Światełko w tunelu! - Asteriks 40 "Biały Irys" - recenzja [Komiksy dla wszystkich]

komiksydisneya.pl 1 miesiąc temu

Dziś Asteriks obchodzi 65. urodziny! Dokładnie 29 października 1959 roku w pierwszym numerze magazynu Pilote pojawiły się pierwsze plansze z przygodami Asteriksa i Obeliksa. Z tej okazji zapraszamy do lektury zaległej recenzji nowego albumu Asteriksa - Biały Irys, który wydano w zeszłym roku. Czy zmiana scenarzysty wprowadziła nowe siły do serii mającej ostatnio różnego rodzaju problemy?

Gdy ponad dekadę temu ogłoszono, iż Albert Uderzo w końcu zgodził się na przejęcie Asteriksa przez innych twórców, bardzo się ucieszyłem. W końcu regularnie zaczęły się pojawiać nowe historie o Asteriksie od Jean-Yvesa Ferriego i Didiera Conrada. Nie były one może najlepsze, ale po różnych dziwnych tworach Uderzo z wcześniejszej dekady, dawały jakąś nadzieję, sam zresztą parę z nich wspominam dość nieźle. Zapał jednak powoli gasł, a wydany w 2021 roku naprawdę słaby Asteriks i Gryf chyba przelał czarę goryczy. Widocznie zauważono to wyżej i postanowiono zmienić scenarzystę na Fabrice'a Caro, twórcę znanego na rynku frankofońskim z różnych humorystycznych publikacji. Czy była to dobra zmiana?

Na pewno jest to bardzo widoczna zmiana, ponieważ czytając Białego Irysa już od pierwszej strony czuć, iż jest to coś nowego, coś innego od tego, co dostawaliśmy przez wcześniejszą dekadę. Choć na pierwszy rzut oka komiks rozpoczyna się dość zwyczajnie, po raz kolejny Cezar zastanawia się, co zrobić, by przezwyciężyć bolączki rzymskiej armii, to jednak od razu widać, iż dialogi są pisane w zupełnie inny sposób. Ostatnie Asteriksy były często bardzo sztywne i wyglądała to, jakby twórcy odhaczali kolejne punkty z listy, co musi znaleźć się w Asteriksie, by można go było uznać za Asteriksa, a tutaj już pierwsze strony zalewają czytelnika niesamowitą intensywnością dialogów i pojawiających się w nich żartów słownych.

Wysoka intensywność dialogów to ogólnie cecha charakterystyczna tego albumu, co nie powinno dziwić wobec tego, co jest jego głównym tematem. Plusujemnus, naczelny medyk rzymskiej armii, postanawia nauczyć Galów i Rzymian myśleć pozytywnie, by Rzymianie byli bardziej zmotywowani do walki, a Galowie mniej chętni do oporu przez zbrojnym najeźdźcą. Ten temat pozwala na wplecenie do komiksu wielu żartów słownych i podobnie jak w najlepszych albumach Goscinny'ego ma się wrażenie, iż każdy dialog ma napędzać kolejny. Fabcaro nie jest jednak Goscinnym i nie wszystko trafia idealnie w punkt, ale wiele żartów tak, chyba najlepiej pod tym względem wypada wątek Ahigeniksa, który ma dość ciekawą dynamikę.

Także do samej fabuły albumu można mieć parę zastrzeżeń, mam wrażenie, iż sam pomysł na wątek Plusujmnusa był świetny i został bardzo dobrze wykorzystany komediowo, ale wgłębiając się w logikę jego poczynań, już nie wszystko idealnie gra. Jednak jeżeli przymkniemy oko na te drobne nielogiczności, to druga połowa albumu zamienia nam się w pełną humoru i przygód wyprawę Plusujemnusa i Dobrominy do Lutecji, których gonią Asteriks, Obeliks i Asparanoiks. Poza masą zabawnych dialogów, nie brakuje tu też różnych nawiązań do współczesności, mamy Asteriksowy odpowiednik TGV, antyczne hulajnogi, a choćby korki i strajki, które paraliżują ulice Lutecji. Pojawia się też satyra wycelowana w sztukę współczesną i mieszkańców metropolii.

Mam jednak wrażenie, iż jest to jeden z najbardziej francuskich albumów Asteriksa. Komiks nie tylko porusza tematy związane z obecną sytuacją we Francji, ale też zawiera wiele żartów słownych, które ciężko przełożyć dobrze na inne języki. Jestem przekonany, iż Marek Puszczewicz dwoił się i troił przy tym albumie, ale mimo to nie dało się każdego dialogu przełożyć tak, by po polsku wybrzmiał tak samo dobrze jak po francusku. Ale zawsze jest to lepsze od tego, co było przez ostatnie lata, bo mam wrażenie, iż wszelkich żartów słownych jest w tym albumie więcej niż we wszystkich tomach napisanych przez Ferriego.

Za rysunki cały czas odpowiada Didier Conrad, więc pod względem warstwy graficznej nie ma żadnej rewolucji, ale jest kontynuacja tego, co było do tej pory. Mam jednak wrażenie, iż z każdym kolejnym albumem Conrad coraz mniej przykłada się do kopiowania Uderzo, a coraz bardziej rysuje swoim stylem. Nie jest to jednak nic złego, ponieważ dzięki temu rysunki są bardziej dynamiczne. Wszystko jednak jest utrzymane w stylistyce podobnej do tego, co dostawaliśmy od początku cyklu.

Biały Irys nie jest albumem na poziomie mistrzowskich komiksów Goscinny'ego, ale na pewno jest wielkim krokiem w dobrą stronę. Choć nie wszystko udało się zrealizować idealnie, to jednak komiks przedstawia interesujący pomysł i opakowuje go w akcję oraz wiele zabawnych gagów, a właśnie za to kochamy Asteriksa. Więc choćby jeżeli parę ostatnich Asteriksów znużyło was, to warto dać nowemu scenarzyście szansę. Mam nadzieję, iż nie będzie to pojedynczy wyskok, a także kolejne albumy będą pozytywnie zaskakiwać.

Ocena albumu: 8/10

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Asteriks 40 - Biały Irys
Data premiery: 27 października 2023, liczba stron: 48, cena okładkowa: 27,99 zł, format: A4, oprawa: miękka, scenariusz: Fabcaro, rysunki: Didier Conrad, tłumaczenie: Marek Puszczewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-6619-6

Przykładowe strony:

Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska

Idź do oryginalnego materiału