Pod koniec lat 90. utwór "Mogę wszystko" królował na szkolnych dyskotekach i podbijał listy przebojów. Nastolatki kochały się w członkach zespołu L.O. 27 i tapetowały ściany ich plakatami. Wydawało się, iż młodzi i zdolni chłopcy mają przed sobą perspektywę świetlanej kariery. Stało się jednak inaczej, bo gwiazda idoli świeciła kilka dłużej niż trwa wakacyjna, młodzieńcza miłość — formacja rozpadła się po zaledwie dwóch latach. Dziś L.O. 27 wymienia się często jako gwiazdy jednego przeboju. Ale co stało się z cieszącym się niegdyś największą popularnością wokalistą zespołu Kubą Molędą? Parę lat temu, zbliżający się już wówczas do czterdziestki artysta, powrócił na scenę i znów zrobiło się o nim głośno.
REKLAMA
Zobacz wideo Okupnik nie chce śpiewać o byle czym. Poruszyła trudne tematy. Mówi o przemocy
Od „5-10-15" do L.O. 27
Ci, których dzieciństwo przypadło na okres lat 80., 90., i wczesnych 2000, pamiętają z pewnością program, w sobotnie poranki gromadzący przed ekranami telewizorów dzieci i młodzież. "5-10-15" bawił i uczył, ale też stał się prawdziwą kuźnią młodych talentów. Wśród prowadzących go niegdyś osób wymienić można m.in. Piotra Kraśko, Małgorzatę Halber i Marcina Tyszkę, debiutował w nim także Krzysztof Ibisz. To jednak nie wszyscy, bo właśnie od programu zaczynał swoją karierę także Kuba Molęda. Urodzony 3 kwietnia 1984 roku w Olkuszu Kuba został dostrzeżony jako młody talent w szkole podstawowej przez nauczycielkę muzyki, Annę Jankowską. W 1991 roku siedmioletni wówczas chłopiec trafił do programu „"5-10-15". Ale jak wspominał później, jego telewizyjna kariera nie była wcale zaplanowana.
"Oglądałem ten program jako dziecko i któregoś razu podczas programu ogłosili konkurs na nagranie interesującego wideo muzycznego. Byłem podekscytowany i namówiłem brata Maćka, żeby coś nagrał i wysłał kasetę do TV na Woronicza. Okazało się, iż zaprosili go do programu. Mój brat zaśpiewał, a ja wystąpiłem przypadkiem i tak się wszystko zaczęło" - tłumaczył Kuba Molęda w rozmowie z blogiem Ambasada Kultury.
Casting do "5-10-15" to nie jedyna sytuacja, w której bracia Molęda działali wspólnie. Bo to właśnie dzięki starszemu o kilka lat Maćkowi, Kuba trafił do zespołu L.O.27. Na początku lat 90., kiedy niemal każdy zagraniczny fenomen musiał mieć naszą rodzimą odpowiedź, formacja ta miała być wzorowana na znanym z hitowego utworu „MMMBop" zespole Hanson. I wyglądało na to, iż w ogólnopolskim castingu na uzdolnione muzycznie dzieci udało się znaleźć świetny materiał na młodociane gwiazdy. "Pomysł na zespół narodził się w wytwórni ARA, w której śpiewał mój brat, a konkretnie w głowach producenta Ryszarda Domusa i mojego brata. Oni wspólnie wymyślili, iż można stworzyć zespół złożony z dzieci, który zawodowo gra na żywo i jest w stanie podołać dojrzałemu materiałowi muzycznemu. To było niezwykle trudne zadanie, bo kilka jest dzieciaków, które w tak młodym wieku mogą zagrać koncerty na żywo" — wspominał Kuba Molęda w wywiadzie dla TVP Info.
