Syn Piotra Machalicy, Franciszek, opowiedział w programie „Dzień dobry TVN” o dramatycznych okolicznościach choroby ojca. Z powodu pandemii nie mógł pożegnać się z nim osobiście. Jego szczere słowa poruszyły wszystkich. Aktora wspominali również Krystyna Janda oraz Cezary i Katarzyna Żakowie. Taki był prywatnie.
Ostatnie chwile Piotra Machalicy oczami syna
W niedzielnym wydaniu programu „Dzień dobry TVN” widzowie byli świadkami niezwykle emocjonalnej rozmowy poświęconej pamięci zmarłego aktora Piotra Machalicy. Gośćmi Ewy Drzyzgi i Krzysztofa Skórzyńskiego byli m.in. Krystyna Janda, Katarzyna i Cezary Żakowie oraz syn aktora – Franciszek Machalica.
Franciszek Machalica w szczery i poruszający sposób opowiedział o ostatnich dniach życia swojego ojca. Z powodu pandemii COVID-19 i obowiązujących wtedy obostrzeń sanitarnych nie mógł pożegnać się z ojcem osobiście. – „To była sytuacja, kiedy wszystkie możliwości kontaktu były utrudnione. Nie można było wejść do szpitali. W zasadzie to nie można było chyba za bardzo wychodzić z domu w ogóle” – relacjonował w porannej rozmowie.
Czytaj także: Po rozwodzie z pierwszą żoną Piotr Machalica został bankrutem. „Zamiast żyć, musiałem harować”

Franciszek Machalica: „Ledwo mówił, był bardzo słaby”
Najbardziej przejmującym momentem rozmowy była relacja Franciszka dotycząca ich ostatniego kontaktu. – „Jedyny kontakt, jaki mieliśmy, to telefoniczny, tuż przed tym wydarzeniem. I on też był bardzo utrudniony. Ojciec był bardzo słaby, bardzo źle się czuł, ledwo mówił w zasadzie” – wyznał syn Piotra Machalicy.
Nie mogąc fizycznie być przy ojcu, Franciszek doświadczył trudnych emocji i ogromnego żalu. Wspomniał również o rutynie, którą dzielili mimo dzielącej ich odległości – „Tęsknię najbardziej za rozmowami. Mieliśmy taką naszą rutynę. On dzwonił do mnie, kiedy jechał samochodem. Mieszkaliśmy w różnych miastach, więc te rozmowy były dla nas ważne” – podkreślił.
Czytaj także: Bratanek Piotra Machalicy poszedł w ślady sławnego wuja. Jest do niego łudząco podobny

Krystyna Janda: „Baliśmy się o Piotrka”
Krystyna Janda, która z Piotrem Machalicą współpracowała w Teatrze Polonia i Och-Teatrze, wspominała ich ostatni wspólny spektakl – „Lily”. Aktor zagrał tam główną rolę, jednak na scenie udało mu się stanąć zaledwie osiem razy, zanim odszedł 14 grudnia 2020 roku w wieku 65 lat.
– „Ja mówiłam, jak się żegnaliśmy przed tym rozstaniem, kiedy teatry przestawały pracować na czas pandemii. „Piotrusiu, uważaj na siebie, bardzo na siebie uważaj”. Wszyscy mu to mówiliśmy. On się czuł nie najlepiej. (...) Wszyscy się o niego bardzo baliśmy, właśnie z powodu covidu” – wspominała rozemocjonowana Janda. Aktorka z bólem przyznała, iż nie zobaczyli go już nigdy więcej...
Czytaj także: Poruszające wyznanie żony Piotra Machalicy. Tak brzmiały jego ostatnie słowa do ukochanej

Artyści o Piotrze Machalicy: wspomnienia pełne wzruszeń
Cezary Żak również przywołał swoje wspomnienia związane z Piotrem Machalicą. Były one zdecydowanie bardziej radosne. Opowiadał o wspólnym czasie spędzonym w teatrze, jego rytuałach i dokładności, z jaką przygotowywał się do spektakli. – „Piotrek strasznie długo się przebierał, rozbierał z kostiumu i wszyscy już szli do domu dawno, a on dopiero zdejmował lewą nogawkę spodni. I nie będę cytował, co on mówił, ale strasznie go to wkurzało, iż on musi sam zostawać. I myśmy czasami mieli dyżury, żeby zostawać. I wymyślaliśmy z kolegami, kto dzisiaj zostaje, żeby z Piotrkiem pogadać” – relacjonował.
Dodał, iż składanie scenicznego kostiumu, było swego rodzaju rytuałem – to samo robił Henryk Machalica, senior rodu. „Po przedstawieniu on robił to samo. Spodnie były ułożone w kant, przewieszone w odpowiedni sposób przez krzesło. Garderobiane nie miały nic do roboty. To było wszystko przygotowane na jutrzejszy spektakl” – mówił z uśmiechem Żak.
Krystyna Janda potwierdziła te słowa, dodając – „Zawsze pachniał. Już z daleka było wiadomo, iż Piotrek wszedł do teatru. No i te jego powiedzonka! ‘Nie świruj’ – to jego ulubione”.
Czytaj także: Żona musiała samotnie wychować trójkę dzieci. Pierwsze małżeństwo Henryka Machalicy nie przetrwało
Duch Piotra Machalicy przez cały czas obecny w teatrze
Rozmowa w „Dzień dobry TVN” zakończyła się symbolicznym i poruszającym apelem Krystyny Jandy, który wywołał wzruszenie zarówno u prowadzących, jak i widzów. – „Właściwie nie schodził u nas ze sceny. (...) Ja cały czas mówię, iż jak wychodzę na scenę, to on na pewno stoi gdzieś tam w kulisie, gdzieś siedzi” – powiedziała z przekonaniem.
I dodała z lekkim uśmiechem, ale i dramatycznym tonem: – „Artyści, nie umierajcie bezpotomnie, bo nie będzie kto miał robić”.
