Jessica McComber: Rozmawiamy niespełna tydzień po premierze Twojej ostatniej EP, Seks Ikona. Czy jesteś zadowolona z jej odbioru? Docierały do Ciebie jakieś reakcje słuchaczy?
Sylvia Baudelaire: Jestem bardzo zadowolona, ale i też zaskoczona, ponieważ ten materiał przyniósł mi jak do tej pory najwięcej pozytywnych reakcji od moich fanów i przyjaciół. Już teraz ma on też największe liczby, jeżeli chodzi o statystyki odtworzeń. W dniu premiery wróciłam do domu z imprezy i musiałam manualnie dodać EP na wszystkie streamingi i wygenerować zbiorczy link z odnośnikami do tych serwisów. Nie chciało mi się tego robić i myślałam sobie, iż nie muszę się spieszyć, bo pewnie i tak mało kto przesłucha ją od razu. Ale prawie od razu dostałam mnóstwo wiadomości od ludzi typu: „O kurwa, ale zajebista EP! Nie spodziewałam się, iż będzie aż taki slay!”. Wyruchaj Mi Cipę w ciągu 4 dni od premiery zdobył więcej odtworzeń od Patriarchatu albo Rucham Ci Starego, moich dwóch do tej pory najpopularniejszych utworów.
Czym ten materiał różni się od Twoich poprzednich nagrań?
To mój pierwszy projekt, który powstał głównie dla zabawy. Tym razem nie chciałam skupiać się na jakichś ważnych kwestiach prywatnych lub politycznych, tylko zrobić coś, do czego ludzie będą mogli się bawić, z nieco prostszymi tekstami. Trochę martwiłam się, iż coś tak niepoważnego nie będzie dobrze przyjęte, ale wyszło o wiele lepiej, niż przeczuwałam.
Jest to też Twoje pierwsze wydawnictwo, które w całości powstało we współpracy z producentem H8. Na czym polega ta kolaboracja? On po prostu dostarcza Ci gotowe podkłady czy razem pracujecie nad muzyką?
Poznałam H8 przez moją przyjaciółkę, gdy szukałam kogoś, kto zrobi mix i mastering mojej pierwszej EP, Dziewczynka Tatusia. Przy okazji powiedział mi, iż robi też bity i gdy tylko usłyszałam jego muzykę, wiedziałam, iż musimy coś razem nagrać. Uważam, iż H8 jest jednym z najbardziej oryginalnych i niedocenionych raperów w Polsce. Nie spotkałam jeszcze nikogo, z kim bym się tak dobrze dogadywała pod względem wspólnej wizji i podejścia do muzyki.
Czasami usłyszę jakiś jego gotowy bit, który bardzo mi się spodoba i napiszę do niego tekst. Innym razem pokazuję mu konkretne inspiracje i H8 na ich podstawie tworzy coś dla mnie. Jest to o tyle ciekawe, iż on ma trochę inny gust muzyczny od mojego i przeważnie gdy pokazuję mu jakieś słodkie, popowe rzeczy, H8 robi z tego coś mniej popowego, bardziej wyjątkowego i nieoczywistego. Tak było z naszą pierwszą wspólną produkcją, Patriarchatem.
Na Seks Ikonie bity powstały od zera specjalnie dla mnie, za wyjątkiem Rucham Ci Starego i Wyruchaj Mi Cipę. H8 zrobił bit do Wyruchaj Mi Cipę dawno temu, do szuflady, bo chociaż sam jest też raperem, nie miał za bardzo pomysłu, co z nim zrobić. Gdy pierwszy raz go usłyszałam, byłam pod wielkim wrażeniem i wiedziałam, iż chcę go użyć i iż musi mieć mocny, powtarzalny refren, coś ostrego i wrzeszczącego. Fraza „wyruchaj mi cipę” przyszła mi do głowy, gdy myślałam o tym, co powtarzałabym, gdybym była bardzo napalona. Wiem, iż to strasznie prymitywne, ale strasznie chciałam to zrobić, choćby dla beki. Przy tworzeniu tego utworu miałam zdecydowanie najwięcej funu.
A z jakimi artystami chciałabyś współpracować, gdyby pojawiła się taka możliwość?
