Świat się kończy, szykuje się IDIOKRACJA, gdy „głowa w kiblu” staje się filmem

film.org.pl 1 miesiąc temu

Mamy lipiec, a wydaje się, iż to prima aprilis. Widziałem już wiele idiotycznych filmów. Czytałem też o wielu idiotycznych pomysłach na film. Ostatni news o szykowanym uniwersum Skibidi Toilet chyba przebił granicę oddzielającą przyzwoitość od żenady. Hollywood, wy tak serio?

Pamiętam, jak lata temu kontrowersję wzbudził fakt, iż Hollywood sięga po popularną grę w statki, chcąc nakręcić na jej podstawie film pełnometrażowy. O efekcie tego ruchu już zdążyliśmy zapomnieć, a był nim rzecz jasna film Battleship: Bitwa o Ziemię. Od tamtego momentu wiadomo już, iż Hollywood nie ugnie się przed niczym, chcąc spieniężyć coś, co od lat funkcjonuje w kulturze popularnej, przetwarzając to na język filmu. choćby tak jednotorowe gry komputerowe jak Tetris czy Pac-Man w jakiś sposób (nie tyle bezpośredni, co pośredni) zdołały zaistnieć na dużym ekranie, choć wydawać by się mogło, iż ich aktorska adaptacja była niemożliwa.

Skibi Toilet to jednak rzecz odrębna, bo tycząca się kulturowego zjawiska, a nie konkretnego dzieła. Tym zjawiskiem jest szereg krótkich filmików, pojawiających się na YouTube, wykorzystujących wizerunek pewnej głowy umieszczonej w toalecie, pojawiających się w przeróżnych kontekstach, częstokroć muzycznych. Za materiał posłużył tu, choć nie mam pewności, wycinek jakiejś gry komputerowej, tak to przynajmniej wygląda. Dodam, iż według mnie popularność tego zjawiska jest bezpośrednim wynikiem rozwoju mediów społecznościowych, a co za tym idzie, co raz łatwiejszego ich dostępu pokolenia dzisiejszych kilkulatków.

O Skibidi Toilet dowiedziałem się po raz pierwszy od syna, uczęszczającego wówczas do przedszkola. Pewnego dnia zaczął mi śpiewać jakąś piosenkę usłyszaną od kolegów, udając przy tym “głowę w kiblu” – posługując się jego słowami. Byłem w lekkim szoku, ale mimo wszystko postanowiłem zapoznać się z tym popularnym filmikiem. Nie uwierzyłem w to, co zobaczyłem. Jakaś dziwna montażówka, o trochę niepokojącym wyglądzie, składająca się na gadającą, cyfrowo wygenerowaną głowę, umieszczoną w spływie toalety? What the clusterfuck? – jak powiedziałby John Malkovich. Poważnie?

Wówczas wzruszyłem nad tym ramionami, bo wiedziałem, iż w jakiś sposób wpisywało się to w poczucie humoru dzieci z pokolenia mojego syna. Naiwnie myślałem, iż w obrębie tego pokolenia i tylko pośród jego członków ono funkcjonuje. Nie mogłem bardziej się mylić.

Okazuje się, iż wyświetlenia liczone w miliardach, tak, MILIARDACH, nie mogły umknąć uwadze księgowych z Hollywood. Według doniesień nie kto inny jak sam Michael Bay (Transformers) ma niedługo stanąć na czele filmowego projektu, zakładającego utworzenie całego uniwersum (sic!) filmów inspirowanych Skibidi Toilet, realizowanych jako produkcje łączące grę aktorską z animacją. Oczywiście, wszystko ma być tworzone w porozumieniu z autorem filmików/zjawiska, jakim jest Alexy Gerasimov, który w 2023 roku pewnie dla żartu wypuścił do Internetu zabawną montażówkę, nie zdając sobie sprawy z tego, do jakiej rangi ona urośnie.

Zbliżając się do konkluzji, powiem w ten sposób. Oczywiście, wszystko można i wszystko się da, jeżeli ma się na to konkretny pomysł. Ale czy istnieją jakiekolwiek granice komercyjnego tworzenia, opartego na statystykach, w którym bieżę się na warsztat temat, bez względu na to, jak dalece jest idiotyczny, kierując się tylko i wyłącznie jego popularnością? Według mnie, mamy do czynienia z przykładem pornografii, schlebiającej prostym instynktom, nie mającej wiele wspólnego z ogładą i etyką, raczej bazującej na zainteresowaniu, które tak czy inaczej będzie, bo wskaźniki odsłon są tego bezpośrednim dowodem.

Trochę jakby Hollywood uznało, iż sprzeda ludziom zwykły bimber, uznając, iż i tak będzie smakował, a choćby w głowie się po nim ludziom zakręci, lekceważąc rolę kulturotwórczą, którą w garści posiada, mogąc serwować nie tyle wykwintne wino (bo nie zawsze się sprzeda), ale inne, proste, acz dobrej jakości alkohole.

Można się oczywiście obrażać na białe kołnierzyki z Hollywood, iż realizują pomysły co raz to niższych lotów, iż brak jest oryginalności, iż kino to czysta kalkulacja, a pomysł na fabułę znajdzie się choćby wtedy, gdy będzie się chciało opowiedzieć o gąsienicy zamkniętej w słoiku – pod warunkiem, iż ma ona odpowiednią liczbę obserwujących. Ale czy popularność Skibidi Toilet nie jest jednak odbiciem zmian w kulturze, infantylizacji treści, łatwego dostępu dzieci do mediów społecznościowych, i generalnie “tiktokizacji” kultury, na co Hollywood po prostu być ślepa? Nie jest to odbiciem nas samych?

Był taki film Idiokracja. Pamiętacie? Chyba najwyższy czas zaliczyć powtórkę, bo mam wrażenie, iż powoli wchodzimy właśnie na ten level. A przecież miało to nas bawić.

Idź do oryginalnego materiału