Spotkanie na ateńskiej agorze trwa już kilka lat, bo od roku 2021, ale ja stanęłam sobie obok pogrążonych w rozmowie panów dopiero kilka dni temu. Z dużą przyjemnością, bo spotkania międzykulturowe, szczególnie w pięknej antycznej scenerii, to coś, co lubię przecież najbardziej.
Dwa naturalnej wielkości posągi, odlane z brązu, są dziełem chińskiego artysty Wu Weishana. Przedstawiają Sokratesa i Konfucjusza rozprawiających o czymś u stóp Akropolu. W zamyśle autora tematem ich dialogu miała być pandemia, z którą mierzył się świat na początku tej dekady. O czym rozmawialiby teraz? Tego nie wiem, ale z pewnością przysłuchiwanie się tej rozmowie byłoby niezwykle pouczające.
Przypomnijmy, iż Sokratesa uważa się za ojca zachodniej filozofii; Konfucjusz był wielkim twórcą myśli wschodniej, która jednak wywarła ogromny wpływ na naszą kulturę. Żyli w podobnym czasie, ale nigdy się nie spotkali; łączyło ich natomiast umiłowanie wiedzy. Co powiedzieliby o szaleństwie dzisiejszych wojen, o geopolitycznym zamieszaniu, o kryzysie klimatycznym? Jakie byłoby ich zdanie na temat AI? Co podszepnęliby polskim politykom tuż przed wyborami? Och, ileż pytań bym im zadała!
Niestety, stojąc na agorze w zeszłym tygodniu, nie usłyszałam od mędrców z brązu ani słowa. Chociaż zaraz… Zaszumiała mi w głowie rada Sokratesa, by pamiętać, iż człowiek to ten, który rozpoznaje dobro i stara się je czynić. I sugestia od Konfucjusza, by nie zapominać o cnocie zwanej ren, do której prowadzi szacunek, altruizm i pokora. Tylko tyle i aż tyle.
Na dobrą sprawę – czy inne odpowiedzi są nam naprawdę potrzebne?