Moim największym marzeniem jest nagrać utwór z Dorotą Masłowską. Wydaje mi się, iż zrozumiałybyśmy się na płaszczyźnie twórczej, klimat jej muzyki jest nieco podobny do mojego. Obie jesteśmy takimi dziewczynami z osiedla, coś jak rapowa, trashowa wersja Lany Del Rey, gdyby Lana dorastała w latach 00’ i mieszkała na osiedlu w mniejszym mieście, gdzie codziennie wychodziła zapalić szluga na trzepaku z kolegami dresami.
Chciałabym też kiedyś zrobić coś z Sarsą, jestem jej fanką od pierwszego albumu i ciekawi mnie, jak coraz bardziej ucieka w stronę alternatywnych brzmień. A myśląc o już mniej realnych rzeczach, spróbowałabym zrobić coś mocnego i mrocznego z Justyną Steczkowską. Dziewczyna Szamana jest według mnie jednym z najlepszych polskich albumów w historii i moim ulubionym kobiecym debiutem. Wydaje mi się, iż młodzi ludzie nie doceniają Steczkowskiej, kojarzą ją bardziej z portali plotkarskich. Też tak kiedyś myślałam i byłam w szoku gdy odkryłam, jak wyjątkowa na tle polskiej sceny jest jej muzyka. kilka osób zna na przykład album XV, który zawiera bardzo mroczne, wręcz gotyckie wersje jej utworów z poprzednich płyt. Ona tam brzmi dosłownie tak, jakby wychodziły z niej demony.
Czy poza Masłowską i Laną Del Rey są jeszcze jakieś postaci, z którymi się jakoś utożsamiasz albo są w inny sposób ważne dla Ciebie?
Oprócz Lany najważniejsze dla mnie postaci to Avril Lavigne, Alanis Morissette, Björk i może trochę t.A.T.u. Wiem, iż każda z nich jest z trochę innego świata, ale tak samo każde moje wydawnictwo jest inne od pozostałych. Za każdym razem mam jakiś inny pomysł i sięgam po inne inspiracje. Ostatnio były to na przykład Brooke Candy i Ayesha Erotica.
Myślę, iż można byłoby Cię nazwać polską Ayeshą Eroticą.
W roku 2018 pisałam z Ayeshą na Twitterze i miałyśmy coś razem nagrać, ale zanim to doszło do skutku, została ona zdoxowana i zakończyła karierę. Teraz myślę sobie, iż może i choćby lepiej, iż z nią nie nagrałam, bo ostatnio ktoś zaczął złośliwie zgłaszać roszczenia do wszystkich utworów z jej udziałem i znikają one z serwisów streamingowych. Pewnie gdyby spotkało to też mnie, byłabym teraz załamana.
A kogo uważasz za godnego uwagi na współczesnej scenie queerowej w Polsce?
Jestem najbardziej zafascynowana poznańską sceną DJską, na przykład 4wallzz albo Maryolkah, z którą zrobiłam remix na nadchodzący remix album Seks Ikony. Świetnym artystą jest Ben Chrysalis, który zaczął w programie The Voice Kids, a teraz tworzy hyperpop w stylu Hannah Diamond. Nagrałam z nim kiedyś utwór LateXXX i mam nadzieję, iż jeszcze uda nam się coś razem zrobić. Próbuję też wykombinować coś z Shady Lady. Innym moim ostatnim odkryciem jest FLUID, hyperpopowy producent, który jest po prostu niesamowity, jest moją ostatnią obsesją. Planujemy zrobić wspólnie kawałek na tegoroczny Pride i jestem tym bardzo podekscytowana. Ogólnie w Polsce bardziej moją uwagę przyciągają DJki i producentki, nieco mniej wokalistki czy raperzy i raperki.
Chyba mało jest osób, które decydują się pracować swoim wizerunkiem tak mocno, jak robisz to Ty.
Wychodzi na to, iż po prostu teraz jest era Sylvii Baudelaire i to na mnie trzeba zwrócić uwagę!
No właśnie, dosyć widoczne jest, jak nawiązujesz do konwencji i estetyki popowej diwy. Czy to jest tylko decyzja wizerunkowa, czy kryje się za tym ambicja, by mieć masową popularność?
