Syn przychodzi do ojca: – Składam pozew o rozwód, mam dość! Prawa matka – żona jest leniwa. Ile jeszcze mogę sam wykopywać?

twojacena.pl 2 godzin temu

Przyszedł syn, Piotr Nowak, do ojca, Jana Kowalskiego:
Składam pozew o rozwód. Mam dość! Prawo do matki żona jest leniwa. Ile mogę sam wykopywać?
Wybacz mnie, synu odparł Jan.

Za co?
Za to, iż nie zawsze byłem dobry wobec twojej matki, Anny. To moja wina, iż w tobie jest mroczny zakamarek z myślą o rozwodzie

Co, nie rozwodzić się?
Nie, nie rozwodź się choćby nie myśl o tym nigdy.

Cierpieć do końca dni?
Nie trzeba cierpieć Nie znosisz jej, a twoje złe nastawienie do niej. Zmienisz się sam zmieni się wszystko wokół.

Jak się zmienić?

Patrz na żonę, Grażynę, jak uczy Pan. Ona jest Jego darem dla ciebie. Twoja euforia Twoja pomocnica Matka twoich dzieci Delikatne naczynie, które Bóg dał ci w ręce, byś trzymał je łagodnie, ostrożnie, chronił Wszystko inne drobiazgi!
Jeśli dziś czegoś nie umie nauczy się. Ty też nie wiesz wszystkiego, co powinieneś robić
Jeśli czegoś jej brakuje pokryj jej słabość swoją siłą i miłością jeżeli czegoś nie zna, opowiedz wieczorem przy herbacie, przytulając ją za ramiona Wasza droga tylko wasza. Wasza miłość tylko wasza. Ten, kto wlewa w twoje oczy nienawiść, to wrogi twój dom.

Nawet jeżeli to twoja matka, brat albo najbliższy przyjaciel nie osądzaj ich. Wybacz. I każdemu z nich daj do zrozumienia, iż za swoją żonę, za swoją miłość, jesteś gotów, jeżeli trzeba, umrzeć bez wahania, ale nikomu nie pozwolisz choćby złym słowem dotknąć twojej rodziny

Czy też chcieli was z mamą rozwieść?
My też, bez pomocników, czasem mocno się kłóciliśmy.

Byliśmy głupi, dumni Wy macie inne życie. Nikt nie wypędzi was od Boga. Proście Go o mądrość. Ustępujcie sobie nawzajem Litość i pocieszcie się wzajemnie Miłość, jeżeli jej nie znasz, rośnie. Całą jej wielkość, całą jej wartość zobaczysz dopiero w głębokim wieku, kiedy tej samej żony wieczorem przytulisz za ramiona i nie będziecie potrzebować słów.

Bonus

Syn zamilkł. Po raz pierwszy od dawna spojrzał na Grażynę nie jako problem, ale jako człowieka, który tak samo się męczy, ma słabości i potrzebuje ciepła oraz wsparcia. Zawstydziło go, iż dotąd widział w niej tylko wady, a nie oczy, które kiedyś jaśniały euforią przy nim.

Tej nocy wrócił do domu i nie wypowiedział żadnej krytyki. Po prostu podszedł, objął Grażynę i cicho rzekł:
Przebacz mi. Nie dostrzegłem w tobie najcenniejszego daru mojego życia.

Ona się rozpromieniła, a w jej oczach zapłonął płomień ten sam, który kiedyś połączył ich serca. Nie trzeba było wielu słów. Tylko cisza, dotyk i poczucie, iż wciąż są razem.

Bo prawdziwa miłość nie gaśnie czasem zasypia pod warstwą urazów i codziennych trosk. Ale gdy podlejesz ją uwagą, cierpliwością i delikatnością, budzi się i staje się silniejsza niż była na początku.

Idź do oryginalnego materiału