Smutna prawda o karierze Artura Barcisia. Z goryczą mówi, co się stało po "Ranczu"

gazeta.pl 9 godzin temu
Po ogromnym sukcesie "Miodowych lat" i "Rancza" Artur Barciś stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów w Polsce. Popularność jednak okazała się dla niego mieczem obosiecznym - zamiast otworzyć na nowe możliwości, zamknęła mu wiele drzwi.
Artur Barciś to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów. Choć ma na koncie wiele różnorodnych ról, dla większości widzów na zawsze pozostanie Tadeuszem Norkiem z "Miodowych lat" oraz Arkadiuszem Czerepachem z "Rancza". Jak sam przyznaje, te dwie kultowe postacie przyniosły mu nie tylko ogromną popularność, ale także sporo zawodowych problemów. Co ma na myśli?


REKLAMA


Zobacz wideo Artur Barciś o kulisach odejścia z "M jak miłość". To produkcja go wyrzuciła!


Artur Barciś miał dość zaszufladkowania w sferze zawodowej. "Bardzo zależało mi, aby nie był to kolejny Norek"
Urodzony w 1956 roku Barciś od zawsze związany był z teatrem, który uważa za swoje prawdziwe artystyczne miejsce. Na scenie nie tylko gra, ale również reżyseruje spektakle. Mimo to jego wizerunek w oczach publiczności został zdominowany przez role komediowe. Pod koniec lat 90. Barciś wcielił się w postać Norka w "Miodowych latach". Serial okazał się ogromnym sukcesem, a aktor błyskawicznie zdobył sympatię widzów. gwałtownie jednak zrozumiał, iż ta popularność ma swoją cenę - widzowie przestali widzieć w nim kogokolwiek innego niż Norka.
Gdy pojawiła się szansa na zmianę, Barciś chwycił ją bez wahania. Niestety, kolejna rola ponownie okazała się tak charakterystyczna, iż ponownie go zaszufladkowała. - Z Czarkiem Żakiem nie chcieliśmy być do końca życia dyżurnym duetem komediowym. By jednak zdyskontować sukces "Miodowych lat", napisano dla nas seriale. Dla Czarka "Ranczo", a dla mnie "Doręczyciela". Na pierwszy znalazły się pieniądze, na drugi wtedy jeszcze nie. Skoro w "Ranczu" został wakat do roli Arkadiusza Czerepacha, przyjąłem go. Bardzo zależało mi, aby nie był to kolejny Norek - powiedział Artur Barciś w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".


Artur Barciś odpuścił walkę o nowe role. "Być może niesłusznie"
Udział w nowym serialu nie przyniósł mu jednak tego, na co liczył. Mimo ogromnego zaangażowania w stworzenie nowej, wyrazistej postaci, po sukcesie "Rancza" nastała cisza, a rozpoznawalność ograniczyła jego możliwości zawodowe. Wielu twórców widziało w nim jedynie komediowego aktora, co zamknęło mu drogę do innych, bardziej zróżnicowanych ról. - Pogodziłem się z tym. Dlatego nigdy nie walczyłem u nich o żadne role. Nie chodziłem. Nie prosiłem. Uważałem, iż to poza moją godnością. Być może niesłusznie - stwierdził. Na pewien czas Barciś pojawił się w serialu "M jak miłość", jednak jego wątek nie rozwinął się tak, jak liczył. - Nie przyjąłbym go, gdyby nie chodziło o rolę dramatyczną. Chciałem pokazać nią, iż nie jestem wyłącznie aktorem komediowym. Mój wątek jednak zaginął - podsumował gorzko. Dziś Artur Barciś wciąż pozostaje aktywny zawodowo, choć znacznie częściej można go zobaczyć na deskach teatralnych niż w telewizji.
Idź do oryginalnego materiału