Przede wszystkim chcę powiedzieć, iż już teraz jestem bardzo dumna z miejsca, w jakim się znalazłam. Wiem, iż to nie są jakieś wielkie liczby, ale gdy widzę, iż w ciągu czterech dni Wyruchaj Mi Cipę odtworzono 13 tysięcy razy, albo iż słucha mnie 5 tysięcy osób, przypominam sobie, jak jeszcze dwa lata temu zastanawiałam się, czy kiedykolwiek zdobędę chociaż tysiąc słuchaczy. Gdy myślę o sobie sprzed dwóch lat, myślę „Jejku, ale ona by była teraz szczęśliwa!”
Równocześnie jednak jestem realistką i staram się nie robić sobie nadziei, żeby ewentualnie później się pozytywnie zaskoczyć. W obecnej chwili nie wyobrażam sobie, iż na przykład miałabym podpisać kontrakt z dużą wytwórnią. Wydaje mi się, iż to w Polsce jest raczej niemożliwe. Chyba nikt nie miałby psychy, żeby podpisać ze mną kontrakt. Oczywiście, gdybym miała budżet, zrobiłabym coś, co rozjebałoby polski przemysł muzyczny. Mam bardzo dużo pomysłów, ale na ten moment ograniczają mnie fundusze. Wszystko, co zrobiłam do tej pory, powstało za moje własne pieniądze, zarobione ciężką pracą seksualną.
Zdaję sobie sprawę, iż z utworami w rodzaju Wyruchaj Mi Cipę albo Rucham Ci Starego pewnie nie miałabym wstępu do radia ani żadnych innych mediów. Raczej nie wybieram się do mainstreamu, nie muszę tam być, ale chciałabym w przyszłości być w stanie utrzymać się z samej muzyki. Może byłabym w stanie być niezależną artystką z małego, alternatywnego labelu, która ma stałe źródło dochodu z regularnych tras koncertowych. Ale w Polsce chyba jeszcze nie powstał label, który byłby w stanie mnie przyjąć. Wydaje mi się, iż jestem zbyt kontrowersyjna dla większości takich inicjatyw. Nie mam też na to jakiegoś parcia, byłoby fajnie, ale wiem, iż żyję w kraju, w którym może być z tym ciężko.
Aż chciałoby się przytoczyć powtarzający się tekst z komentarzy na rapowych portalach: „Polska niegotowa”.
Bardzo mnie dziwi, jak często ten tekst używany jest w odniesieniu do projektów, które są zupełnie zwykłe. Ostatnio widziałam ten komentarz pod utworem Diho i Fagaty. Przesłuchałam go, i okazało się, iż to jest zwykły rapowy kawałek, w którym oni mówią o seksie. Kurwa, serio? Dalej Polska nie jest gotowa na średniej półki raperów nawijających o robieniu loda? Trudno się dziwić, iż nie ma mowy o jakimś rozwoju sceny, skoro Polska nie jest gotowa choćby na to. To jest przecież to samo, co robiła już Gabi w 2010 roku. Tym bardziej Polska na pewno nie będzie gotowa na coś w rodzaju Wyruchaj Mi Cipę.
Według mnie polski rap, od kiedy stał się najpopularniejszym w Polsce gatunkiem pod względem zasięgów czy sprzedaży, w swojej najbardziej mainstreamowej wersji jest odbiciem społeczeństwa, w którym zdobył taką popularność: jest konserwatywny, nastawiony na powtarzalność, niechętny wychodzeniu poza ustalone ramy.
Gdy słucham mainstreamowego polskiego rapu, nie znajduję w nim niczego dla siebie. Przede wszystkim jest prawie wyłącznie muzyką mężczyzn, z pojedynczymi wyjątkami w rodzaju Young Leosi. Ja zajmowałam się hyperpopem już w roku 2017, osłuchałam się z wieloma gatunkami i eksperymentami i gdy widzę, iż na polskiej scenie takie wątki pojawiają się dopiero teraz, małymi kroczkami, jestem tym znudzona i chciałabym, żeby to poszło gdzieś dalej. Widzę jednak, iż na razie nie ma na to przestrzeni i trzeba będzie poczekać jeszcze kilka lat.
