Syd dePalma – paris

nowamuzyka.pl 4 tygodni temu

Lux Paryż.

Pochodzący z Granady, a w tej chwili mieszkający w Barcelonie Syd dePalma to multiinstrumentalista, nocny poeta i wokalista. W Polsce jest raczej słabo rozpoznawalną postacią, choć nie jest nowicjuszem i ma za sobą sporo doświadczenia scenicznego występując chociażby w renomowanych hiszpańskich klubach i na festiwalach takich jak Sala Apolo/Nitsa, Razzmatazz, Planta Baja, Laut, Mutek, a także supportował Tycho podczas Primavera Sound.

Syd dePalma, fot. mat. prasowe

Dwa lata temu dePalma wydał pierwszą EP-kę „Blanco Sombra”, a chwilę później debiutancki materiał „El Lugar de Arder”. Teraz wraca z nową długogrającą płytą „paris” nagraną z pomocą hiszpańskich artystów, takich jak eksperymentatorzy Niño de Elche i Florent Muñoz z Los Planeta. Udało im się naprawdę ciekawie i sprawnie połączyć shoegaze, space rocka oraz elektronikę z zakamuflowanym flamenco. Wylewa się tu mnóstwo melancholii w stronę muzyki indie lat 90.

– „Moja twórczość plasuje się gdzieś pomiędzy fikcją a rzeczywistością. Często decyduję się opowiadać o osobistych doświadczeniach w trzeciej osobie, męskiej lub żeńskiej, albo w pierwszej osobie, a choćby w drugiej osobie, zacierając tożsamość osoby mówiącej. Efektem tego nie jest tak bardzo autoportret, ile raczej portret fikcyjny. Istota ta powstaje z interakcji wyobraźni, mojej własnej rzeczywistości i rzeczywistości osób z mojego otoczenia, zarówno tych znanych, jak i nieznanych. W ten sposób nadaję kształt postaci, a dokładniej duszy” – tłumaczy dePalma.

Trzeba docenić na wstępie, iż Syd śpiewa w języku hiszpańskim, co ustawia go nieco pod prąd praw sprzedażowych w kręgach anglosaskich i ogólnie. Już w otwierającym nagraniu „Príncipe” mamy niezłą próbkę shoegaze’u oplecionego iberyjskim akcentem. Dużo ciekłego ciepła pełnego uczuć i majaczącej nostalgii przynosi piękna piosenka „Entre cemento, Luz rota y”. Zapachniało starym The Cure. W „Cristal Gris” zaskakują wplecione gitarowe frazy bliższe właśnie estetyki flamenco galopujące wśród elektronicznych warstw.

W kompozycji „vuela, y sus pupilas se dilatan feat. Niño de Elche” słychać nie tylko śpiew Syda, ale również nietuzinkowy głos de Elche. Tutaj obaj reinterpretują tekst kultowego filmu z gatunku quinqui, który powstał po upadku dyktatury Franco. Wówczas ten gatunek filmowy eksplorował chaos panujący w Hiszpanii w latach 70. i 80., a w przypadku muzyki dePalmy chodzi o tytuł „El Pico” (1983). W tym nieoczywistym utworze wyczułem wspólną nić z doskonałą płytą „Jolifanto” (2024) hiszpańskich twórców ZA! + Perrate. Mają tu niezwykłą siłę, szczerość i nasycenie wieloma barwami czy odcieniami (np. instrumenty dęte). Przy „cola del Vicio” zaś uśmiechnął się dusze fanów Slowdive.

Sporo się dzieje na poziomie aranżacji w kompozycji „confianza, la noche me dejaste ser triste feat. Florent y Yo” – eksperymentująca pieśń z dopaleniem shoegaze’owym. Z kolei w „plataformas y Sexo” gościnie zaśpiewała szkocka wokalistka Heather Cameron znana od lat na barcelońskiej scenie. W tym fragmencie można pobyć na przecięciu Mazzy Star i Stereolab. Niejako „ojos, sus Ojos” przedłuża ten moment, ale więcej tu chropowatości bliższych islandzkiej scenie post-rockowej a może da się też usłyszeć jakieś dalekie echo szwedzkiego The Knife. Choć znacznie ciekawiej brzmi dePalma od Skandynawów. Finałowy „ansiedad de loleylola” przywraca akustyczne brzmienie gitary, ale daleko od oczywistego podania wyimków z flamenco, co dobrze balansuje przesterowany saksofon i syntezatorowa grząskość.

„Paris” jest bardzo dobrą przynętą, muzyczną wróżbą na przyszłość, choć to już wyrazisty album, jak i sam Syd dePalma, który pozostawia w uczuciu niedosytu niż przekonania, iż nie ma po co wracać do jego muzyki. Z płyty na płytę formuje się coraz bardziej zaskakujący artysta, niejednoznaczny i mówiący coraz odważniej swoim głosem. Liczę, iż pokaże też kiedyś więcej pazurów, bo czuć w jego nagraniach spory potencjał do wydrapania bardziej chropowatych linii. Dla mnie „paris” jest odtrutką na tegoroczny album „Lux” Rosalíi, który okazał się bombastyczną, zmanierowaną i męczącą materią dźwiękową. Lepiej posłuchać migoczącego Paryża niż marzyć o Iberbollywoodzie.

Raso Estudio | październik 2025


Instagram Syd dePalma:

FB Raso Estudio: https://www.facebook.com/RasoEstudio/

Idź do oryginalnego materiału