Spotkałam byłą koleżankę z pracy i jej nie poznałam – dopiero później zrozumiałam, co się z nią stało

przytulnosc.pl 15 godzin temu

Przemoc w związku nie zawsze oznacza siniaki i krzyki. Często to cichy terror, który wyniszcza człowieka od środka, odbierając mu poczucie własnej wartości, wolność i prawo do decydowania o sobie. Niestety, wiele osób nie zauważa toksycznych relacji, dopóki nie jest za późno. Właśnie tak było z Martą – moją byłą koleżanką, którą spotkałam po latach. Patrząc na nią, nie mogłam uwierzyć, iż to ta sama radosna dziewczyna, którą znałam kiedyś.

Szokujące wieści

O tym, iż Marta się rozwodzi, dowiedziałam się od mojej przyjaciółki Antoniny, znanej wśród znajomych z tego, iż zawsze jest na bieżąco z nowinkami towarzyskimi.
— Słyszałaś? Marta odchodzi od Pawła! Co jej strzeliło do głowy? – dziwiła się.

Nie zdziwiłam się ani trochę. Od dawna podejrzewałam, iż w ich małżeństwie nie wszystko jest tak idealne, jak mogłoby się wydawać.
— Wiesz, kto to jest przemocowy partner? – zapytałam Antoninę. – Nie? No to Paweł jest klasycznym przykładem takiej osoby.

Ukryta przemoc

Poznałam Martę, kiedy zaczęła pracę w naszej firmie. Była miłą, otwartą osobą, zawsze gotową do pomocy. Była też troskliwą matką dla swojej córeczki. Ale o mężu mówiła niewiele.

Już na początku zauważyliśmy, iż Marta rzadko uczestniczy w spotkaniach towarzyskich. Kiedyś jeszcze zdarzało jej się przyjść na firmową kolację, ale z czasem całkowicie przestała wychodzić. Nigdy nie zostawała dłużej w pracy, nie piła kawy po godzinach, nie spotykała się z koleżankami. Po prostu znikała.

Z czasem stało się jasne, iż to jej mąż kontroluje każdy jej krok.

Całkowita izolacja

Nie tylko my, jej współpracownicy, mieliśmy utrudniony kontakt. Marta powoli odsuwała się od wszystkich – przyjaciół, znajomych, a choćby rodziny. Nikt już do niej nie przychodził, ona nie wychodziła z domu, a po pewnym czasie rzuciła pracę.
— To moja decyzja, chcę odpocząć – tłumaczyła. Ale wszyscy wiedzieliśmy, iż to nie była jej decyzja, tylko Pawła.

Siedem lat w pułapce

Marta przez siedem lat była całkowicie uzależniona od swojego męża – finansowo i emocjonalnie. Nie miała własnych pieniędzy, nie miała kontaktu z przyjaciółkami, nie podejmowała żadnych decyzji. Stała się więźniem we własnym domu.

Pewnego dnia przypadkiem spotkałam ją na ulicy. Była wychudzona, blada, a jej oczy były zupełnie puste. Wyglądała, jakby zniknęło z niej życie.

Chciałam się zatrzymać, porozmawiać, zapytać, jak się czuje. Ale Marta tylko rzuciła kilka słów o tym, iż się spieszy, i gwałtownie odeszła.

Wiedziałam, iż coś jest nie tak.

Ucieczka od oprawcy

Kilka tygodni później dowiedziałam się, iż Marta odeszła od Pawła i złożyła pozew o rozwód. To był dla mnie szok. Jak udało jej się wyrwać? Przecież tacy mężczyźni rzadko wypuszczają swoje ofiary z rąk.

Najgorsze było jednak to, iż ich córka została z ojcem. Oficjalnie dlatego, iż mieszkanie należało do niego. W rzeczywistości Paweł chciał przez cały czas kontrolować Martę i mieć nad nią władzę.

Czy czeka ją szczęśliwe zakończenie?

Ta historia to kolejny dowód na to, iż przemoc psychiczna może być równie wyniszczająca jak fizyczna. Marta przez lata była ofiarą kontroli i manipulacji, a świat wokół niej tego nie zauważał.

Mam nadzieję, iż teraz, gdy uwolniła się od męża, znajdzie w sobie siłę, by zacząć nowe życie. Każdy człowiek ma prawo do wolności i szczęścia – niezależnie od tego, jak bardzo ktoś inny próbuje mu to odebrać.

Czy spotkaliście się kiedyś z taką historią? Jak myślicie, co pomaga kobietom uwolnić się z toksycznych związków? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach!

Idź do oryginalnego materiału