Spider-Man: przyjazny pająk z sąsiedztwa – recenzja serialu. Peter i przyjaciele

popkulturowcy.pl 14 godzin temu

Marvel Animation prezentuje swój kolejny serial. Tym razem dostaliśmy animację ze znanym chyba wszystkim Spider-Manem. Jednak czy Spider-Man: przyjazny pająk z sąsiedztwa jest warty obejrzenia?

O nadchodzącym serialu z pajęczym bohaterem mogliśmy już usłyszeć już prawie 4 lata temu. Wtedy zapowiedziano, iż obraz ma stanowić część MCU oraz być prequelem do filmu Spider-Man: Homecoming. Jednakże wraz z czasem dostaliśmy wiadomość, iż jednak akcja nie będzie się dziać w kinowym uniwersum Marvela. Cały ten bałagan produkcyjny oraz słabo wyglądające zwiastuny negatywnie nastawiły mnie na nowego Spider-Mana. Ku memu zaskoczeniu, mam świetną informację – Przyjazny pająk z sąsiedztwa to po prostu świetna zabawa!

Peter Parker pewnego dnia staje się świadkiem walki Doktora Strange’a z tajemniczą bestią. Podczas potyczki z portalu Doktora wydostaje się radioaktywny pająk, który kąsa Petera i daje mu moce. Główny bohater staje się wówczas Spider-Manem, choć nie ma jeszcze pojęcia, jak trudno będzie pogodzić obowiązki superbohatera, ucznia oraz przyjaciela.

Mocną stroną Przyjaznego pająka z sąsiedztwa są z pewnością postacie, których jest tutaj całkiem sporo. ale co najważniejsze – większość z nich dostaje swoje 5 minut i możemy ich gwałtownie polubić. Twórcy wprowadzają tutaj takich bohaterów znanych z komiksów Marvela jak Nico Minoru, Harry Osborn czy Tombstone. Najwięcej uwagi dostaje właśnie ostatni z wymienionych. I nie ma co się dziwić, bo jego kreacja została naprawdę dobrze napisana, zaś jego problemy i historia idealnie kontrastują z perypetiami Petera. Oboje mają podobne motywacje, ale działania, które wykonują, by chronić swych bliskich, są ze sobą kompletnie rozbieżne.

Niestety Tombstone – jak i inni bohaterowie serialu – przewyższają jakościowo samego protagonistę. Spider-Man: przyjazny pająk z sąsiedztwa tak bardzo skupia się na rozwoju wątków drugoplanowych, iż sam pajęczak nie dostaje zasłużonego skupienia na jego problemach osobistych. I tak dostajemy Petera po prostu rzucającego żartami, kochającego ciocię May i walczącego ze złolami. Na dłuższą metę jednak robi się to męczące, gdyż choć animacja niby pokazuje początki Spider-Mana, nie dostajemy praktycznie odpowiedzi, dlaczego jest bohaterem. Czuć tu (niestety) duże inspiracje kreacją z MCU, gdzie postać wujka Bena kompletnie olano, zaś mentorem Parkera staje się bogaty biznesmen. Tylko iż w tym przypadku nie mamy do czynienia z Tonym Starkiem, a z Normanem Osbornem…

Fot. Kadr z serialu

Jednakże do postaci Osborna nic nie mam. Ba! Działa on tutaj choćby lepiej niż Stark, gdyż wiemy przecież, iż w komiksach jest on oczywiście Zielonym Goblinem. Świadomość, iż ten kultowy złoczyńca staje się dla Petera kimś ważnym, wywołuje u nas stały niepokój – boimy się, iż może w każdej chwili zdradzić Spider-Mana. Pomysł ten został zrealizowany moim zdaniem rewelacyjnie, zaś robota, jaką wykonał Colman Domingo przy podkładaniu głosu Normanowi, jest wręcz fenomenalna. Ogółem galeria złoczyńców jest tutaj całkiem niezła. Spider-Man będzie walczył z takimi przestępcami jak Doctor Octavius, Rhino czy Scorpion. Każdy z nich sprawdza się tutaj wprost znakomicie. Sceny walki natomiast są naprawdę intensywne i dają dużo satysfakcji oglądającemu. Pajęczak w nowym serialu kreatywnie korzysta ze swych mocy i po prostu czuć zabawę podczas potyczek, gdzie Peter na różne sposoby próbuje pokonać złych gości.

Co do samej oprawy wizualnej, jestem naprawdę zaskoczony. Oczywiście jak wiele osób, ja też miałem niemałe obawy związane ze stylem graficznym, gdy wyszedł pierwszy zwiastun serialu. Wyglądał on po prostu biednie i naprawdę źle. Końcowy efekt może i nie jest jakiś rewelacyjny, ale widz całkiem gwałtownie oswaja się z tym typem animacji i zaczyna się naprawdę dobrze bawić. Zwłaszcza, iż jak napisałem wcześniej, potyczki zostały tutaj świetnie zrealizowane.

Fot. Kadr z serialu

Spider-Man: przyjazny pająk z sąsiedztwa jest przede wszystkim niezłym początkiem przygód Spider-Mana. Czuć, iż twórcy potrzebują jeszcze paru sezonów, by wykorzystać w pełni potencjał animacji, ale ja już w tym momencie daję im swój kredyt zaufania. Sądząc po scenie po napisach, jestem też w stanie stwierdzić, iż naprawią także błąd z postacią Petera. Natomiast dalej jest to udana produkcja, pełna ciekawych bohaterów i rozwiązań fabularnych. Ogółem 2025 wydaje się być rokiem naprawdę udanym dla Marvela, w którym mamy szansę dostać jeszcze parę dobrych filmów czy seriali.


Źródło obrazka głównego: materiały prasowe (Marvel)

Idź do oryginalnego materiału