Kiedy rodzice pytają swoje pociechy, co robili cały dzień na telefonie, coraz częściej słyszą: „miałem brainrot”. jeżeli myślisz, iż to jakaś choroba neurologiczna, spokojnie – to tylko kolejne słowo z młodzieżowego slangu, które właśnie walczy o tytuł Młodzieżowego Słowa Roku 2025. Wydawnictwo Naukowe PWN ogłosiło finałową piętnastkę wyrażeń, które pokazują, jak internet całkowicie zmienił sposób, w jaki młodzi ludzie komunikują się ze sobą.

Fot. Warszawa w Pigułce
Gdy „gnicie mózgu” staje się modnym określeniem
Słowo „brainrot” dosłownie oznacza „gnicie mózgu” lub „zgniliznę mózgu” i pochodzi z języka angielskiego. Jak wyjaśnia Wydawnictwo Naukowe PWN w oficjalnym opisie kandydatów do plebiscytu, wyrażenie odnosi się do specyficznych treści tworzonych przez użytkowników TikToka, którzy są nieustannie podłączeni do mediów społecznościowych. Chodzi o praktykę generowania i pochłaniania treści obrazowych lub językowych o charakterze wyłącznie rozrywkowym, wiralowym i memicznym, które nie mają określonego znaczenia ani celu.
To nie pierwszy raz, gdy „brainrot” pojawia się w plebiscycie. Słowo było nominowane również w ubiegłorocznej edycji, ale wtedy przegrało z „sigmą” – określeniem osoby pewnej siebie, niezależnej i odnoszące sukcesy. Fakt, iż powróciło w tym roku, pokazuje, iż zjawisko nie tylko nie zniknęło, ale wręcz nabrało jeszcze większego znaczenia w życiu młodych ludzi.
Głosowanie na Młodzieżowe Słowo Roku 2025 ruszyło trzynastego listopada i potrwa do trzydziestego listopada. Wyniki dziesiątej, jubileuszowej edycji plebiscytu poznamy ósmego grudnia. Konkurencja jest spora – obok „brainrotu” o tytuł walczą między innymi tajemnicze „6 7” (idiom liczbowy bez konkretnego znaczenia), „OKPA” (połączenie „OK” i „pa”), „slay” (wyrażenie aprobaty dla czyjegoś osiągnięcia) czy „szponcić” (wyglądać atrakcyjnie, elegancko).
Skąd się bierze młodzieżowy slang internetu
Profesor Anna Wileczek, przewodnicząca jury plebiscytu, zauważa iż współczesny język młodych coraz częściej odchodzi od przekazywania konkretnych treści na rzecz ekspresji emocji i wspólnotowego doświadczenia. W rozmowie z organizatorami plebiscytu podkreśliła, iż w epoce nadmiaru informacji to właśnie emocje są walutą komunikacyjną. Młodzi nie potrzebują rozbudowanych narracji – wystarczy wspólny vibe, rytm, gest lub słowo-klucz, które natychmiast buduje poczucie przynależności do grupy.
Profesor Marek Łaziński zwraca uwagę na inny interesujący aspekt tegorocznego zestawienia. Wśród słów finałowych znalazło się kilka określeń o długiej tradycji w języku polskim – „klasa”, „szacun”, „szpont” czy „szponcić” oraz połączenie „OK” i „pa” w formie „OKPA”. To szczególnie istotne w kontekście zalania młodzieżowego slangu anglojęzycznymi zapożyczeniami. Pokazuje, iż mimo dominacji TikToka i anglojęzycznych memów, polskie słowa wciąż potrafią obronić swoją pozycję w codziennej komunikacji nastolatków.
Bartek Chaciński, zastępca redaktora naczelnego „Polityki” i członek jury, podkreśla iż w języku młodych wciąż silna jest estetyka mody i stylu. Słowa takie jak „tuff” (trudny, ale też imponujący), „outfit” czy „swag” pokazują, iż TikTok coraz bardziej skupia się na wyrażaniu estetyki, nastroju i autoekspresji, a nie na precyzyjnym przekazywaniu informacji.
