„Superman. Świat” to pomysł odważny i zrealizowany z rozmachem, ale — jak to bywa z antologiami — nie wszystkie historie wybrzmiewają równie mocno. Ten tom to zbiór piętnastu krótkich opowieści z różnych zakątków globu. Każda z nich pokazuje Supermana w nowym świetle, zanurzonego w lokalnej kulturze i zmagającego się z problemami, które często są bliższe mieszkańcom danego kraju niż klasycznym opowieściom z Metropolis. To interesujący koncept — ale w praktyce jego największą wadą okazuje się… długość opowiadanych historii.
Zacznijmy od tego, co działa najlepiej: różnorodność. Wizualnie komiks jest niezwykle bogaty — od kreski przypominającej tradycyjne murale po komiks realistyczny, a choćby mangowy surrealizm. Widać, iż twórcy dostali swobodę i chcieli oddać ducha swojego kraju. Niektóre historie błyszczą pomysłem i klimatem, inne odrobinę z kolei rozczarowują.
Przyjrzyjmy się każdej historii:
-
Stany Zjednoczone: Klasyczna, moralizatorska miniatura — Superman w roli opiekuna wszystkich istot, pełna humoru i ciepła. Krótka, ale urocza.
-
Hiszpania: To adekwatnie list miłosny do Malagi. Historia jest bardziej pocztówką niż fabułą, ale emanuje klimatem słońca i lokalnej dumy.
-
Włochy: Dla mnie jedna z najlepszych w całym zbiorze. Łączenie Boskiej Komedii Dantego z mitologią Supermana to odważny pomysł, który w większości się broni — szkoda tylko, iż końcówka jest lekko naiwna.
-
Serbia: interesujący społeczny kontekst — Superman mierzy się z lokalnym problemem, ale historia urywa się, zanim zdąży naprawdę zaangażować.
-
Kamerun: Jeden z najciekawszych rozdziałów. Autorzy łączą motywy DC z kameruńskimi wierzeniami i kulturą — wyszło świeżo i zaskakująco.
-
Indie: Wizualnie przepiękna historia — barwy, ornamenty, nastrojowa kreska. Niestety fabularnie dość banalna, raczej symboliczna niż porywająca.
-
Argentyna: Osobliwa, nieco melancholijna historia, która balansuje na granicy baśni. Niezwykła, choć nie dla wszystkich.
-
Turcja: Tu twórcy mieli interesujący pomysł, ale chcieli zmieścić zbyt wiele — efekt to chaos i poczucie zmarnowanego potencjału.
-
Francja: Lekka, humorystyczna opowieść w stylu retro — klasyczny Superman, Lois Lane, szybka akcja i odrobina ironii.
-
Brazylia: Króciutka, ale z piękną kreską i mocnym lokalnym klimatem. Miło popatrzeć, chociaż znowu: za krótko!
-
Polska: Bardzo dobre zaskoczenie. Mamy tu naszego rodzimego villaina inspirowanego polskimi mitami, interesujący twist i estetyczną kreskę.
-
Meksyk: Kadry w stylu meksykańskich murali — piękne i oryginalne. Historia sama w sobie subtelna, bardziej poetycka niż superbohaterska.
-
Niemcy: Styl na pograniczu Asteriksa i klasycznego komiksu. Humorystyczny akcent, który dobrze się broni.
-
Czechy: Prawdopodobnie najładniejsza wizualnie historia w całym tomie — dopracowana, pełna detali, z nastrojową fabułą.
-
Japonia: I na koniec — Japonia robi swoje, czyli zawraca w głowie!
„Superman. Świat” nie jest wielkim wydarzeniem fabularnym — to raczej ciekawostka i prezentacja różnorodności. Dla fanów Supermana to piękny dodatek do kolekcji, bo pokazuje, jak Człowiek ze Stali stał się uniwersalnym symbolem nadziei i sprawiedliwości — niezależnie od szerokości geograficznej. Ale jeżeli szukasz mocno wciągającej historii, która zapada w pamięć na długo, tu możesz poczuć niedosyt.