5 lipca 2021 roku minęła dekada od premiery „Somebody That I Used To Know” Gotye i Kimbry. Niepozorny i dość ładny utwór stał się fenomenem, który zalał raczkujące media społecznościowe. Zrodził tysiące parodii, coverów, setki przychylnych opinii i wielkie wiadra hejtu. Jego wszechobecność – na którymś etapie memiczna sama w sobie – była powodem jeżenia się ludzi, którzy uważali, iż są ponad tym, jakby chodziło o jakąś szkodliwą modę na połykanie gwoździ. A nie zwykły, uroczy, indie-popowy wałeczek, który z jakiegoś powodu stał się globalnym fenomenem – na tym etapie z ponad 1,7 miliarda (!) wyświetleń na YouTube. Dlaczego tak się stało?
Podchodząc do sprawy od strony muzycznej, sukces tego utworu rzeczywiście może wydawać się dziwny. Ot, łagodna piosenka z kilkoma chwytliwymi momentami, bardzo dobrze napisana, świetnie wykonana. Kluczem do jej nośności po internecie była instrumentacja – dziecięco brzmiące cymbałki i chwytliwa partia gitary – ale także teledysk, rozbrajający w swojej naiwności i artyzmie. Ciężko się na „Somebody That I Used To Know” gniewać, bo to raczej brzmienia kojące i neutralne, choćby kiedy refren uderza w bardziej emocjonalne rejestry. W rozpowszechnianiu się utworu pomogła rodząca się kultura FOMO (skoro wszyscy wrzucają, to coś musimy być na rzeczy, wrzucę i ja) i czysta radocha z zawalenia facebookowych tablic tzw. gotje. Ówczesna struktura np. Facebooka i sposób rozchodzenia się treści po platformie zdecydowanie miały wpływ na jego popularność. Dość gwałtownie zaczęto tę piosenkę memować – byliśmy na samym początku kultury memicznej i sukces tego numeru, a rok później „Gangnam Style” PSY, były jej pierwszymi wykwitami. Sprzyjał teledysk, sprzyjała neutralna forma muzyki. Nie mówiąc o tym, iż internetowy humor ubiegłej dekady był o wiele bardziej randomowy, więc ten nieszkodliwy indie-popik znakomicie odnalazł się w formule: LOL, wstawię tu gotje i będzie beka. Powszechne było wycinanie zdań z tekstu piosenki i podkładanie pod nie dosłownej reprezentacji wizualnej, zniekształcanie słów w bardziej absurdalną stronę, czy po prostu wklejanie głowy wokalisty gdzie popadnie. Sam Wouter De Backer (tak nazywa się belgijski muzyk, który przyjął pseudonim Gotye) źródeł sukcesu utworu upatrywał w tym, iż udostępnił ścieżki nagrania za darmo w internecie. Poskutkowało to oczywiście strumieniem remiksów (ówczesny internet kochał remiksy, zarówno te mniej, jak i te bardziej poważne), które jeszcze bardziej napędziły popularność piosenki. Kreatywny recykling, dzisiaj oddelegowany w odrobinę inne rejony, wtedy był podstawą istnienia wielu platform.
Trudno powiedzieć, co konkretnie było punktem zapalnym do tego chwilowego, zbiorowego szaleństwa, to raczej splot różnych okoliczności. „Somebody That I Used To Know” znalazło się w idealnym czasie i miejscu do eksploatacji przez coraz prężniej rozwijającą się kulturę internetowego recyklingu i beki. Czy dzisiaj coś podobnego byłoby możliwe? Chyba nie. Memy mają już swoje własne podobiegi, często zawężone do bardzo konkretnych grup. Wtedy większość krążyła po jednej, ogromnej memicznej autostradzie, dzisiaj internetowe plemiona są o wiele bardziej podzielone, mają swoje języki i kody kulturowe, którymi się posługują, są do siebie także odizolowane coraz grubszymi ścianami. Memy popularne na Tik Toku nie są tym samym, czym żyje Instagram, a k-poperki na Twitterze działają inaczej niż miłośnicy libkowych memów z Facebooka. Kultura internetowa wyrosła w tyle różnych kierunków i rozrosła się do takich rozmiarów, iż prosty podział sprzed dekady – na piwnicę 4chanów i redditów i normików z mediów społecznościowych – jest po prostu nieprzekładalny na nasze czasy. W bardziej zhomogenizowanej przestrzeni piosenka Gotye mogła funkcjonować na wiele różnych sposobów – hejterzy mogli szydzić, kreatywne osoby coverować i remiksować, nie mówiąc o ludziach, którzy autentycznie pokochali te dźwięki jako popowy soundtrack do własnego życia, bo właśnie przeszli rozstanie i tekst rezonował z nimi dogłębnie. Memy jak to memy, jedne były naprawdę solidne, inne kompletnie bezbeczne, większość z nich nie ma za bardzo sensu we współczesnym kontekście. Wracając po dekadzie do tego utworu i odtwarzając medialno-internetowy krajobraz, w jakim się pojawił, widzimy gigantyczne zmiany, jakie zaszły od tamtej pory. „Somebody That I Used To Know”, niepozorny indie przebój, jest artefaktem ery internetu, która nigdy nie wróci, a która była fundamentem czasów, w jakich żyjemy w sieci dzisiaj. Pewnym wzorem viralowatości, która możliwa była tylko wtedy, a do której wciąż próbują wracać agencje marketingowe i cwaniaczki prokurujące virale na siłę. Kiedy Wouter De Backer siadał do stworzenia tej piosenki, nie wiedział, iż odmieni świat na zawsze. I to chyba najpiękniejszy aspekt tej historii.