Sniper Mode – Riot Gear

nowamuzyka.pl 2 dni temu

Powrót po latach.

Na początku pierwszej dekady XXI wieku działała w niemieckim Offenbach wytwórnia Electrolux (z pododdziałem Mikrolux), która skupiła wokół siebie artystów, tworzących bardziej wygładzoną i przystępną wersję detroitowego electro, łącząc ją z takimi gatunkami, jak ambient, downtempo czy IDM. W obszernym (a już dziś całkowicie zapomnianym) katalogu tłoczni znajdują się dwa albumy projektu Sniper Mode, wydane w latach 2002-2003. „Wasteland” i „Travellers Beyond” idealnie oddają klimat i brzmienie wydawnictw firmy. Mimo, iż płyty były udane, nigdy potem już nie dostaliśmy kolejnych firmowanych tym szyldem. Do teraz.

Pod pseudonimem Sniper Mode ukrywał się pochodzący z Frankfurtu didżej Gregor Tresher. Zaczynał już w połowie lat 90., grając w rodzinnym mieście w słynnym klubie The Omen. Zachęcony dobrym odbiorem swych nagrań na parkiecie, postanowił zadebiutować na rynku fonograficznym. Efektem tego były dwa albumy dla Mikroluxa, które zachęciły go do nagrywania pod własnym imieniem i nazwiskiem. Umożliwił mu to Anthony Rother, wydając nakładem swej wytwórni Datapunk dwie EP-ki – „Still” i „Neon”. Mocniejsza i surowsza wersja electro w wykonaniu Treshera okazała się strzałem w dziesiątkę.

Sukces tych wydawnictw sprawił, iż Tresher powołał do życia własną firmę New Break Soil. Jej nakładem wydał cztery albumy, które zawierały solidną muzykę, ale o bardziej komercyjnym tonie. Lokowała się ona w formule energetycznego tech-house’u, uzupełnianego elementami electro, house’u czy techno. Kulminacją tego trendu okazał się wydany w 2024 roku przez PIAS album „False Gods”, na którym artysta zamieścił nagrania stworzone ze Svenem Vathem, Laurentem Garnierem czy Anją Schneider. Teraz niespodziewanie Tresher powraca do szyldu Sniper Mode, serwując nam jego nowy krążek dla kanadyjskiego Turbo.

Tym razem jest to muzyka odwołująca się do jego wczesnych dokonań. Pierwsza część płyty to szybkie electro, kojarzące się od razu z detroitowym techno-bassem w stylu AUX-88 („Full Circle” czy „Riot Gear”). Potem kompozycje stają się cięższe i wolniejsze, przywołując na myśl nagrania wspomnianego Anthony’ego Rothera („The Hooded Figure”). Pod koniec płyty Tresher żongluje połamanymi rytmami i ozdabia je na różną modłę – acidowymi loopami („Infrapunch”) czy 8-bitowymi efektami („It Doesn´t Matter If We All Die”).

Największą siłą muzyki frankfurckiego producenta były jednak zawsze melodie. I tutaj też je dostajemy, bo kilka nagrań ozdobionych jest wokalami. W rozwibrowanym „Blinded By The Dark” słychać głos Dave’a Clarke’a, wymodelowany na radiowy komunikat, a w mechanicznym „Sanctuary Of Vices” rozbrzmiewa przetworzony na EBM-ową modłę wokal Jaya Denhama. Złowieszczy szept Kiry zamienia „Phantom Pain” w gotyckie electro, a za sprawą śpiewu Perel, „Modesty Is A Virtue” jawi się niczym przywołany z medialnego niebytu electroclash spod znaku Miss Kittin i The Hackera.

„Riot Gear” to konkretna płyta o mocnym uderzeniu, świadomie wymodelowana pod klubową publiczność, ale jednocześnie w udany sposób flirtująca z piosenkową przebojowością. Gregor Tresher nie sili się tutaj na jakieś wyszukane aranżacje – jego electro jest proste, ale od razu wyciągające na parkiet. Dzięki zaproszeniu zgrabnie dobranych gości, większość z nagrań od razu wpada w ucho. Ta popowa zagrywka jest jednak bardzo stylowa, bo ludzkie głosy tworzą tu mroczną i niepokojącą atmosferę. Wszystko to układa się w spójną i sensowną całość – być może najlepszą płytę w dyskografii swego autora.

Turbo 2025

www.turborecordings.com

www.facebook.com/turborecordings

www.gregortresher.com

www.facebook.com/gregortresherofficial

Idź do oryginalnego materiału