Światłoczułość – recenzja książki. Wsłuchani w wielogłos

popkulturowcy.pl 9 godzin temu

Autor deklaruje, iż wywiadów udzielać nie będzie, bo opowieść mówi za niego. Panie Jakubie Jarno, trzymam w rękach Światłoczułość, co za piękna wypowiedź!

To ten dzisiejszy świat nas popędza do tego, by nie wsłuchiwać się w nasz wielogłos.

Światłoczułość to jedna z tych książek, o których bardzo dużo chce się powiedzieć, ale trudno to zrobić. Historia zaczyna się w pół zdania – narratora zastajemy w trakcie rozmyślań, wspomnień, swobodnego oddawani się refleksji. Przewija się w nich Żerka – dziewczyna, która pewnego dnia pojawia się we wsi, wypowiada się inaczej niż wszyscy i ogólnie jest odmienna. Zdaje się, iż przed czymś ucieka, ale nie pada dokładnie, przed czym, dopóki we wsi nie rozlegają się pierwsze strzały.

Żerka staje się kotwicą opowieści narratora. Minie sporo czasu, zanim poznamy jego imię, ale ona pojawia się od razu. Nowa dziewczyna we wsi jest pierwszą prawdziwą zmianą w życiu chłopaka i choć spotykają się przypadkowo, od razu stają się sobie bliscy – bez nazywania tej relacji. Przebywają razem w chwili, kiedy ich świat zmienia się w coś obcego, kształtując ich na nowo.

Autorowi niewątpliwie nie brakuje słów w tej powieści. Świadomie używa ich oszczędnie, spokojnie, kunsztownie. Nie czytałam jeszcze tak dobrze opowiedzianej historii, w której równocześnie byłoby tak wiele niedopowiedzeń. Dzięki tej oszczędności mocniej wybrzmiewa ładunek emocjonalny książki. My, czytelnicy rozumiemy to, czego bohater jeszcze nie rozumie. Czujemy grozę, której on jeszcze nie dostrzega. Dobrze znamy to, czego on jeszcze nie potrafi nazwać. Co innego mocniej zbliża czytelnika do postaci? Wiemy, co go czeka, i zaczynamy mu współczuć, jeszcze zanim się to wydarzy.

W głównej linii fabularnej bohater walczy z drastycznymi zmianami w swoim życiu. Młody, nieświadomy z zaskoczenia doświadcza braku bezpieczeństwa, brutalności innych ludzi i trudów walki o przetrwanie. Towarzyszy mu w tym Żerka, którą też poniekąd traci mimo wspólnych przeżyć.

To nie jest jednak wszystko, tu ponownie objawia się nam kunszt autora. Oprócz wspomnianej wyżej warstwy fabularnej przewija się jeszcze moment „teraz” – rozmyślania dojrzałego już bohatera, również autora, który po raz kolejny zagłębia się w to, co już opisał. Wszystko (oczywiście) przeplatane jest fragmentami książki bohatera-narratora, a adekwatnie luźnymi rozdziałami spisanymi na podstawie głównej fabuły, w której bohater poznaje Żerkę. Na koniec (jakby tego było mało) regularnie pojawiają się także listy dziewczyny pisane na przestrzeni lat.

Choć może brzmi to nieco chaotycznie, na kartkach Światłoczułości wszystko się zgrabnie składa. Nie powstaje z tego toporna całość, tylko subiektywne przywołanie wydarzeń. Wspomnienia spisane na zasadzie książka w książce uzupełniają informacje od nieświadomego jeszcze wielu rzeczy bohatera. Następnie dodawane są celne wnioski już doświadczonego autora. Listy mówią najwięcej o kontekście historycznym, ale nie są jedynie suchym wyłożeniem faktów. Od budowy zdań do całej struktury – wszystko poprowadzone jest mistrzowsko. A jest to debiut!

Warto też docenić, iż każda warstwa wygląda trochę inaczej – tu zmieni się czcionka, tu pojawi się kursywa, tam numer rozdziału. Czytelnik zawsze wie, gdzie się znajduje. Kolejność wydarzeń jest jasna. Wyraźnie widać też cel takiej, a nie innej chronologii. Autor zapewnia odbiorcom luksus rozumienia bohatera na kilku etapach życia, co więcej – możemy wnikliwie podejrzeć narratora, kiedy sam krytycznie analizuje swoją przeszłość.

Urzekła mnie jednak ta wielowymiarowość. Obraz, który wyłania się z tych licznych przestrzeni, jest bardzo poruszający. Trudno jest napisać o nim coś konkretnego, Światłoczułość powinna dojrzewać w każdym indywidualnie. Chciałabym o tej książce mówić, mówić i mówić, jak mnie porusza, jakie emocje we mnie budzi, jak mocno zachwyca mnie jej subtelność. Jednocześnie uparcie staram się nie zdradzić konkretów, żeby nie narzucić mojego sposobu odbioru.

Światłoczułość dotrze do każdego nieco inaczej i w każdym poruszy nieco inną strunę. Życzę tej książce, aby wszyscy ją przeczytali. Czasem tytuły, które nie schodzą ludziom z ust, zupełnie nie są tego warte, ze Światłoczułością jest inaczej. Czuję też, iż odbiór tej powieści będzie się zmieniał z czasem. Już teraz nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam ją ponownie. Może tak jak bohater-narrator nieco już dojrzalsza, mądrzejsza, wsłuchana w wielogłos doświadczeń, których teraz nie potrafię jeszcze nazwać.


Powyższy tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Literackim.


Fot. Okładka książki/Wydawnictwo Literackie

Autor: Jakub Jarno

Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Premiera: 9 października 2024 r.

Format: oprawa miękka/e-book/audiobook

Liczba stron: 272

Fot. główna: Kolaż z użyciem okładki/Wydawnictwo Literackie.

Idź do oryginalnego materiału