„Sukkub” (2024)

horror-buffy1977.blogspot.com 9 godzin temu
Christopher spędza wieczór ze swoim kilkumiesięcznym synem, dzięki czemu jego żona Sharon, z którą jest w separacji może rozerwać się na imprezie. Pod wpływem przyjaciela Chris dołącza do aplikacji randkowej i nawiązuje kontakt z kobietą przedstawiającą się jako Adra, wstydliwa istota powoli wychodząca z traumy i gotowa na poznanie miłego mężczyzny. Co prawda nie pokazuje całej twarzy, ale poza tym jej zachowanie przeczy słowom. Chris nie widzi nieśmiałej kobiety, tylko wyuzdaną uwodzicielkę z podniecającym go ciałem. Mężczyzna jest niemile zaskoczony swoją reakcją na kobietę niebędącą jego prawdziwą miłością. Marzy o naprawieniu związku z Sharon, a jednocześnie odczuwa silny pociąg fizyczny do Adry, która w pewnym momencie zaprasza go do siebie. W pierwszym odruchu Chris odmawia spotkania, rozważa jednak zmianę decyzji, gdy nagle kontaktuje się z nim skompromitowany astrofizyk, niejaki doktor Orion Zephyr, który radzi natychmiast zakończyć rozmowę z kuszącą go istotą. Twierdzi, iż Chris znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ale ostrzegany mężczyzna bardziej obawia się o bezpieczeństwo Adry. Potencjalnej ofiary uczonego stalkera.

Plakat filmu. „Succubus” 2024, Convoke Media, BondIt Media Capital, Brick Lane Entertainment

Niezależny horror twórcy „Miss Virginia” (2019) i „Hard Miles” (2023), urodzonego w Toronto, dorastającego w amerykańskim stanie Arkansas i często goszczącego na irlandzkiej wsi (u dziadków), R.J. Daniela Hanny. Pierwszy szkic scenariusza „Sukkuba” (oryg. „Succubus”) powstał podczas pandemii COVID-19, a jego skuteczność autor - Daniel Hanna - przetestował po konsultacji z przyjacielem ze studiów, najprężniej rozwijającym się w aktorstwie Brendanem Bradleyem. Dokładanie omówili niektóre sceny, po czym Hanna nakręcił i zmontował wybrane fragmenty głównie po to, by upewnić się, iż jego artystyczna wizja należycie wpasuje się w eksperymentalną formę. Parę tygodni później wystosował kolejne zaproszenie do Bradleya – tym razem do obsady aktorskiej „Sukkuba”. Etap produkcji trwał piętnaście dni. Dystrybucja (internetowa) trzeciego pełnometrażowego osiągnięcia reżyserskiego R.J. Daniela Hanny - niskobudżetowego horroru demonicznego, ewentualnie psychologicznego, o lekkim zabarwieniu erotycznym, surrealistycznym i makabrycznym – ruszyła w ostatnim tygodniu września 2024 roku. W Polsce „Sukkub” został udostępniony w kwietniu 2025 na platformie CDA Premium.