Mogli wszystko, ale tylko przez dwa lata
L.O. 27 wkroczyło na scenę muzyczną z iście młodzieńczym entuzjazmem i przytupem. Zespół ostatecznie składał się z pięciu członków - obok Kuby Molędy byli to: Bartosz Wojciechowski - gitara basowa, Bartosz Szopiński – instrumenty klawiszowe, Szymon Szopiński – perkusja, Łukasz Lach – gitara. Odpowiedzialny za wszystkie partie gitarowe na debiutanckim singlu Yura Bondarev opuścił zespół jeszcze przed wydaniem płyty. Tymczasem piosenka "Mogę wszystko", o chwytliwym tytule i wpadającej w ucho melodii, błyskawicznie wspięła się na szczyt list przebojów, a członkowie zespołu stali się gwiazdami. Zaczęły się wywiady i trasy koncertowe w całej Polsce, a wydany pewien czas po hitowym singlu debiutancki album grupy gwałtownie pokrył się złotem. W 1998 roku zespół wystąpił też na festiwalu w Opolu. Ale Kuba i pozostałe chłopaki z L.O. 27 musieli również zmierzyć się z mniej przyjemną stroną sławy. "Były momenty trudne, kiedy pod dom przybywały wycieczki dziewcząt, żeby zrobić sobie zdjęcie i wziąć autograf. Moi rodzice musieli wtedy zmienić numer telefonu, bo od 7 rano do 22 wieczorem co kilka sekund był kolejny telefon" - żalił się w wywiadzie Kuba Molęda.
Zachęceni sukcesem debiutanckiego krążka członkowie L.O. 27 postanowili pójść za ciosem i wydać kolejny album. Ale płyta zatytułowana "Przyjaciele" nie powtórzyła sukcesu swojej poprzedniczki. I tak gwiazda młodzieńczej formacji zgasła, zanim tak naprawdę na dobre rozbłysnęła. Kuba Molęda w jednym z wywiadów wyznał jednak, iż nie tylko słaba sprzedaż drugiej płyty zaważyła na decyzji o rozpadzie formacji. Już wcześniej jej członkowie po prostu nie do końca się ze sobą dogadywali. "Mieliśmy totalnie odmienne charaktery, choć w pewnym momencie udało nam się zgrać i staliśmy się przyjaciółmi. Również szkoła miała wpływ na rozpad L.O. dlatego, iż było nam trudno pogodzić szkołę z koncertami" - wspominał były wokalista zespołu.
Powrót po latach
Kuba Molęda po rozpadzie L.O.27 zniknął z show-biznesu i zajął się tym, na co z winy zawodowych zobowiązań brakowało mu wcześniej czasu - edukacją. Ukończył wokalistykę na Wydziale Kompozycji, Interpretacji, Edukacji i Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach, następnie studiował też edukację muzyczną na kieleckiej Akademii Świętokrzyskiej. Nie porzucił muzycznej pasji, choć realizuje się na nieco innych polach. Próbował co prawda w pewnym momencie wrócić na scenę, zakładając z bratem zespół Mollęda - panowie w 2007 roku startowali choćby w preselekcjach do Eurowizji. Ale piosenka o tytule "No Second Chance" nie dostała ani pierwszej, ani drugiej szansy - na Eurowizję pojechał kto inny.
Kuba Molęda prowadził program dla młodzieży, zatytułowany "Mogę wszystko", emitowany na antenie TVP2. Zajmuje się także dubbingiem — użyczył głosu wielu postaciom z filmów animowanych, m.in. wytwórni Walta Disneya. A w 2006 wcielał się w rolę Alfreda w musicalu Romana Polańskiego "Taniec wampirów". Śpiewał też piosenki w polskiej wersji językowej "High School Musical". Kuba powrócił na ekrany telewizorów za sprawą programu "Twoja twarz brzmi znajomo", w którym wcielił się, m.in. w Zenka Martyniuka. Ale szerokim echem odbił się jego występ w 2023 roku. Znów wykonał wówczas piosenkę "Mogę wszystko", a na scenę wjechał na motocyklu. Tyle, iż koncert nie był częścią festiwalu muzycznego, a wiecu Konfederacji. Jak łatwo się domyślić, występ wywołał duże poruszenie w sieci. Ale czy o taki powrót po latach chodziło Kubie?