Krzysztof Stanowski jest przede wszystkim znany z aktywności internetowych, chociaż karierę zaczynał w klasycznej prasie, a dokładnie w redakcji „Przeglądu Sportowego”. Większy rozgłos przyniósł mu portal weszlo.com, który funkcjonuje w formule dalekiej od tradycyjnego magazynu sportowego i jest bardziej popkulturowym medium, gdzie tabele i wyniki zmagań sportowych raczej są dodatkiem do mniej lub bardziej dowcipnych artykułów. Drugi już znacznie poważniejszy projekt to „Kanał Sportowy”, ale w tym przypadku była to wspólna inicjatywa z udziałem: Mateusza Borka, Tomasza Smokowskiego i Michała Pola.
„Kanał Sportowy” osiągnął olbrzymi sukces komercyjny, ale Stanowski czuł się w nim pokrzywdzonym wołem roboczym i adekwatnie tylko Michała Pola uznawał za uczciwego partnera. W efekcie Stanowski zabrał swoje zabawki i poszedł na swoje podwórko. W takich warunkach narodził się „Kanał Zero” i to przedsięwzięcie prawie od początku zaczęło bardzo kłuć w oczy liberalno-lewicową stronę sceny politycznej. Stanowski uznał, iż można nieźle zarobić na umiarkowanie konserwatywnej telewizji internetowej i się nie pomylił, jednak coraz częściej musi bronić swoich pozycji, bo stał się politycznie podejrzany i niewygodny. Najpierw zarzucano twórcy „Kanału Zero” wszystkie standardowe „zbrodnie”, jakie się przypisuje zwolennikom prawicy, od homofobii, po faszyzm, potem doszły zarzuty finansowe.
Prawdę mówiąc przeciwnicy Stanowskiego mają trochę racji, bo rzeczywiście korzystał on ze środków publicznych, głównie sponsoringu spółek państwowych. Z drugiej strony dotyczy to praktycznie wszystkich mediów i tylko tym się różnią od siebie, iż w zależności od tego jaka partia aktualnie rządzi, takie media otrzymują finansowe wsparcie z publicznej kasy. Problem w tym, iż podstawowe fakty nie mają żadnego znaczenia na froncie ideologicznej bijatyki. Dlatego dochodzi do tak kuriozalnych sytuacji, iż Tomasz Lis, który dzięki środkom z Orlenu założył portal „Na Temat”, zarzuca Stanowskiemu współpracę z „pisowskim” Orlenem.
Najostrzejsze i najbardziej intensywne ataki poszły jednak z innej strony, a mianowicie ze „stajni trolli” Romana Giertycha i samego Giertycha. Wymiana zadań pomiędzy panami trwa już od wielu miesięcy, ale w ostatnich dniach zdecydowanie przybrała na intensywności i wygląda tak:
Panie Romanie, nieprawdopodobna jest ta pana kariera, biorąc pod uwagę, iż choćby nie rozumie pan, iż firmy kupują reklamy w mediach. I iż każdy sponsoring opakowuje się reklamami, bo w przeciwnym razie nikt się o tym sponsoringu nie dowie. Dlatego Orlen, jako sponsor ekstraklasy…
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) January 6, 2025
Dotąd Krzysztof Stanowski był bardzo ostrożny w doborze przeciwników, wręcz asekuracyjny, co mu wielu słusznie zarzucało. Ośmieszenie takich postaci jak Marcin Nejman, Natalia Janoszek, czy Jaś Kapela nie jest wielką sztuką. Teoretycznie Roman Giertych mieściłby się w tej samej kategorii wagowej jeżeli za kryterium wziąć potencjał intelektualny, ale na pewno Giertych ma znacznie mocniejszą pozycję w Internecie i przede wszystkim umocowanie polityczne. Dla Stanowskiego będzie to prawdziwy test i spore ryzyko, bo Donald Tusk z „koalicją 13 grudnia” nie raz pokazali, iż są w stanie każdą cenzurę i łamanie prawa nazwać przywracaniem praworządności.
Stanowski nie jest na straconej pozycji, jednak na pewno będzie się musiał dożo bardziej postarać, aby z tego pojedynku wyjść zwycięsko albo chociaż z jak najmniejszymi stratami. Widać wyraźnie, iż „Uśmiechnięta Polska” postanowiła uciszyć najnowszy projekt Stanowskiego, który rozrósł się niebezpiecznie i zaczął zagrażać interesom wielu podmiotów politycznych i medialnych. Krzysztof Stanowski to wyrachowany biznesmen, romantyzmu raczej nie należy się po nim spodziewać i na pewno nie będzie umierała za idee. Niemniej jednak gdyby się zdecydował pójść na jakiś układ z nową władzą, to przegra nie tylko z Romanem Giertychem, ale przegra wszystko, co udało mu się zbudować, dlatego czy chce, czy nie chce to musi walczyć.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!