Pradawny demon (sztuczna inteligencja? Niewinna ofiara, obiekt obsesji szalonego naukowca?) w epoce voyeuryzmu. Kamerki internetowe, elektroniczne nianie/całodobowy zdalny monitoring w pokoju dziecięcym i monitoring miejski, urządzenia podsłuchowe (smartfony) dobrowolnie noszone w kieszeniach, torebkach, plecakach, nieodpłatne udostępnianie danych wrażliwych w mediach społecznościowych (swoich, rodziny, przyjaciół i nieznajomych), wirtualne randki, „stosunki seksualne” (tzw. cyberseks), intymne zwierzenia w trybie online, w rzekomo prywatnej przestrzeni, a w rzeczywistości na forum publicznym. Po zagadkowym prologu z Ronem Perlmanem (m.in. „Lunatycy” i „Desperacja” Micka Garrisa, „Cronos” i „Blade: Wieczny łowca II” Guillermo del Toro, „Wyspa doktora Moreau” Johna Frankenheimera i niewymienionego w czołówce Richarda Stanleya, „Obcy: Przebudzenie” Jeana-Pierre'a Jeuneta, „13 grzechów” Daniela Stamma, „Pokerowa noc” Grega Francisa) przenosimy się do luksusowego lokum około czterdziestoletniego mężczyzny opiekującego się niemowlęciem, na odległość doglądanym także przez jego matkę i żonę, z którą jest w separacji. O nich wie, ale ile osób tak naprawdę przygląda się bezbronnemu stworzeniu sprowadzonemu na ten wścibski świat przez upadającego biznesmena i zranioną gospodynię domową? Ilu zboczeńców przegląda social media rodziców bezrefleksyjnie udostępniających zdjęcia swoich pociech? Ile deepfake'ów z maleńkim Mikeyem już krąży w Sieci? Jego rodzice, Chris i Sharon (przekonujące występy Brendana Bradleya i Olivii Grace Applegate, którą fani kina grozy mogą pamiętać chociażby z „Organ Trail” Michaela Patricka Janna), najwidoczniej się nad tym nie zastanawiają, podobnie jak Denise (bezbłędna Rosanna Arquette), przedstawicielka starszego pokolenia, teoretycznie powinna więc być bardziej podejrzliwa wobec nowoczesnego życia. Filmowanie tradycyjne nierównomiernie przeplata się w „Sukkubie” R.J. Daniela Hanny z techniką screenlife (computer screen film), a głównym tematem pierwszej partii filmu są uczuciowe rozterki głównego bohatera. Wewnętrzny konflikt Chrisa. Można to postrzegać jako współczesną reinterpretację arcydzieła Johanna Wolfganga von Goethego, w całości po raz pierwszy wydanego w 1833 roku (po śmierci autora) dramatu pt. „Faust”. Kuszenie Mefistofelesa zamienione na kuszenie Eddiego (zapewne celowo przejaskrawiona kreacja Dereka Smitha; zabawna karykatura nieuleczalnych podrywaczy) i Adry (diabolicznie magnetyczna Rachel Cook, której w niniejszej pracy pomogło doświadczenie w modelingu i działalność w mediach społecznościowych). Chris liczy na odbudowanie swojego związku małżeńskiego, na przekonanie Sharon, iż nie jest już pracoholikiem uganiającym się za spódniczkami, ale zakłada konto na portalu randkowym i postępuje zgodnie ze wskazówkami wytrawnego kobieciarza „przypadkiem” będącego jego najlepszym przyjacielem. Skoro jest w separacji, to z czystym sumieniem może sobie poużywać – do tego sprowadza się retoryka Eddiego. I choć Chris ma wątpliwości, ostatecznie przystępuje do poszukiwań wirtualnej kochanki. Niechcący paruje się z koleżanką Sharon (ups), ale najwyraźniej to jego szczęśliwy dzień (yhm), bo nie dość, iż bez trudu udaje mu się wybrnąć z kłopotliwej - potencjalnie katastroficznej - sytuacji, to na dodatek zdobywa dziewczynę. Niesamowicie seksowną i nader chętną. „Wyposzczonego króliczka”, który nie przyjmie odmowy.

Plakat filmu. „Succubus” 2024, Convoke Media, BondIt Media Capital, Brick Lane Entertainment

