Sława Przybylska poruszająco o życiu po śmierci męża. Byli razem 60 lat. "Przerzuciłam się na ptaki"

pomponik.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: pomponik.pl


Sława Przybylska, opowiedziała, jak wygląda jej codzienność po śmierci ukochanego męża. Piosenkarka i Jan Krzyżanowski byli małżeństwem 58 lat. Dla 92-letniej gwiazdy polskiej sceny muzycznej śpiewanie w dojrzałym wieku stało się formą ucieczki przed samotnością.


Sława Przybylska to piosenkarka, której szczyt popularności przypadł na lata 60. i 70. ubiegłego wieku. Dziś, mimo dojrzałych lat, wciąż pozostaje aktywna zawodowo i chętnie opowiada w mediach na swój temat. 92-latka niedawno otworzyła się nt. życia prywatnego.


Sława Przybylska poruszająco o śmierci męża


Sława Przybylska przez 58 lat była żoną Jana Krzyżanowskiego, z którym łączyła ją wielka miłość. Sielanka przerwana została w 2018 roku, kiedy Krzyżanowski przeszedł udar. Piosenkarka wycofała się wówczas z aktywności zawodowych i zaopiekowała mężem. Reklama


Krzyżanowski zmarł jednak w 2022 roku. W rozmowie z portalem Przybylska nie ukrywa, iż od tego czasu mierzy się z samotnością. Szczególnie trudno jest nie mieć u boku towarzysza, z którym na bieżąco może dzielić się euforią codzienności. Właśnie z tego względu artystka powróciła do występowania, co daje jej dziś niezwykłą przyjemność.
"Co innego samotność, a co innego osamotnienie. Jak sobie poradzić, kiedy człowiek wstaje i nie może się podzielić wrażeniami, czy wierszem, czy pieśnią, czy ptakami. Dlatego właśnie przerzuciłam się na ptaki. I na drzewa. To, iż zostałam jedna sprowokowana, żeby wrócić do śpiewania, to daje taką odskocznię, iż się zapomina o swoim osamotnieniu i iż można moją pasją obdarzyć ludzi" - powiedziała dla portalu Świat Gwiazd.


Sława Przybylska wspomina męża


Przybylska innym razem wyjawiła dla "Faktu", co urzekło ją w mężu. Mężczyzna miał mieć wyjątkowo pozytywne usposobienie, które dobrze wpływało na piosenkarkę.
"Radością istnienia, którą umiał się dzielić. Nie zwracał uwagi na klęski czy niepowodzenia, miał poczucie humoru i nie traktował siebie tak poważnie serio. On nie narzekał, a razem utrzymywaliśmy kontakty z ludźmi, dla których euforia istnienia też była ważna, którzy potrafili cieszyć się pięknem, drobnymi rzeczami" - mówiła.
W wywiadzie dla "Faktu" dodała również, iż zamierza śpiewać aż do swoich ostatnich chwil. "Będę śpiewała do śmierci. Hanka Bielicka marzyła o tym, by umrzeć na scenie, niestety zmarła w szpitalu, więc ja mogę za nią powtórzyć, iż chcę umrzeć na scenie, śpiewam, śpiewam i nagle mnie nie ma, to byłoby cudowne" - przyznała.
Zobacz też:
Idź do oryginalnego materiału