Smerz – Big city life

nowamuzyka.pl 2 tygodni temu

Ciach, ruszaj w miasto.

Wprowadzenie

Smerz to norweski duet, który tworzą Catharina Stoltenberg i Henriette Motzfeldt. Dziewczyny poznały się w Oslo w szkole średniej, a potem wspólnie wyruszyły na studia do Kopenhagi (Catharina studiowała matematykę i statystykę, Henriette kompozycję muzyczną), a w 2020 roku zamieszkały wspólnie. Pandemia sprawiła, iż spędzały ze sobą więcej czasu niż kiedykolwiek, dzięki czemu wypracowały niemal telepatyczne połączenie — mówią, iż każda pisze muzykę z perspektywy współczłonkini.

Artystki tworzą z tego, co je inspiruje, o czym słuchacze mogą się przekonać w ich comiesięcznej audycji dla NTS Radio, którą prowadzą od 2017 roku.

Big city life to druga płyta duetu. Ukazała się 23 maja 2025 nakładem Escho i spotkała z ciepłym przyjęciem przez słuchaczy i krytykę – redakcja Pitchforka określiła album jako „zmysłowy, postmodernistyczny pop”.

Brzmienie zgrabnie lawiruje między maksymalistyczną perkusją, a lapidarną, wręcz kampową instrumentacją przywołującą mixtape’y z soundclouda lub sety z eksperymentalnych scen klubowych. Jest to efekt zamierzony i oddaje treść albumu, który snuje opowieść o życiu w dużym mieście. Niezależnie czy słuchacz odpala płytę w Warszawie, rodzinnym dla Smerz Oslo czy odległym Nowym Jorku, może się z łatwością utożsamić z przytłoczeniem, jakie czuje każdy bywalec metropolii. Z drugiej strony wybrzmiewa tu również niebywały seksapil. Przed oczami stają piękni ludzie, soczyste neony i słychać tuptające obcasy.

od lewej: Henriette Motzfeldt i Catharine Stoltenberg

Stukanie butów o chodnik zamienia się w fortepian na Roll the dice. To kawałek będący minimalistycznym hymnem do pójścia nocą w miasto. Wokal Stoltenberg oddaje bravado rzucenia ostatniego spojrzenia w lustro, by stwierdzić, iż twój outfit to ogień, a każde stąpnięcie po utulonej nocą ulicy dodaje energii.

You got time and I got money to płynąca ballada miłosna, uznająca połączenie romantycznego z prywatnym w świecie późnego kapitalizmu. To też najmocniejszy kawałek lirycznie. Pod teledyskiem na youtubie fani dziękują Stoltenberg za ożywienie romansu. Artystka śpiewa „Baby can I see you naked? Even though I love how you dress” w miksie sensualnego uniesienia i docenienia stylu kochanka.

Feisty stanowi hymn do bycia najlepszą laską na imprezie, emanowania poświatą niczym po wybitnym seksie. Artykulacja słów w refrenie rozpala pożądanie. Nie trzeba szeptać do ucha brudnych słówek, by rozgrzać słuchacza – Stoltenberg robi to, odliczając od jednego do sześciu. Skacze między sylabami, krótko ucina słowa i bardziej melorecytuje niż tka melodię, co dodaje tego pazura i zadziorności. Wokalistka emanuje pewnością siebie i daje się ponieść nocy. Big dreams to zawieszony w przestrzeni kawałek, gdzie monumentalna produkcja przypomina twórczość Tirzah z kompozycjami Mica Levi.

Podsumując

Płyta nie eksploruje lęków związanych z alienacją bycia w mieście. Skupia się raczej na tych momentach, kiedy miasto gra ci do rytmu. Big city life to w pierwszej połowie oda do tych sensualnych, beztroskich bangerów lat zerowych. Tam gdzie impreza, dynamiczny, sensualny taniec i wyglądanie jak rzeźba odlana ze złota, to jedyne co się liczy. Im dalej w płytę, tym mniej glamouru, za to produkcja staje się gęstsza, jak wizja z marzeń sennych. Od połowy robi się melancholijnie, nostalgicznie. Potwierdzają to tytuły kawałków jak Big dreams czy Dreams.

Album to nieoczywista fuzja akustycznych klawiszy czy smyczków z mocno industrialnymi bitami. Tworzy to nieco kiczowaty, a wręcz kampowy klimat. Łączy się prymitywne z technologicznym, a osią tego połączenia jest kobieta. Big city life uchwyca doświadczanie dużego miasta zmysłami dziewczyny, ale czy Stoltenberg czy Motzfeldt, niewiadomo… laski są w synergii i jako Smerz tworzą jeden organizm.

https://smerzforyou.bandcamp.com

Idź do oryginalnego materiału