W „Sukkubie” R.J. Daniela Hanny długoletni miłośnicy gatunku mogą wyczuć tę seksualną energię, którą emanuje co najmniej jedna gałąź kina exploitation: lesbian vampire movies z drugiej połowy XX wieku; zrealizowane za niewielkie pieniądze neogotyckie obrazy zwykle z dużo większą zawartością tak zwanej golizny niż ten tutaj tworek, jak sama nazwa wskazuje czerpiący z demonologii. W niesławnym traktacie katolickim „Malleus Maleficarum” (pol. „Młot na czarownice”), podręczniku niegdysiejszych łowców „czarownic”, sukkuby opisano jako zbieraczki męskiego nasienia, które następnie przez inkuby było aplikowane kobietom, a dzieci poczęte tą średniowieczną metodą in vitro miały być szczególnie podatne na wpływ Szatana. Do ponownego pojawienia się Rona Perlmana – jako astrofizyka związanego z głośną aferą w środowisku naukowym i akademickim, doktora Oriona Zephyra – nie ulega wątpliwości, iż Chris nadział się na piekielną istotę posiadającą moce niedostępne Ziemianom. Wszystko wskazuje na to, iż Adra w domu nieposłusznego wybranka poczyna sobie jak rasowy poltergeist albo Carrie White. Mistrzyni manipulacji, hipnozy, telekinezy, teleportacji, bilokacji etc. Istota zmiennokształtna i zmieniająca wygląd innych lub, co bardziej prawdopodobne, zasadniczo wpływająca na percepcję wzrokową wybranych śmiertelników – niezręczna wideorozmowa, wpadka podlizującego się mężczyzny: prośba o wyłączenie filtru postarzającego. Oczywiście Chris nie domyśla się, iż dziwne zjawiska w jego otoczeniu są powodowane przez jego wirtualną znajomą, a w każdym razie mogą być, bo wątpliwy bohater „Sukkuba” podrzuca mniej czy bardziej godną rozważenia teorię o hakerskiej działalności obłąkanego doktorka. Zgaduję, że nemezis Adry, astrofizyk zafiksowany na punkcie zgładzenia albo zaliczenia demona seksu, został oparty na starym modelu burzyciela, najczęściej wykorzystywanym w szeroko pojętej fantastyce. Osobowość makiaweliczna, bez większego żalu poświęcająca jednostki dla autentycznego lub wyimaginowanego dobra ogółu, opętana niebezpieczną ideą, czy jak w tym przypadku heroicznie stojąca na straży ładu i porządku publicznego poważnie zagrożonego przez przybysza/przybyszkę z Piekła. Samotny wojownik od początku podejrzany o niecne zamiary wobec ciężko doświadczonej kobiety, która niczym mu nie zawiniła. Od początku dziwnej/niekonwencjonalnej/skomplikowanej/oryginalnej (niepotrzebne skreślić) znajomości z Chrisem. Skąd Zephyr wiedział, iż „nasz bohater” jest o krok od - nomen omen? - piekielnie płomiennego romansu ze stworzeniem UWAGA SPOILER urodzonym przez kozę KONIEC SPOILERA? W każdym razie czołowa postać „Sukkuba”, niezwłocznie rozpoczyna przygotowania do akcji ratunkowej... która choćby się nie zacznie. Bo Adra nie potrzebuje rycerza na białym koniu? Potrzebuje czy nie, Chrisa stopuje nieodpowiedzialna niańka Mikeya. Się cholera zbuntowała. Wykorzystała okazję do „zjedzenia rybki złowionej przez kolegę”? Odpłacenie pięknym za nadobne, słodka zemsta za podbijanie do jego żony czy zwyczajna chętka – nic osobistego – w gruncie rzeczy wiecznie napalonego Eddiego? Tak czy owak, Chris jest uwiązany w domu, a przynajmniej tak mu się wydaje. Jeszcze zatęskni za swoim dusznym, ciasnym, mrocznym mieszkankiem (normalnie przestronnym, ale filmowcy dołożyli starań, by przyprawić widza o lekką klaustrofobię; dobrze wykonana sztuka stopniowego pomniejszania przestrzeni, iluzja kurczącego się domu) – w czerwonej komnacie zaprojektowanej przez architekta przeklętego pokoju w hotelu Dolphin w Nowym Jorku. Oczywiście żartuję, ale przypomniała mi się filmowa adaptacja opowiadania Stephena Kinga ze zbioru „Wszystko jest względne” - „1408” Mikaela Håfströma. A niektóre efekty, jak w „Coś” Johna Carpentera... No dobrze, przesadziłam, ale to zdecydowanie stara szkoła body horroru. Tylko dwa momenty, ale za to jakie! Szkaradzieństwo w stajni i podniecające mięcho w sypialni: tragikomiczna gra wstępna i stosownie niesmaczna kopulacja; zakrawa na parodię erotycznych uniesień filmowych postaci. Miejscami trąciło tandetą (nie mylić z campem, kiczem magicznym), UWAGA SPOILER zwłaszcza podróż astralna Chrisa, ale prawdziwa forma/kształt tytułowej kusicielki, kostium demona w moich oczach też nie wypadł okazale KONIEC SPOILERA przez większość czasu bawiłam się jednak – wybaczcie niefortunny dobór słów, kontrowersyjne wyrażanie się o kinie paskudnym - nadspodziewanie dobrze. Włącznie z porypanym zakończeniem;)

Sukkub” w reżyserii i na podstawie scenariusza R.J. Daniela Hanny to nie jest rzecz, którą można polecać ot tak, komu popadnie – przedtem należałoby się porządnie zastanowić, wyselekcjonować wąską grupę osób „posiadającą odpowiednie kwalifikacje” do polubienia się z taką taniochą. Nie jestem w tym dobra, ograniczę się więc do stwierdzenia, iż wpisuję się w ową „tajemną” grupę docelową tego koszmarka. Złośliwi powiedzą film dla ludzi o prymitywnych gustach, a kulturalni – dla ludzi o gustach specyficznych:) Tak czy siak między innymi dla mnie.

Idź do oryginalnego materiału