SSRI – SSRI

nowamuzyka.pl 4 miesięcy temu

Długodystansowcy.

Jakże lubię płyty, których początek nie zwiastuje tego co czeka mnie dalej. Więcej, ten początek może być potraktowany jako mylący albo – w przypadku płyt złożonych – może być niedoceniony z uwagi na prostotę swą. Z czasem jednak staje się jasnym, iż właśnie bez takiego początku reszta płyty by straciła, nie byłaby kompletna. I tak właśnie postrzegam utwór „JUUUUUUNG” rozpoczynający album „SSRI” duetu SSRI. To miejsce idealnie nadaje się do tego, aby napisać, iż ów duet to Sandra Mikołajczyk oraz Igor Gadomski, a do utworu już wracam.

Otóż początek należy do tych długich i pokrętnych. Mocno zaznacza obecność psychodelia wprowadzając rozwibrowanie dźwięku, ale i widmowe wokale wzbogacają doznania. I jak już człowiek się przez te sześć minut da wciągnąć, rozmiękczyć, to potem dopiero się zaczyna. Niczym przecinak wpada „BEEEEEEAT” proponując od razu elektroniczną wyrazistość brzmienia. Ten znakomity utwór jest dubową wariacją, ale o wyraźnie minimalistycznym charakterze. W tym właśnie momencie – długim, bo ponad siedmiominutowym – wyostrzyłem wszystkie zmysły, żeby nic nie umknęło mojej uwadze. Doskonale rozplanowane w tle odrębne dźwięki współgrają ze strzępkami słów tworząc mozaikę stojącą nieco w kontrze do surowego rytmu.

I jeszcze długość utworu jest odpowiednia, żeby zdążył on nas opleść. „FLETUWA” pozostało dłuższa. Dominujący dźwięk został opisany w tytule utworu, ale pomysłowość duetu jest doprawdy zaskakująca. Basowe akcenty, rytmiczna powolność, ale przede wszystkim te zagęszczenia dźwiękowe – to robi duże wrażenie. SSRI potrafią także w krótkie formy. W „HYYYYYYPE” da się wychwycić melodyjność. Przeciwwagą jest „WOOOOOBB” brutalnie atakujący noise`m. No i jeszcze „LAAAAAAD” z tymi ledwie słyszalnymi delikatnościami, które zasilają tkankę muzyczną.

Czymś niespodziewanym jest „OMBIENT”. Wiadomo do czego zespół się odnosi, ale w ich wydaniu dochodzi jeszcze efekt orkiestrowy. Ten utwór po prostu wspaniale się rozlewa, przybiera na wadze by uzyskać efekt kulminacji po środku, a w części ostatniej dać całości swobodnie się wypalić. Trzeba było sporo wyczucia, żeby tego nie zawalić. Dotyczy to także widmowego utworu „DOB”, który w pierwszej połowie został znakomicie przełamany. Album to dojrzały i mam na myśli przede wszystkim świadomość używania środków wyrazu: spowolnionej perkusji czy zniekształconych dronów.

Dojrzałość przejawia się także w detalach ważnych dla utworów dłuższych. Sprytnie umiejscowiony efekt lub przetworzony głos potrafią zmienić charakter utworu. Zachłysnąłem się ich wyobraźnią. Jej owoce są silnie uzależniające, a mnogość stylów, które na swoją modłę przerabiają, pozwala myśleć o nich jako o twórcach długodystansowych. Bo zapomniałem powiedzieć, iż to jest debiut. Trudno w to do końca uwierzyć mając przed uszami tak okazałe dzieło. Takie rzeczy tylko w Pointless Geometry.

Pointless Geometry | 2024


Bandcamp: https://pointless-geometry.bandcamp.com/album/ssri-ssri
FB Pointless: https://www.facebook.com/pointless.geometry


Idź do oryginalnego materiału