Smutne wieści Agaty z "Rolnika". "To dla mnie bardzo trudny temat"

swiatseriali.interia.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Agata Matuszewska wzięła udział w 11. edycji programu "Rolnik szuka żony". Widzowie poznali ją jako rolniczkę, matkę czwórki dzieci i pasjonatkę psów. Ostatnio na Instagramie przekazała przykre wieści dotyczące jednego z czworonogów.


W Polsce program "Rolnik szuka żony" cieszy się niezwykłą popularnością. Format rozrywkowy oparty na "Farmer Wants a Wife" z każdym sezonem przyciąga mnóstwo widzów przed telewizory. Publiczność nie interesują jedynie losy uczestników w trakcie emisji programu, ale również po jego zakończeniu.

Agata z "Rolnik szuka żony 11"


Agatę Matuszewską poznaliśmy w 11. sezonie popularnego programu "Rolnik szuka żony". Rolniczka ma 57 lat i w województwie mazowieckim zajmuje się hodowlą bydła mlecznego. W pracy w gospodarstwie wspierają ją trzy córki oraz syn.


W trakcie programu do swojego gospodarstwa zaprosiła dwóch panów Ireneusza i Mirosława. Niestety żadna z tych relacji nie rozkwitła w nic większego, ale Agata zyskała nowe znajomości zarówno wśród uczestników, jak i rolników z 11. edycji. Niedawno widzieliśmy ją na wspólnym zdjęciu z Wiktorią i Sebastianem.Reklama

Agata Matuszewska przekazała smutne wieści. Pożegnała psa


Fani show mogą dalej śledzić losy Agaty na jej Instagramie, gdzie pozostaje aktywna i chętnie dzieli się swoim życiem codziennym. Niedawno zorganizowała sesję Q&A, czyli format, w którym użytkownicy aplikacji zadają pytania, a ona udziela odpowiedzi. Okazuje się, iż rolniczka niedawno pożegnała ukochanego czworonoga.
"Czy może Pani dodawać w relacjach swojego pięknego pieska pekińczyka?" - zapytała jedna z obserwatorek.
"Niestety nie. Tosi już nie ma z nami. Proszę, nie pytajcie o szczegóły. To dla mnie bardzo trudny temat. Każdy piesek jest dla mnie członkiem rodziny, a Tosia była ze mną 11 lat" - wyznała Agata.


Oprócz tego odniosła się do sytuacji z realizacji programu, gdzie kamera uchwyciła innego pieska na jej podwórku, który był zamknięty w kojcu - co nie spodobało się widzom.
"Czy ten piękny piesek z kojca wychodzi na spacerki?" - brzmiało pytanie.
"Tak. To przybłęda, którą przygarnęłam. Niestety jest agresywny dla obcych; tylko miły dla mnie, bo go przygarnęłam i dawałam jedzenie, a dla pozostałych ludzi jest agresywny. Pewnie przez poprzednich właścicieli, którzy go porzucili. Wiem, iż to słabo wyglądało, ale na czas nagrywek na podwórku musiał być w kojcu, żeby nikogo nie pogryźć. Jak nie ma nikogo obcego, to jest wypuszczany i szczęśliwy" - wytłumaczyła uczestniczka 11. edycji.
Zobacz też: Gwiazda TVP na zakręcie. Nie miała pieniędzy, pracowała w sklepie
Idź do oryginalnego materiału