Superman – zwykły chłopak jest super [RECENZJA FILMU]

panodkultury.com.pl 6 godzin temu
Read Time:3 Minute, 56 Second

Czy to ptak? Samolot? Nie, to po prostu Superman. Powrócił bohater w majtkach na spodniach i ma dla nas ważne przesłanie. Zwykłe chłopaki znowu mogą są super!

Gdy James Gunn ogłosił, iż zainicjuje nowe uniwersum filmem „Superman”, szambo wybiło. Podobno archetypicznego Supermana nikt dzisiaj nie potrzebuje. Gdy 1938 r. zadebiutował na łamach „Action Comics”, był zwierciadłem aspiracji Amerykanów. Jak chleba i coli potrzebowali podnoszącego na duchu popkulturowego mesjasza oraz moralnego kompasu. Wzorowo wypełnił swoją społeczno-kulturową misję dekady temu, a współczesne kino wyrosło z facetów idealnych. Widz w 2025 roku swoje wewnętrzne dziecko karmi inną paszą, co wyniuchał Marvel budując MCU. Superman to zbędny zabytek popkultury? James Gunn udowodnił nam jak bardzo się myliliśmy.

Superman 2025

Jak we współczesnym panteonie obolałych peleryniarzy odnajdzie się dziś Superman? Christopher Nolan dał nam zgnębionego Batmana, który wygrane walki okupuje połamanymi żebrami. Iron-Man był najciekawszy pod zbroją ukrywającą traumy. Świat kocha zdemoralizowanych Supków z „The Boys” i bluzgającego Deadpoola i makabrycznego Spawna z piekła rodem. Czy w kulturze masowej pozostało miejsce na kuloodpornego herosa i wzór wszystkich cnót?

James Gunn sprawił, iż Superman znowu jest super. Cholera, choćby nie wiedzieliśmy jak bardzo go potrzebujemy!

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i

Superman 2025

Superman, czyli fajny chłopak z prowincji

James Gunn sięgnął do korzeni – komiksów Joego Shustera i Jerry’ego Siegela, chociaż nie traktuje Supermana tak jak oni – jako Mojżesza w pelerynie. Nie postawił też Człowiekowi Ze Stali kolejnego monumentalnego pomnika jak Zack Snyder. Nowemu Supermanowi bliżej do lekkości i narracji „Superman: The Animated Series”. Co ważne, bohaterem filmu Gunna jest tak naprawdę Clark Kent z zadupia w Kansas. Nie ma w nim wewnętrznego dramatu, mroku, gniewu i moralnych półcieni. To po prostu dobroduszny chłopak, który w pokoju ma plakaty ulubionego zespołu nad łóżkiem i lubi napić się kakao. Gdyby był Polakiem, pewnie jadłby rosół oglądając z mamą „Familiadę”, a później zjadłby mięsko nie zostawiając ziemniaczków.

Superman i Lois Lane

Nowy Superman jest bardziej „man” niż super”. To raczej Super Clark – uroczo naiwny, nieporadny i zbierający cięgi, ale jak sam przyznaje, błądzić jest rzeczą ludzką. James Gunn po mistrzowsku pokazuje tego zwykłego Clarka Kenta. Nie musi, jak Zack Snyder, budować postaci wciskając ojca w huragan i jak sprzedawca fotowoltaiki wmawiać nam dlaczego jest produkt jest super. U Gunna naturalnie w każdej scenie czujemy, iż ten koleś to symbol nadziei i chociaż ma majtki na spodniach, to jakoś tak fajnie jest w jego towarzystwie.

Sposób na Supermana

Sorry, tym razem gołej super klaty nie będzie. U Gunna bohater jest zbyt zalatany, by prężyć muskuły. W ferworze apokalipsy trzeba uratować wiewiórkę, zatroszczyć się o swojego super psa, dziewczynie kolację zrobić, a w międzyczasie powstrzymać wojnę i pokonać gigantycznego potwora (ale tak żeby za bardzo go nie uszkodzić).

Pewnie gdyby Gunn został w Marvelu tak wyglądałaby czwarta odsłona „Strażników Galaktyki”. W jego Supermanie nie ma mroku, mesjanizmu i nadętych refleksji. Reżyser „Strażników Galaktyki” spuszcza zatęchłe od testosteronu powietrze ze snyderowskiego mitu. Woli rozbawiać, rozczulać, prowadzić narrację swoją boomerską playlistą i opowiadać lekką historię, od której ciepło robi się na sercu. Co najważniejsze – sam Gunn się po prostu dobrze BAWI.

Superman i Krypto

O czym jest nowy Superman? Super pierdolnik

Fabuła? Pewnie też oglądając zwiastuny próbowaliście się jej doszukać. „Superman” zamiast „o czymś”, jest „o kimś”. O Clarku, który jest Supermanem. O zadziornej Lois Lane, która kiedyś była punkówą. O uroczym buraku z pierścieniem Zielonej Latarni. O Lexie Luthorze, który ma obsesję na punkcie Supermana i zatrudnia farmę trolli, by robić mu chryję w internecie. Wszyscy oni próbują odnaleźć swoje miejsce kolorowym i chaotycznym uniwersum Jamesa Gunna. I wszyscy oni, tak jak widzowie, są w tym świecie zagubieni.

Superman 2025

Nowy „Superman” to park rozrywki napakowany atrakcjami. Jest ich tyle, iż za jednym razem wszystkich nie obskoczysz, a każda kusi. James Gunn wrzuca nas w sam środek rozbudowanego uniwersum, w którym panuje chaos jak na straganie na Krupówkach – mnóstwo historii, potworów, bohaterów, fikuśnych technologii i kieszonkowych wszechświatów. Totalny pierdolnik? Zdecydowanie tak, ale to super pierdolnik.

Za dużo tego? E tam, od razu w ten pierdolnik ufnie wskakujemy. Hop, zanurzenie po uszy. I uwaga – zależy nam na tym świecie. To co innym zajmuje kilka filmów, Gunn zrobił w kilka scen. I co najważniejsze – bawimy się tak samo dobrze jak duże dziecko James Gunn.

Tak, przyznaję, dawno nie czułem się tak bardzo radosnym dzieciakiem siedząc w kinie. Po prostu nie wiedziałem, iż tak bardzo potrzebuję Supermana.

Nie przywiązujcie się jednak do tej sympatycznej space opery. James Gunn już zapowiedział, iż sequel „Supermana” powstanie, ale będzie utrzymany w zupełnie innym tonie i widzowie będą w szoku. No to super…

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i

Idź do oryginalnego materiału