Surowy juror z "TzG" przed laty zniknął z mediów. Aż trudno uwierzyć, czym się dzisiaj zajmuje

pomponik.pl 3 dni temu
Zdjęcie: pomponik.pl


Choć Piotr Galiński nie pełni tej funkcji od kilkunastu lat, widzowie na pewno dobrze pamiętają go jako surowego jurora "Tańca z gwiazdami". Po trzynastu edycjach ekspert jeszcze kilkukrotnie pojawiał się w mediach, ale niedługo postanowił zająć się czymś zupełnie innym. Nie do wiary, czym się teraz zajmuje.


Piotr Galiński zyskał sławę dzięki "TzG". Początki nie były łatwe


Piotr Galiński od małego interesował się tańcem. W klasie maturalnej pracował jako asystent instruktora w olsztyńskim ośrodku, a później sam założył zespół tańca nowoczesnego. Towarzyską "odmianę" trenował tylko przez dwa lata, ale wraz ze swoją partnerką udało mu się uzyskać najwyższą międzynarodową klasę taneczną "S".
Jego nazwisko było dobrze znane w branży, ale ogólnokrajową popularność przyniósł wykładowcy i choreografowi dopiero angaż do "Tańca z gwiazdami". Mężczyzna był z nim związany przez 13 edycji, emitowanych w latach 2005-2011. Wówczas zasiadał on obok Beaty Tyszkiewicz, Zbigniewa Wodeckiego i Iwony Pavlović, która z show związana jest do dziś. Jego oceny były zresztą równie surowe jak "Czarnej Mamby".Reklama


Choć Galiński zagościł w formacie na kilka dobrych lat, początki wcale nie były dla niego łatwe. Z rozpoznawalnego przede wszystkim w swoim środowisku specjalisty nagle stał się celebrytą na świeczniku. To doświadczenie nie było dla niego łatwe.
"Trafiłem do programu z pewnym bagażem doświadczeń na plecach. Posiadałem już spory dorobek choreograficzny. Trenowałem zespoły, które jako jedne z pierwszych w historii Polski zdobywały mistrzostwa świata. Na początku programu ta nagonka medialna, żeby się dowiedzieć, kto to jest Galiński, ile on ma dzieci, czy ślubne, czy nie... to była masakra. A potem wypisywali, iż Galiński brzydko mówi do tancerzy" - podzielił się wrażeniami w wywiadzie dla portalu Be Slow.


Medialna kariera Galińskiego. Nie tylko taniec


Kiedy po krótkiej przerwie tytuł w 2014 roku znalazł się w ramówce Polsatu, Galiński nie pojawił się w składzie sędziowskim. Posady jego oraz Wodeckiego zajęli Michał Malitowski i Andrzej Grabowski, którzy również na długo zagrzali miejsce w show. Ale dzisiaj również i ich już nie ma; od dwóch edycji zastępują ich Rafał Maserak i Tomasz Wygoda oraz (zamiast Tyszkiewicz) Ewa Kasprzyk.
Mimo zakończenia przygody z show Galiński nie wycofał się jednak zupełnie ze świata tańca, wciąż pracował bowiem jako sędzia turniejowy i choreograf. Jeszcze w trakcie pracy przy "TzG" wyszła na jaw inna duża pasja mężczyzny - gotowanie. W 2007 roku ukazała się jego książka kucharska "Taniec z garami. Kuchnia na moją nutę". Sześć lat później gwiazdor poprowadził choćby program kulinarny "Taniec z garami".
Jeszcze w 2016 roku można było zobaczyć go w reality show Polsatu "Top Chef. Gwiazdy od kuchni", w którym zajął ósme miejsce. Na ten moment 65-latek nie zamierza jednak wracać do mediów. Zajmuje go zupełnie co innego...


Piotr Galiński wycofał się z mediów. Nie do wiary, czym się dzisiaj zajmuje


Ponad dekadę temu Galiński spełnił swoje marzenie o życiu na wsi i kupił gospodarstwo na Mazurach. Od początku dzielił życie między głośną stolicę i spokojną krainę jezior.
"Właściwie to już od dziesięciu lat mam stały podział. Trzy dni w tygodniu, maksymalnie cztery, jestem tu, w stolicy, albo w innej części Polski. A resztę dni tygodnia spędzam na Mazurach. Zawsze, pomimo największego natłoku obowiązków, staram się wpaść na Mazury. Chociaż na jeden dzień, bo jeżeli tego nie zrobię, to czuję się źle" - wyznał we wspomnianym wywiadzie z Be Slow.
Posiadanie takiej odskoczni pozwoliło tancerzowi na zachowanie równowagi między szybkim tempem i obowiązkami a potrzebą odpoczynku i wyciszenia. W ogóle nie planował jednak, iż na poważnie zajmie się... hodowlą kur.
"Na początku nie myślałem o hodowli drobiu ozdobnego. Jak zwykle w moim życiu zadecydował przypadek" - wyznał w wywiadzie dla magazynu "Weranda country".
Galiński jest specjalistą od zielononóżek kuropatwianych - gatunku, który jest na wyginięciu.
"To kury, które znoszą mało jaj, bo 150 na jeden sezon, jedno jajo dziennie. Dlatego te jaja są takie drogie. Dobre jajo poznaje się już po zapachu, wystarczy ugotować takie jajo na miękko oraz jajo ze sklepu i powąchać. Jajo prawdę ci powie!" - tłumaczył w "Dzień Dobry TVN".
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:


Hanna Żudziewicz podjęła zaskakującą decyzję w sprawie "Tańca z gwiazdami". "Niestety nie zatańczę"
Idź do oryginalnego materiału