskrwił się na żonę. My tyle czekaliśmy na ten dom! Tyle planowaliśmy! A teraz wszystko psu pod ogon?
Nie psu pod ogon, a twojej siostrze i bratanicy, stanowczo powiedział Aneta. Maciek, pomyśl. Gdyby chodziło o twoją córkę, chciałbyś, żeby jej pomóc?
Maciek długo milczał, patrzył w jedną stronę. Potem westchnął.
Cholera. Postarajcie się. Ale potem nie okazujecie, jeżeli Zofia wszystko puścić i znów zostanie u rozbitka.
Adam Nowak wstał, podszedł do syna i położył rękę na jego ramieniu.
Dziękuję, synku. Wiedziałem, iż zrozumiesz. Ty też mój syn.
Następnego dnia Adam Nowak zadzwonił do córki.
Zofia, musimy spotkać się. To ważne.
Tato, jestem zajęta. I ogólnie nie o czym…
O sprzedaży domu, przerwał Adam Nowak. Spotkaj się dziś do sześć.
Zofia pojawiła się dokładnie w wyznaczonym czasie. Wyglądała zmęczona, blada. Maciek i Aneta także byli w domu. Siedzieli napięci, jak na naradze.
Wejdź, córko, Adam Nowak poprowadził córkę do salonu. Usiądź. Rzeczywiście poważna rozmowa.
Zofia ostrożnie usiadła na wóz, pytał, to na ojca, to na brata.
Postanowiłem sprzedać dom, powiedział Adam Nowak. Kupimy dwie mieszkania. Jeden Macieka z rodziną, drugi Tobie z Agatą.
Zofia zastygła, nie wierząc własnym uszom.
Co? Ale jak? A Maciek… A darowizna?
Darowizna zostanie anulowana, spokojnie odpowiedział Adam Nowak. Maciek zgadza się.
Zofia przeszła wzrok na brata. Ten smucił się.
Ale dlaczego? cicho spytała.
Bo wy dwoje moi dzieci, po prostu odpowiedział Adam Nowak. I nie mogę wybierać między wami. Nie powinienem choćby próbować.
Zofia zakryła twarz rękami, ramiona zacisnęło się. Aneta ostrożnie podszła i objęła siostrę.
Wszystko będzie dobrze, siostrzko. Wszyscy się poradzą. Razem.
Adam Nowak patrzył na swoich dzieci i czulił, jak cierpiące ciężar czyniący na sercu przez ostatnie miesiące powoli odstepuje. Podebrał racjonalne i jedyny słuszny decyzję.
Wiosną stary dom został sprzedany. Zamiast niego w rodzinie pojawiły się dwie mieszkania trzyi pokojowa dla Maka i dwupokojowe dla Zofie. Adam Nowak przeni sudah do córki tak było wygodniej. Zofię zatrudniono w szkolnej bibliotece, gdzie gwałtownie się orientowała i choćby zorganizowała literacką grupę.
A latem obie rodziny razem pojechały na morze. Siedząc na brzegu i patrząc, jak Macieka i Aneta grają w siatkówkę ze Zosią, jak dzieci rozbawiają się w wodzie i Wilkiem z Nastką, i Agatą Adam Nowak myślał o tym, jak blisko był do złego zmiany. Które mogło zniszczyć najcenniejsze, czyli rodzinę.
Dom to tylko cegły. A rodzina to ludzie, którzy Ciebie kochają. I których kochasz Ty.