Dlaczego rodzice nie rozumieją swoich dzieci
Problem komunikacji międzypokoleniowej nie jest nowy, ale internet radykalnie przyspieszył tempo zmian językowych. Jeszcze dziesięć lat temu nowe słowa rozprzestrzeniały się przez miesiące, teraz wystarczy jeden wiralowy filmik na TikToku i w ciągu tygodnia połowa nastolatków w kraju używa nowego wyrażenia. Rodzice po prostu nie nadążają za tempem tych zmian, a młodzi celowo używają slangu, który starsi nie rozumieją – to forma budowania własnej tożsamości grupowej i oddzielenia się od świata dorosłych.
Wielu rodziców reaguje na to z niepokojem, traktując młodzieżowy slang jako oznakę upadku języka polskiego. Językoznawcy spokojnie tłumaczą, iż każde pokolenie tworzyło własny żargon i nic złego się z tego powodu nie stało. Co więcej, młodzi ludzie doskonale potrafią przełączać się między rejestrem formalnym a slangowym, w zależności od sytuacji. Ten sam nastolatek, który w wiadomości do kolegi pisze „fr bro, giga tuff”, podczas odpowiedzi ustnej w szkole używa poprawnej polszczyzny.
Co to oznacza dla ciebie
Jeśli jesteś rodzicem nastolatka i martwisz się, iż twoje dziecko spędza zbyt dużo czasu w TikToku pochłaniając treści typu „brainrot”, warto zrozumieć mechanizm działania algorytmów społecznościowych. Aplikacje takie jak TikTok są zaprojektowane tak, by maksymalnie angażować uwagę użytkownika – krótkie filmiki, szybki montaż, nieustanne bodźce. To cyfrowy odpowiednik fast foodu, który daje natychmiastową satysfakcję, ale nie dostarcza żadnej wartościowej treści.
Zamiast zakazywać dziecku korzystania z telefonu, co zwykle kończy się konfliktem i ukrywaniem, spróbuj porozmawiać o mechanizmach uzależnienia od mediów społecznościowych. Pokaż materiały edukacyjne o tym, jak działają algorytmy i dlaczego trudno się oderwać od scrollowania. Nastolatki są na tyle inteligentne, iż gdy zrozumieją mechanizm manipulacji, same mogą zacząć ograniczać czas spędzany na bezmyślnym przeglądaniu treści.
Warto też ustalić wspólne zasady korzystania z telefonów w domu. Nie chodzi o drastyczne ograniczenia, ale o rozsądne ramy – na przykład brak telefonów przy stole podczas posiłków, godzinę przed snem odkładamy urządzenia, weekendowy dzień bez mediów społecznościowych. najważniejsze jest, żeby te zasady dotyczyły całej rodziny, nie tylko dzieci. Trudno wymagać od nastolatka, by odłożył telefon, gdy rodzic sam cały wieczór scrolluje Facebooka.
Jeśli chcesz lepiej rozumieć, o czym rozmawia twoje dziecko z rówieśnikami, warto zapoznać się z pełną listą słów nominowanych do plebiscytu PWN. Organizatorzy publikują nie tylko finałową piętnastkę, ale też szczegółowe definicje i przykłady użycia każdego wyrażenia. To dobry punkt wyjścia do rozmowy z dzieckiem – możesz zapytać, które słowa używa, a które uważa za przestarzałe. Często okazuje się, iż wyrażenie, które przed miesiącem było na szczycie popularności, dziś jest już „cringe” (żenujące).
Dla nauczycieli i pedagogów plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku to doskonały pretekst do lekcji o żywym języku i jego ewolucji. Zamiast narzekać, iż młodzi ludzie „kaleczą polszczyznę”, można pokazać im, jak fascynujące są procesy powstawania nowych słów, zapożyczeń i kreacji językowych. Historia języka to przecież historia ciągłych zmian – gdyby nie było innowacji językowych, przez cały czas rozmawialibyśmy jak w średniowieczu.
Samo słowo „brainrot” niesie też ważniejsze przesłanie niż tylko językowa ciekawostka. Młodzi ludzie, używając tego określenia, pokazują pewną samokrytyczną świadomość wobec własnego zachowania. Gdy nastolatek mówi „mam brainrota”, często doskonale zdaje sobie sprawę, iż właśnie zmarnował dwie godziny na bezsensowne filmiki. To pierwszy krok do zmiany – rozpoznanie problemu. Zamiast krytykować, warto zapytać: „To co zamierzasz z tym zrobić? Może razem wymyślimy jakieś rozwiązanie?”







