Serial „Światło, którego nie widać” na Netfliksie. Źli Niemcy dawno nigdy nie byli tak źli, a Francuzi aż tak waleczni. Prosta poruszająca historia? Tak i chwała jej za to.
Serial „Światło, którego nie widać” na Netflix nie jest typowym serialem wojennym, chociaż jego osią jest walka o przetrwanie w czasie II wojny światowej. To kameralna opowieść z baśniową nutą rozpraszającą mrok wojny. Serial idealny dla miłośników powieści „Słowik” Kristin Hannah oraz filmów „Bardzo długie Zaręczyny” i „Labirynt Fauna”. Historia prosta i skuteczna.
Chcesz więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na
Facebooka i
Światło, którego nie widać – II wojna światowa z baśniową nutą
U schyłku II wojny światowej splatają się losy niewidomej Francuzki Marie-Laure LeBlanc i niemieckiego żołnierza Wernera Pfenniga. Łączy ich przekaz tajemniczego profesora nadawany przez radio. Tropem Marie rusza sadystyczny nazista Reinhold von Rumpel. Zrobi wszystko, by odnaleźć najcenniejszy klejnot Francji, mający uratować mu życie.
Z jednej strony mamy potwornych Niemców okupujących Francję, a z drugiej ciepłe i pastelowe retrospekcje, nieskazitelną bohaterkę oraz chwytającą za serce muzykę Jamesa Newtona Howarda. Wzrusza, rozczula i przeraża, ale unika taniego emocjonalnego szantażu.
Serial„Światło, którego nie widać” nie stroni od uproszczeń. Zło i dobro są wyraźnie czarne i białe. Marie-Laure LeBlanc jest czysta jak łza, kontrastując z karykaturalnie złymi Niemcami, którzy momentami są mroczni niczym przeciwnicy Batmana. Jedynie Jedynie Werner Pfennig jest w moralnym rozkroku, musząc wybrać pomiędzy pełnym ideałów i marzeń światem Marie, a okrutnym światem Niemców.
CZYTAJ: nowa Śnieżka będzie liderką z „trzecim okiem”, nie zaczeka na księcia
Autorem scenariusza jest Steven Knight („Peaky Blinders”), a za kamerą stanął pełniący również rolę producenta wykonawczego Shawn Levy („Stranger Things”). Serial „Światło, którego nie widać” w reżyserii Shawna Levy’ego to ekranizacja wyróżnionej Pulitzerem powieści Anthony’ego Derra z 2014 roku. Pracował nad książką dziesięć lat i niektórzy twierdzą, iż upchnięcie jego dzieła w miniserialu zbyt wiele mu ujmuje.
Perłą opowieści jest debiutująca jako aktorka Aria Mia Loberti. Kradnie każdą scenę ciepłem i naturalnością. Do roli niewidomej Marie-Laure LeBlanc wybrano ją spośród tysięcy kandydatek. Mark Ruffalo przyznał, iż to ona skłoniła go, by zaangażować się w serial „Światło, którego nie widać”.
Zaskakujące w Arii jest to, iż jest debiutantką, ale odnalazła się na planie jak ryba w wodzie. To było oszałamiające, jak łatwo się w to wdrożyła. Już podczas pierwszego czytania znała na pamięć cały scenariusz. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś to zrobił. Do pewnego stopnia chciała dowiedzieć się więcej o metodach aktorskich, a ja z przyjemnością pomagałem jej w każdy możliwy sposób. Ale tak naprawdę stałem się bardziej zastępczym ojcem na planie. Ona ma dwoje naprawdę wspaniałych rodziców, ale żadne z nich nie mogło być na planie podczas zdjęć, więc moim największym zadaniem było po prostu mówienie jej, jak dobrze sobie radzi, i obserwowanie, jak rozkwita
– powiedział Mark Ruffalo
Chcesz więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na
Facebooka i