„Splitsville” – komunikacja to podstawa (?) | Recenzja | Cannes 2025

filmawka.pl 3 tygodni temu

Dwójka najlepszych przyjaciół, którzy postanowili napisać film o… nich samych? Reżyser Michael Angelo Covino wraz ze scenarzystą Kyle’em Marvinem powracają na ekrany po swoim debiucie z 2020 roku, The Climb. Twórcy nie tylko pozostali za kamerą, ale również wcielili się w główne role w ich najnowszej produkcji pt. Splitsville. Idąc na ten film, nie wiedziałam o reżyserze nic, dopiero czytając kolejne artykuły po seansie, dowiedziałam się, iż jest on również jednym z głównych aktorów u boku scenarzysty filmu. Zresztą obaj panowie, poza ekranem są najlepszymi przyjaciółmi, co momentami dużo wyjaśnia.

Poznajemy Careya, który wraz ze swoją świeżo upieczoną małżonką (są zaledwie 14 miesięcy po ślubie) Ashley (Adria Arjona), wybierają się w podróż samochodem. Cała sekwencja ma charakter komediowy, który następnie napędza nagłe przyznanie się kobiety do zdrad(y). Wyznaje, iż pragnie ucieczki od ich małżeństwa i eksploracji swojej wolności oraz seksualności. Po usłyszeniu tragicznych newsów, zdruzgotany Carey ucieka do nadmorskiej posiadłości swojego najlepszego przyjaciela Paula, który to z kolei jest w szczęśliwym małżeństwie wraz z Julie graną przez Dakotę Johnson. Kluczem ich szczęścia okazuje się… otwarte małżeństwo. Jednak czy na pewno?

Reszta fabuły skupia się na przedstawieniu konsekwencji, jakie wynikają z oddalenia się od swoich drugich połówek, a powędrowania w stronę nieznanego – ekscytujących niemonogamicznych doznań. Film jest śmieszną satyrą na temat współczesnych relacji i wokeizmu, pokazując niejako prawdę na temat pozornie otwartych związków. Twórcy badają, jak daleko jesteśmy w stanie zajść, żeby tylko pozostać razem. Jak bardzo jesteśmy w stanie kompromitować swoje wartości i potrzeby, w sumie w imię miłości. Jak wokeizm i otwartość tak naprawdę stałyo się maską, za którą chowamy własne obawy, lęki oraz kompleksy.

Oba małżeństwa z własnej woli zapraszają chaos do ich życia. W wyniku kilku pochopnych decyzji życie całej czwórki staje się niepotrzebnie skomplikowane. Obaj mężczyźni zupełnie nie potrafią sobie poradzić w nowej sytuacji – są zranieni, jednak okazują to, zachowując się w pasywno-agresywny sposób, podczas gdy kobiety zachowują przynajmniej pozorny spokój.

Na koniec filmu dostajemy kulminację, wszelkich wydarzeń, skrywanych emocji i niewypowiedzianych słów, co tworzy dość równe tempo filmu. Podczas seansu, sala zalewała się salwami śmiechu, ponieważ jest to naprawdę udana komedia! Jednak osobiście nie nazwałabym jej komedią romantyczną… Przypisując film do tego gatunku, nie mogłabym go z czystym sumieniem nazwać udanym. Jednak uważam, iż jako komedio-satyra, jest to świetny film, na którym można się po prostu odprężyć i pośmiać!

Aha! Najważniejsza informacja dla Polaków – pojawia się żart z Janem Pawłem II;, jeżeli jeszcze nie byliście przekonani, czy film warto zobaczyć, mam nadzieję, iż rozwiałam tym wasze wątpliwości.

Idź do oryginalnego materiału