W tym artykule przeczytasz:
które skandynawskie filmy na weekend naprawdę warto zobaczyć,
dlaczego kino z Północy tak dobrze pasuje do weekendowego oglądania,
od czego zacząć, jeżeli dopiero wchodzisz w skandynawskie kino.
Zobacz też: Skandynawskie seriale na zimę – najlepsze nordic noir, które podkręcą klimat chłodnych wieczorów
Fala z Północy, czyli skandynawskie filmy na weekend, które warto obejrzeć
„Bękart” / „Ziemia obiecana” (Dania, 2023)
Historyczne kino w wersji nordyckiej: surowe pejzaże, ambicja większa niż budżet i Mads Mikkelsen w formie, która pasuje do tego świata jak nikt inny. Film łączy epickość westernu z duńską powściągliwością – konsekwentny, brutalny, pięknie nakręcony. Idealny start listy, jeżeli chcesz wejść w skandynawski klimat od „dużego” tytułu.
fot. Instagram @neslihanacu
„Stolen” (Szwecja, 2024)
Mocny, potrzebny film o młodej bohaterce, która mierzy się z przemocą wobec swojej społeczności. To jedna z najważniejszych nordyckich historii o rdzennych mieszkańcach, jaka trafiła do mainstreamu w ostatnich latach. Szczera, wyważona, bez egzotyzowania tematu. Zostaje w głowie na długo.
„Paradise Is Burning” (Szwecja, 2023)
Trzy siostry, brak dorosłych i lato, które zaczyna wymykać się spod kontroli. Coming-of-age, ale nie w stylu Netflix teen drama – bliżej mu do surowego, emocjonalnego tonu A24, choć film nie udaje amerykańskiego indie. „Paradise Is Burning” to opowieść o dorastaniu w trudnych warunkach, ale bez nachalnego dramatyzowania.
fot. materiały dystrybutora
„Czasem trzeba odpuścić” (Szwecja, 2024)
Josephine Bornebusch robi tu wszystko – scenariusz, reżyserię i główną rolę – i wychodzi jej to zaskakująco dobrze. To kameralna opowieść o rodzinie i chorobie, ale nie ma tu ani grama taniego wzruszenia. Idealny skandynawski film na weekend, jeżeli potrzebujesz spokojnego, prawdziwego filmu „o ludziach”.
„Opadające liście” (Finlandia, 2023)
Aki Kaurismäki to osobna liga – minimalizm, humor i melancholia w jednym. „Opadające liście” to najlepszy dowód, iż fińskie kino potrafi być jednocześnie ciche i niezwykle celne. Dwoje pracowników z Helsinek próbuje dać sobie szansę na coś dobrego, choćby jeżeli świat wokół nie ułatwia. Film na wieczór, który zostawia spokój zamiast przygnębienia.
fot. materiały dystrybutora
„Four Little Adults” (Finlandia, 2023)
Poliamoryczny melodramat, który nie szuka sensacji. Zamiast tego dostajemy uczciwe, dorosłe rozmowy o relacjach, w których emocje nie zawsze układają się tak, jak romantyczne schematy by tego chciały. Helsinki są tu bardziej codzienne niż pocztówkowe – co działa na plus.
„Najgorszy człowiek na świecie” (Norwegia, 2021)
Julie próbuje ogarnąć życie: karierę, związki, siebie. Joachim Trier robi z tego portret dorosłości, który potrafi jednocześnie bawić i boleć. Renate Reinsve jest tu absolutnie magnetyczna, a film trafia w każdą z nas, która choć raz miała wrażenie, iż wszyscy wokół już „wiedzą”, a my wciąż próbujemy. Must-see.
fot. materiały dystrybutora
„Na rauszu” (Dania, 2020)
Nietypowy skandynawski film na weekend, w którym czterech nauczycieli testuje teorię, iż stały poziom alkoholu poprawi jakość życia. W praktyce dostajemy tragikomedię o wypaleniu, przyjaźni i granicach, które przesuwamy, kiedy chcemy poczuć cokolwiek. Vinterberg unika moralizowania – zamiast tego pokazuje ludzi, którzy po prostu gubią się w dorosłości.
„Turysta” (Szwecja, 2014)
Rodzinny wyjazd na narty, pozornie niewinna sytuacja z lawiną i jeden tchórzliwy gest, który niszczy zaufanie całej rodziny. Ruben Östlund rozkłada męskość na czynniki pierwsze – bez złośliwości, za to z chirurgiczną precyzją. „Turysta” stworzy idealny duet z „Na rauszu”, jeżeli masz ochotę na skandynawskie filmy na weekend, które naprawdę zostają w głowie.
fot. materiały dystrybutora
Polecamy: Skandynawskie seriale kryminalne, które naprawdę wciągają – 7 z nich musisz obejrzeć tej zimy
Weekend z kinem z Północy? Warto – i to bardziej, niż myślisz
Po ostatnich seansach mam jedno przekonanie: skandynawskie filmy na weekend to nie tylko bezpieczny zestaw „inteligentnych dramatów”. To kino, które potrafi być epickie, intymne, ostre, czułe i zupełnie nieprzewidywalne.
Jeśli zaczynasz przygodę z Północą, sięgnij po:
„Najgorszego człowieka na świecie” – jeżeli chcesz filmu, który trafia w emocje,
„Opadające liście” – jeżeli potrzebujesz czegoś nostalgicznego, ale lekkiego,
„Obiecaną ziemię” – jeżeli masz ochotę na duże, pięknie opowiedziane kino.
A potem już tylko wybieraj dalej. Północ naprawdę ma być z czego dumna.
fot. Instagram @yasminebedward
Może Cię zainteresować: Scandi chic – te hot marki ze Skandynawii trzeba znać
Pytania i odpowiedzi
Czy skandynawskie filmy na weekend są tylko dla fanów ambitnego kina?
Nie, współczesne kino z Północy jest dużo bardziej różnorodne. Znajdziesz tu zarówno epickie dramaty, jak i lekkie, kameralne historie.
Od czego zacząć, jeżeli dopiero wchodzę w skandynawskie kino?
Najlepszym startem są filmy Triera, Kaurismäkiego i współczesne szwedzkie dramaty o relacjach. Są przystępne, szybkie w odbiorze i mocno emocjonalne.
Dlaczego skandynawskie produkcje są tak popularne?
Bo łączą prostotę z bardzo trafnym obserwowaniem codzienności. Twórcy z Północy potrafią mówić o uczuciach i kryzysach bez patosu i przerysowania.
Czy skandynawskie filmy są zawsze mroczne?
Nie. Obok cięższych tytułów jest też mnóstwo ciepłych, humorystycznych i bardzo ludzkich filmów, idealnych na spokojny weekend.
Zdjęcie główne: Instagram @clairerose




