Syn przyszedł do ojca: – Składam pozew o rozwód. Mam dość! Matka mówi – żona jest leniwa. Ile jeszcze mogę sam wytrzymywać?

polregion.pl 3 godzin temu

30 kwietnia 2025 r.
Dziś przyszedł do mnie syn, Paweł, zbyt zmęczony życiem. Spojrzał na mnie z gniewem i powiedział:

Tata, chcę rozwodu. Mama, czyli moja żona, jest leniwa, a ja sam muszę wszystko podnosić. Ile jeszcze mam wytrzymywać?

Spojrzałem na niego i odpowiedziałem:

Wybacz, synu.

Za co? dopytał.

Za to, iż nie zawsze byłem dobrym mężem dla twojej matki. To moja wina, iż w twoim sercu pojawił się mroczny zakamarek myśli o rozstaniu

Czy to znaczy, iż nie powinienem się rozwodzić?

Nie, nie rozwodź się Nie pozwól, by ten pomysł w ogóle się zrodził.

Czy mam wytrwać do końca?

Nie chodzi o wytrwanie. To nie ona jest twoim ciężarem, ale twoje własne złe nastawienie do niej. Zmieniając siebie, zmienisz wszystko wokół.

Jak mam się zmienić?

Patrz na żonę tak, jak Bóg patrzy na swoje stworzenia. Ona jest darem od Niego, twoją radością, pomocnicą, matką waszych dzieci. To delikatna naczynia, które Bóg powierzył w twoje ręce trzymaj je łagodnie, ostrożnie, z troską. Wszystko inne to drobnostki.

Jeśli dziś nie potrafi czegoś zrobić, nauczy się. Ty też nie wiesz wszystkiego, co powinieneś. Gdy nie nadąża, podziel się swoją siłą i miłością. Kiedy czegoś nie rozumie, opowiedz jej przy wieczornej herbacie, przytulając ją delikatnie za ramiona. Wasza droga jest tylko wasza, a wasza miłość wyłącznie wasza. Ten, kto wlewa w serce nienawiść, jest wrogiem waszego domu choćby jeżeli jest to twoja matka, brat czy najlepszy przyjaciel. Nie oceniaj ich, wybacz i pokaż, iż za swoją żonę i za miłość jesteś gotów oddać życie, ale nie pozwolisz, by komukolwiek zaszkodzić twojej rodzinie słowem.

Czy i was z mamą chcieliście się rozwieść? zapytał Paweł.

My też mieliśmy chwile, kiedy spory wydawały się nie do przejścia. Byliśmy dumni i uporni Ale Bóg nie odrzuca ludzi, którzy szukają Jego mądrości. Proście Go o rozwagę, ustępujcie sobie nawzajem, pocieszajcie i wspierajcie. Miłość rośnie, jeżeli ją pielęgnujesz. Zobaczysz jej prawdziwą wartość dopiero w późnych latach, kiedy przytulasz swoją żonę przy zachodzie słońca i nie potrzebujecie słów.

Po tej rozmowie Paweł zamilkł. Po raz pierwszy od dawna spojrzał na swoją żonę nie jako na problem, ale jako na człowieka, który tak samo się męczy, ma słabości i potrzebuje ciepła. Zawstydził się, iż do tej pory widział jedynie wady, a nie jej oczy, które kiedyś rozświetlały jego życie.

Tej nocy wróciłem do domu, nie wypowiadając żadnych pretensji. Po prostu podszedłem, objąłem żonę i szepnąłem:

Przepraszam, nie dostrzegałem najcenniejszego daru, jaki mam.

W jej oczach pojawił się mały płomień ten sam, który kiedyś połączył nasze serca. Nie potrzebowaliśmy wielu słów. Wystarczyła cisza, dotyk i świadomość, iż wciąż jesteśmy razem.

Prawdziwa miłość nie gaśnie; czasem zasypia pod warstwą urazów i codziennych trosk. Gdy podlewamy ją uwagą, cierpliwością i czułością, budzi się silniejsza niż kiedykolwiek.

**Lekcja:** najtrudniej jest zmienić siebie, ale to jedyny klucz do odnowienia rodzinnego ogniska.

Idź do oryginalnego materiału