Świadek
Jeszcze czekają, wciąż nie ruszyli.
Jeszcze niepewni w swoim wyborze.
Pójść lewą stroną czy prawą może?
Jeszcze wahają się ale po chwili…
Ktoś krzyknął głośno: „Naprzód rodacy!
Naprzód kto w Boga, komu Ojczyzna…!”
Więc tłum się ruszył, ale trzeba przyznać,
większość została i dziwnie patrzy…
Wnet z drugiej strony krzyknął ktoś głośniej:
„Naprzód Polacy, kto w Polskę wierzy!”
I znów tłum ruszył, już za nim bieży
lecz większość stoi. Niepewność rośnie.
Jakże to, co to? Skąd to wahanie?
Część woli w prawo, część w lewo woli.
I tak by stali, aż ich wyzwolił
apel trzeciego: „Niech tak zostanie!”
„Niech każdy stoi gdzie właśnie stoi.
Spojrzy na lewo, spojrzy na prawo.
Rzeczpospolita wspólną jest sprawą.
Nie MY, WY, ONI. Wszyscy są SWOI”.
I popatrzyli wszyscy na siebie.
I nie ruszyli. Zostali w miejscu,
bo coś ich nagle zakłuło w sercu.
Coś jakby euforia czy smutek? Nie wiem.
Czy mi się śniło? Śniło, zapewne.
W mass mediach morze biało-czerwonych,
race, okrzyki, a z drugiej strony
spojrzenia harde, swych racji pewne.
Znowu nie wyszło. W dwóch marszach poszli.
Jedni na prawo, inni na lewo.
Świadkiem bezlistne, samotne drzewo,
pod którym wszyscy jednako wzrośli.
Drzewo na wiosnę się zazieleni.
Minie mu wiosna, lato i jesień.
Będzie znów świadkiem nowych uniesień
i marszu, który kilka zmieni.
Bydgoszcz, 11 listopada 2025 r.,
© Wojciech Majkowski
Image by Gerd Altmann from Pixabay





