Chcę być retro…
Tytuł to pixelart w pierwszej osobie, z rozgrywką mocno przypominającą Duke Nuke’a czy Quak’e. Niestety ma wielką wadę, a konkretnie chodzi o perspektywę. Podstawa historii to aspekt alternatywnej rzeczywistości, a mam wrażenie jak bym grał jakimś knypkiem, chociaż budynki są dopasowane do skali, tak już teren czasem zakłamuje odbiór. choćby nie chodzi o bossów, bo ci są ewidentnie inspirowani Soulsami, tylko o samo otoczenie, gdzie schody potrafią być metrowe i bez skoku nie wejdziesz. Przeszkadza to o tyle, iż świat jest instancjonowany i każda z nich ma swoje unikatowe zasoby, raz zebrane nie odnawiają się, a są one bardzo cenne tym samym dotarcie do nich to priorytet. Całość ma wpływ na progresję, ponieważ giniesz kilka razy i wracasz do początku. Chciałem jednak skupić się głównie na grafice i optymalizacji. Jak można się spodziewać, nie ma żadnych zgrzytów, gra działa płynnie i jest dość żwawa. Poza wyżej wymienioną perspektywą, nie mam uwag, otaczający nas mrok bardzo pasuje do przekazu oraz charakteru gry.
Chcę być soulsem…
Jeśli chodzi o mechaniki i poziom trudności to pojawia się poważny problem. Ginie się przy najmniejszym błędzie, co daje poczucie podobne do soulslikeów. Tylko na jeszcze wyższym poziomie, bo zupełnie jak byśmy grali na tzw. SL1, czyli bez levelowania postaci. Co prawda zostało to trochę złagodzone w kolejnych łatkach, a mimo to gra jest piekielnie trudna. Progresja została ograniczona do czyszczenia konkretnych instancji o czym już wspominałem. Dodatkowo ginie się bardzo często przy najmniejszym błędzie, a trzy zgony w sesji resetuje ją. Oczywiście to co już kupiliśmy, to znaczy bronie, boostery statystyk i tym podobne już posiadamy, a przez cały czas jest ciężko brnąć dalej w świat. Wręcz często trzeba wyuczyć się danej mapki na pamięć, na przykład, gdzie i ilu przeciwników spotkamy, bo inaczej mamy reset. Pamiętajmy, iż jest to FPS, to znaczy, iż poza wiedzą i czasem reakcji potrzeba jest również precyzja, a jej brak jest mocno karany. Zasobów jest często na styk, a każde nadużycie sprawia, iż zostajemy z gołymi pięściami. Sytuację ratuje zaś mechanika kopania oraz używki, która po wypaleniu bardzo mocno zwiększa nasze obrażenia. Dodając fakt, iż każdy przeciwnik zostawia jakieś zasoby, to staje się być albo nie być.
Chcę być jak ty…
Nietypowe stwierdzenie, acz trafne, gra próbuje wpasować się w twoje preferencje i próbuje cię pokarać za każdą decyzję. Tak jest to tytuł dla masochistów, takich co przechodzą soulsy na sl1 czy wybierają zawsze najwyższy poziom trudności. Mimo to tytuł znajdzie swój sposób, aby pokarać gracza za jego poczynania. Jeden zły unik czy chybiony strzał – leżysz, bo nie masz więcej zasobów. Złe podejście do mapy, to samo, ponieważ przeciwnicy cię otoczą i nic nie zrobisz. Zaś im dalej w las, tym ciekawiej w tej kwestii, od prostych schematów na początku, gdzie łatwo wyczyścić instancję, po takie miejsca, gdzie czeka cię wielka pułapka oraz nawał przeciwników, a zasoby są ograniczone.
Konkluzja…
Jest bardzo prosta, ponieważ to potencjalnie dobry tytuł, ale dla wąskiego grona odbiorców. Schemat i poziom rozgrywki sprawiają, iż poczujesz się jak laik. Możesz to zmienić albo się odbijesz. Mnie osobiście gra zmęczyła i to bardzo, a raczej nie jestem niedzielnym graczem. Lubię speedrunować gry, wyzwania jakie dają wyższe poziomy trudności oraz dobre soulsy, mimo to odbiłem się, bo w tym ostatnim przypadku jedynym tytułem jaki ukończyłem w formie SL1 to The Surge, nie ma na tej liście Dark Souls, Bloodborn, ani innej tego typu gry od FromSoftware, mimo masy godzin ogranych w nich. Unbroken to bardzo mocna pozycja, niestety nie dla wszystkich, acz liczę, iż społeczność tryhardów jest wystarczająco duża, aby osiągnęła sukces.
Grę do testów otrzymaliśmy od agencji PR Outreach, za co bardzo dziękujemy, ale nie wpływa to na ocenę produktu.