Gdy Dorota Masłowska wydała utwory takie jak Ojciec albo Motyle, które wcale nie są jakieś bardzo eksperymentalne pod względem brzmienia, spotkała się z zupełnym niezrozumieniem i szokiem rapowej publiki. Jak na to patrzę, to w sumie cieszę się, iż nie ma dla mnie miejsca w mainstreamie, bo pewnie zostałabym zjedzona przez tych wszystkich ludzi i choćby bym nie zauważyła jakiegokolwiek pozytywnego feedbacku.
O kondycji sceny polskiego rapu można jeszcze długo mówić, ale chcę poruszyć trochę inny wątek, którego chyba jeszcze nikt nie podjął, gdy mowa o Twojej twórczości. zwykle mówi się dużo o Twoim przekazie jako osoby transpłciowej i pracującej seksualnie, ale często zupełnie tak, jakby to były jakieś poważne, socjologiczne manifesty. Jaka jest natomiast rola humoru w Twojej twórczości, którego jest tam przecież pełno?
Przede wszystkim to zależy od danego projektu. Moja pierwsza EP, Dziewczynka Tatusia jest moim najbardziej poważnym i osobistym wydawnictwem, ale znalazło się tam miejsce na utwór Suka Jak Ja, który jest typowym bragga i może nie jest zupełnie żartobliwy, ale stanowi jakieś puszczenie oczka do słuchacza: „a teraz poczilujmy i pośpiewajmy o kutasach”.
Później przeszłam do utworów takich jak Patriarchat, który z jednej strony ma poważny temat, ale też chciałam, żeby był wulgarny i stanowił odpowiedź na wszystkie utwory facetów o kobietach, w których przedstawiają je bardziej jako szmaty i lalki do ruchania niż ludzi. Chciałam więc wywołać humorystyczny efekt, tym razem uprzedmiotowując tych wszystkich facecików. Chcę, żeby ludzie razem ze mną się z nich śmiali.
Gdy ludzie robią ze mną wywiady, często chyba nie przeprowadzają zbyt dużego researchu i chcą, żebym opowiadała o najbardziej szokujących aspektach mojej pracy, żeby mogli powiedzieć: „Cooo? Naprawdę?!” albo zwalić sobie konia do moich traum. Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę i nie przystaję na to. Gdy nagrywałam Seks Ikonę stwierdziłam, iż nie chcę na razie robić więcej kawałków o poważnych, politycznych albo osobistych rzeczach, tylko coś totalnie śmiesznego. Wyrzucałam z siebie losowe rzeczy z nastawieniem na to, żeby zrobić muzykę do imprezowania. Dla mnie ta EP jest bardzo punkowa, nie pod względem brzmienia, ale punkowego podejścia do tworzenia.
A myślałaś o tym, jak dalej rozwiniesz formułę swojej twórczości? Nie obawiasz się, iż zostanie do Ciebie przyklejona jakaś łatka?
Mam już prawie gotową muzykę i koncept na następny album, który powstaje w całości i od zera z H8, bez żadnych gotowych podkładów. Będzie to poważna, personalna płyta, w której opowiem całe moje życie, łącznie z jego traumatycznymi momentami. Będzie tam więcej śpiewania i recytacji, z zupełnie innym brzmieniem niż na Seks Ikonie, bardziej cloud rapowym i mrocznym. Chcę, żeby był bardzo dopracowany i planuję poświęcić na niego więcej czasu, choćby nie wiem, czy wyjdzie w tym roku. Każde moje wydawnictwo ma inne brzmienie i temat. Lubię ciągle zmieniać swój wizerunek, żeby czuć się fresh i nie stać w miejscu.
W takim razie nie mogę się doczekać! Chociaż ten wywiad miał być bardziej o muzyce niż Twojej pracy czy aktywizmie, moje ostatnie pytanie trochę dotyka jednej z tych kwestii. Większość muzyków, z którymi rozmawiam musi godzić swoją twórczość z tzw. normalną pracą, co nie zawsze jest dla nich łatwe. Jak jest w Twoim przypadku? Czy łatwo jest godzić pracę seksualną z muzyką?
Aktualnie zajmuję się pracą seksualną wyłącznie online, więc mam dużo czasu w to, by zajmować się muzyką z domu albo spotkać się z moim producentem. Moja praca mi w tym zupełnie nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Dzięki niej zarabiam tyle, by zapłacić za bity czy zainwestować w sferę wizualną mojej twórczości.