Słudzy diabła, jeden z najlepszych horrorów 2017 roku oraz wielki box-office’owy hit Indonezji, doczekał się kontynuacji. Sequel w 2022 roku przebił wyniki frekwencyjne pierwszej części, ale na szczęście nowa odsłona serii nie okazała się zwykłym skokiem na kasę. Reżyser Joko Anwar horrorem Słudzy diabła 2: Wspólnota po raz kolejny udowadnia, iż należy umieszczać go w gronie najciekawszych współczesnych twórców kina grozy. A film wciąż obejrzeć można w wersji online w ramach 17. Azjatyckiego Festiwalu Filmowego Pięć Smaków.
Zaczynając od prywaty, Słudzy diabła to jeden z moich ulubionych filmowych straszaków ostatnich lat. Chociaż fabularnie był dosyć szablonową historią o nawiedzonym domu, to posiadał świetną staromodną atmosferę grozy kreowaną przy pomocy zdjęć, muzyki oraz reżyserii. A do tego zapewniał sporo kinofilskiej zabawy, bo reżyser Joko Anwar jest wielkim fanem i znawcą gatunku. Co zresztą w kontynuacji udowadnia po raz kolejny.
Jak wszyscy wiemy, niepisana hollywoodzka zasada sequeli głosi, iż w kolejnej części wszystkiego musi być więcej, mocniej, bardziej. Indonezyjska produkcja także wzięła do serca uwagi amerykańskich kolegów po fachu. Po pierwsze, jest większa lokacja i to dosłownie, bo rodzina Suwono nawiedzony dom zamienia na kilkunastropiętrowy szary i ponury blok. Po drugie, chociaż sercem filmu wciąż są Rini, Toni, Bondi i Bahri, to umiejscowienie akcji automatycznie zwiększyło grono bohaterów o nowe wątki sąsiadów, rozbudowano również wątek dziennikarza Budimana. Po trzecie, rozszerza się też tło filmu. Nie mamy już do czynienia z zamkniętą historią konkretnej familii. Sequel pogłębia tajemnicze uniwersum, a dodatkowo wprowadza mocno wybrzmiewające wątki społeczne. Wspólnota przynosi do serii także większy rozmach. Na szczęście nie skusiło to twórców, by efekty komputerowe całkowicie zastąpiły efekty praktyczne. Groza wciąż budowana jest przede wszystkim dzięki praktycznych efektów, umiejętności reżyserskich, muzyki, technik montażu i operowania światłem. Nie brakuje również rozładowującego napięcie czarnego humoru.
fot. kadr z filmu Słudzy diabła 2: Wspólnota
Słudzy diabła 2: Wspólnota utrzymuje konwencję stanowiącą udaną mozaikę motywów z różnych epok kina grozy, bo Joko Anwar to twórca umiejętnie bawiący się kinem. Powracają więc znane z pierwszej części azjatyckie zjawy, żywe trupy, wątki satanistyczne, teorie spiskowe, przerażające dzieci, ale i dochodzą nowe elementy takie jak sceny kręcone z ręki niczym w produkcjach found-footage czy makabryczne zgony. Wciąż też Indonezyjczyk lubi bawić się z widzami w kotka i myszkę serwując długie sceny pełne napięcia, które budując podwaliny pod finałową kulminację, raz pozostawią widza wyłącznie z ciarkami na plecach, innym razem wprowadzi w stan przedzawałowy jump-scare’em. Jedno jest pewne, na pewno po tej części inaczej będziecie patrzyli na swój blok, sąsiadów, jazdę windą, zsypy śmietnikowe czy awarie prądu.
Największą bolączką sequela w moim odczuciu jest to, iż zbyt często zjeżdża na boczne tory kończące się ślepym zaułkiem, a gdy nadchodzi czas finału, to trzeba go pospiesznie rozwiązać, bo w kolejce czekają sceny zapowiadające kolejną część, a może choćby części. Główny wątek rodziny Suwono, dylemat Rini – dalsza opieka nad braćmi czy samorozwój – albo nastoletnie miłosne uniesienia wydają się rozrzedzone przez zaproponowaną wielowątkowość oraz prowadzenie równoległych historii kilku grupek. Z jednej strony otrzymaliśmy różnorodne i kreatywne mininowelki grozy, z drugiej strony ciężko nie odnieść wrażenia, iż powstały głównie po to, by na ekranie zgadzał się rachunek mięsa armatniego oraz efektownych śmierci.
Warto też zwrócić uwagę, iż w przeciwieństwie do pierwszego filmu, Wspólnota sporo uwagi poświęca również tłu społecznemu i budowie wrażenia, iż dla bohaterów już życie w Indonezji roku 1984 samo w sobie jest horrorem. A tu jeszcze na głowie mają prześladującą ich cyklicznie sektę oraz duchy. W autobusie słychać dyskusje o braku wolności słowa, policja ukrywa prawdę na zlecenie polityczne, w radiu nadają zapowiedzi apokaliptycznej pogody i wiadomości o seryjnym zamachowcu. Zbudowany w szczerym polu szary blok to zaś popis państwowej patodeweloperki. Wygląda jak więzienie, występują w nim ciągłe awarie, ludzie nie przestrzegają zasad bezpieczeństwa, wielodzietne rodziny upychane są w małych mikrokawalerkach, małoletni są ofiarami przemocy domowej, a atrakcyjne singielki muszą mieć oczy dookoła głowy. I w sumie film można traktować też jako oskarżenie państwa. Bo to nie w jego polityce postaci muszą szukać szansy na spełnienie marzeń i nadzieję na lepsze życie, a w pakcie z demonem.
Żeby nie było, Słudzy diabła 2: Wspólnota nie są tak dobrym filmem jak pierwsza część i nie podwyższy on naszego tętna do maksimum, to jednak nie warto go skreślać. Tak samo jak kolejnych planowanych części. W końcu w kinie azjatyckim rośnie nowa franczyza na kształt Uniwersum Obecności. A Joko Anwar udowadnia, iż operując na wielokrotnie mniejszym budżecie nie ustępuje produkcjom James Wana.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe